Łukaszenka, „nowy” przyjaciel Kijowa
5 sierpnia 2014Aleksander Łukaszenka prezentuje się wspaniałomyślnie. „Mimo własnego zapotrzebowania” Białoruś pomoże Ukrainie w zaopatrzeniu jej przemysłu w paliwo, głosi oświadczenie opublikowane w poniedziałek (4.08) w Mińsku. W rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką Aleksander Łukaszenka obiecał, że Białoruś będzie dostarczała Ukrainie paliwo.
Prezydent Ukrainy ze swojej strony podziękował Białorusi za wsparcie przy negocjacjach w sprawie zakończenia konfliktu na wschodzie Ukrainy. 31 lipca br. w letniej rezydencji Łukaszenki w Zasławiu pod Mińskiem spotkała się grupa kontaktowa złożona z przedstawicieli Ukrainy, Rosji i Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Chodziło o wymianę więźniów i dostęp do terenu ze szczątkami malezyjskiego samolotu pasażerskiego, zestrzelonego w połowie lipca przypuszczalnie przez prorosyjskich separatystów. O wynikach spotkania wiadomo niewiele. Biuro prasowe prezydenta Poroszenki poinformowało tylko, że zamierza on kontynuować „narady”.
Mile widziany gość w KIjowie
To najnowsze przykłady komitywy między Kijowem i Mińskiem. Prezydent Ukrainy, któremu leży na sercu zbliżenie swego kraju do Unii Europejskiej, najwyraźniej nie stroni od kontaktu z Łukaszenką, od 20 lat piastującego urząd prezydencki a przez Zachód nazywanego „ostatnim dyktatorem Europy”. Ukrainie nie przeszkadza też najwyraźniej, że Białoruś jest ścisłym partnerem Rosji.
Od początku kryzysu na Ukrainie Białoruś przyjmuje neutralne stanowisko. Pod koniec lutego, tuż przed aneksją Krymu przez Rosję Łukaszenka opowiedział się za zachowaniem integralności terytorialnej Ukrainy. Inaczej niż Rosja, natychmiast uznał nowe przywództwo Ukrainy. Pod koniec marca spotkał się nawet w Mińsku z p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandrem Turczynowem. Zapewnił go, że Ukraina nie musi się obawiać ataku ze strony Białorusi – także żadnego rosyjskiego ataku. Łukaszenka, który pod koniec maja bezzwłocznie pogratulował zwycięstwa nowemu prezydentowi Petro Poroszence, został zaproszony do Kijowa na uroczystość jego zaprzysiężenia.
Nie „mediacja” tylko „pomoc”
Astrid Sahm, ekspertka ds. Rosji, przebywająca obecnie gościnnie w berlińskiej fundacji Nauka i Polityka, jest zdania, że „przyjaźń” ta nie jest niczym nowym. – Mimo swej awersji do tak zwanych kolorowych rewolucji, już po 2004 roku Łukaszenka utrzymywał dobre kontakty z ówczesnym prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenko – mówi Sahm w rozmowie z Deutsche Welle. Dlatego Łukaszenka został poproszony o wsparcie także po obecnej zmianie u sterów władzy Ukrainy, uważa ekspertka.
Bliskość do Ukrainy i ścisłe stosunki z Rosją sprawiają, że Mińsk jest jak najbardziej odpowiednim miejscem do negocjacji ws. kryzysu ukraińskiego. Łukaszenka podkreśla jednak, że nie lubi pojęcia „pośrednictwo”. Woli mówić o „pomocy”.
Przyjaciel Kijowa na łasce Rosji?
Uderzająco przyjazny kurs Łukaszenki wobec nowych władz Ukrainy Rosja kwituje milczeniem. Obserwatorzy przypuszczają, że Moskwa chce zostawić sobie w ten sposób otwartą furtkę do bezpośrednich kontaktów z Kijowem.
Jednym z niewielu rosyjskich krytyków tego rozwoju jest Roman Chudiakow z populistyczej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR). – Czy Łukaszenka nie pojmuje, że pomagając Poroszence niszczy ukraiński naród? – powiedział w wywiadzie dla radia „Echo Moskwy”. Podkreślił, że w najbliższej przyszłości Kijów będzie tankował paliwem z Białorusi swoje czołgi wysyłane do walk na wschód Ukrainy. Chudiakow proponuje zredukowanie dostaw ropy naftowej na Białoruś. Z rosyjskiej ropy mianowicie produkowane jest na Białorusi paliwo, które ma być dostarczane teraz sąsiadom.
Roman Gonczarenko / Elżbieta Stasik