1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ślad węglowy: czy dla klimatu ma znaczenie to, co robimy?

Ajit Niranjan
5 stycznia 2022

Sto firm odpowiedzialnych jest za 70 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych. Czy wobec tego indywidualne decyzje mają znaczenie, czy raczej rozmywają odpowiedzialność globalnych korporacji?

Demonstracja Fridays for Future w Rostocku
Demonstracja Fridays for Future w Rostocku we wrześniu 2020 r. Zdjęcie: Bernd Wüstneck/dpa/picture-alliance

Zgaś światło. Jedz mniej mięsa. Idź pieszo do pracy. Mniej lataj. Mniej kupuj. Segreguj śmieci. To tylko niektóre z rozwiązań popularyzowanych w ostatniej dekadzie w celu zmniejszenia śladu węglowego każdego człowieka.

Zgodnie z tą ideą, gdyby mieszkańcy zamożnych krajów zmienili swój styl życia, emitowaliby mniej gazów, które działają jak szklarnia wokół Ziemi. Zapobiegałoby to ogrzewaniu naszej planety do coraz bardziej zabójczych poziomów.

Nie brzmi to może zbyt kontrowersyjnie, ale aktywiści klimatyczni coraz częściej zwracają uwagę, że skupianie się na jednostkowych śladach węglowych, to element odwracający uwagę. Tymczasem wielu naukowców uważa, że zmiana indywidualnego stylu życia jest niezbędnym krokiem do zmiany systemu. Istotą debaty jest proste pytanie: jakie znaczenie dla klimatu ma to, co robimy?

Co to jest ślad węglowy?

Ślad węglowy, to ilość dwutlenku węgla uwolnionego do atmosfery, w wyniku działań jednostki, organizacji lub kraju. Pojęcie śladu węglowego zostało stworzone przez dwóch kanadyjskich naukowców w latach 90. – miało ono służyć za metaforę wpływu ludzkości na naszą planetę.

Firmy naftowe i gazowe podkreślają rolę społeczeństwa w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych Zdjęcie: Cavan Images/imago images

Dekadę później brytyjski gigant naftowy i gazowy BP upowszechnił ten wciąż niejasny termin. Korporacja spopularyzowała ślad węglowy jako część kampanii marketingowej, której roczną wartość szacuje się na 100 milionów dolarów. BP zamieściło całostronicowe reklamy w gazetach takich jak „The New York Times”, umieściło plakaty na billboardach na lotniskach na całym świecie i prowadziło reklamy w telewizji pytając widzów: „Jak duży jest twój ślad węglowy?”. Stworzono też kalkulator, aby ludzie mogli samodzielnie to obliczyć.

W ten sposób BP przerzuciło odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez ich produkty na społeczeństwo. W tym samym czasie koncern i inne firmy z sektora paliw kopalnych wydobywały miliony baryłek ropy dziennie.

Według Geoffreya Suprana, naukowca z Uniwersytetu Harvarda, który bada, w jaki sposób przedsiębiorstwa z sektora paliw kopalnych wprowadziły w błąd opinię publiczną w kwestii zmian klimatycznych, mówienie o śladzie węglowym przedsiębiorstw w ten sam sposób, w jaki mówi się o śladzie osoby, zrównuje znaczenie dwóch rodzajów podmiotów, w sposób który nie oddaje prawdziwej natury wyzwania zmian klimatu. 

Dezinformacja korporacji

Przedsiębiorstwa z branży paliw kopalnych promowały ideę osobistych śladów węglowych i indywidualnego działania nawet podczas lobbowania na rzecz osłabienia regulacji prawnych, ograniczających zanieczyszczenia, które przedsiębiorstwa powodują. Ale nie były one pierwszym sektorem przemysłu, który to robił.

Już w latach 70. XX wieku grupa ekologiczna Keep America Beautiful stworzyła reklamy, w których krytykowała ludzi za zaśmiecanie i zachęcała ich do recyklingu. Organizacja ta była jednak finansowana przez korporacje produkujące plastikowe butelki, które zwalczały przepisy mające na celu rozwiązanie problemu.

Koncerny paliw kopalnych stosują podobną taktykę jak przemysł tytoniowyZdjęcie: Rana Sajid Hussain/Pacific Press Agency/picture-alliance

Przemysł tytoniowy, dystansując się od szkód, jakie powodują papierosy, posunął się jeszcze dalej. Firmy tworzyły reklamy skupione wokół idei wolności wyboru, a kiedy były pozywane przez lekarzy, argumentowały, że zgony z powodu chorób serca i płuc to wina palaczy, którzy kupowali ich produkty.

Opublikowane w czasopiśmie „One Earth” badanie, którego Geoffrey Supran był współautorem, wykazało, że gigant naftowy ExxonMobil celuje w jednostki, jednocześnie bagatelizując rzeczywistość zmian klimatycznych.  – Te wzorce naśladują udokumentowaną strategię przemysłu tytoniowego, polegającą na przenoszeniu odpowiedzialności z korporacji – które świadomie sprzedawały śmiercionośny produkt, zaprzeczając jednocześnie jego szkodliwości – na konsumentów – napisali autorzy.

Emisje CO2: czy to wina koncernów?

Na pytanie, czy przemysł zrzuca winę na konsumentów, ExxonMobil powiedział DW, że jest zaangażowany w pracę nad dekarbonizacją sektorów o wysokiej emisji poprzez inwestowanie w technologie, które w pomogą społeczeństwu osiągnąć zerową emisję netto w przyszłości.

– Ostatecznie konieczne będą zmiany w sposobie korzystania z energii przez społeczeństwo, w połączeniu z rozwojem i wdrożeniem przystępnych cenowo technologii o niższej emisji – napisała firma w oświadczeniu. 

Dwa inne koncerny paliw kopalnych, BP i Shell, nie odpowiedziały na prośbę o komentarz. Wraz z francuskim gigantem naftowym Total, te cztery prywatne przedsiębiorstwa są pośrednio odpowiedzialne za 11 proc. emisji CO2 i metanu ze spalania paliw kopalnych w latach 1965-2018, jak poinformowano we wrześniowym badaniu, opublikowanym w czasopiśmie „Energy Research & Social Science”. Razem z państwowymi firmami w Arabii Saudyjskiej, Rosji i Iranie, zaledwie siedem firm stoi za 20 proc. emisji.

Zmiany strukturalne ułatwiają ludziom ograniczenie emisji gazów cieplarnianychZdjęcie: Viet Nam News/ANN/picture alliance

– Ty i ja przyczyniamy się do kryzysu klimatycznego w stosunkowo niewielkim stopniu – powiedziała Emily Atkin, dziennikarka zajmująca się klimatem, która prowadzi newsletter podkreślający hipokryzję w przemyśle paliw kopalnych. – Nasze osobiste ślady węglowe nie mają tak naprawdę aż tak dużego znaczenia w ogólnym rozrachunku zmian klimatycznych.

To odczucie odbija się szerokim echem. Statystyka, według której 100 firm jest odpowiedzialnych za 71 proc. emisji CO2, utwierdza w przekonaniu osoby wierzące, że osobiste działania są bezużyteczne. Jednak z drugiej strony, chociaż to firmy wydobywają ropę, gaz i węgiel, które są wykorzystywane do generowania tych emisji, to odpowiedzialność za ich spalanie ponoszą ludzie, którzy kupują ich produkty.

Znaczenie indywidualnych decyzji

Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że 40 proc. redukcji emisji potrzebnych do dekarbonizacji gospodarki światowej do 2050 roku będzie wynikać z działań politycznych, na które społeczeństwo ma niewielki wpływ. Będzie to np. wytwarzanie większej ilości energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych lub stosowanie czystszych technologii w przemyśle. Zaledwie 4 proc. ma pochodzić z działań czysto indywidualnych, takich jak mniejsza liczba lotów samolotem lub chodzenie do pracy pieszo.

Pozostałe 55 proc. ma wynikać ze zmian, które wymagają połączenia działań rządowych i aktywnych wyborów konsumentów. Oznacza to – z pomocą dotacji i postępu technologicznego – zakup samochodów elektrycznych, instalację pomp ciepła lub lepsze ocieplenie domów.

W zamożnych krajach nadal wymagałoby to ogromnych zmian w stylu życia. Badanie opublikowane w listopadzie w czasopiśmie „Nature” wykazało, że takie rozwiązania mogą zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych o połowę do 2050 roku i jednocześnie poprawić jakość życia.

Roślinne alternatywy dla mięsa stały się bardziej popularne, ponieważ ludzie starają się zmniejszyć swój ślad węglowyZdjęcie: Hollie Adams/Getty Images

Co więcej, eksperci twierdzą, że każde działanie podjęte w celu ograniczenia emisji ma większy wpływ na społeczeństwo niż tylko zmniejszenie śladu węglowego pojedynczej osoby. Wzrost popularności weganizmu, na przykład, zachęcił firmy do inwestowania w smaczniejsze alternatywy mięsne, które ułatwiają mięsożercom wybór roślinnego burgera zamiast steka. Indywidualne działania nie ograniczają się tylko do wyborów konsumenckich. Głosowanie i wywieranie nacisku na polityków może również spowodować zmiany w polityce, które odmienią społeczeństwo.

– Ludzie mówią, że ich działania to kropla w morzu i że system musi się zmienić – powiedział Stuart Capstick, zastępca dyrektora Centrum Zmian Klimatycznych i Transformacji Społecznej na Uniwersytecie w Cardiff w Wielkiej Brytanii. – Cóż, moja odpowiedź na to brzmi: w jaki sposób ten system ma się zmienić? Systemy nie zmieniają się, jeśli ludzie nie naciskają na ich zmianę.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Szwecja. Renifery kontra wiatraki

04:18

This browser does not support the video element.