Ślady plastiku w organizmie maluchów. Alarmująca sytuacja
15 września 20192,5 tys. dzieci w wieku od 3 do 17 lat zostało zbadanych na obecność w organizmie substancji chemicznych, pochodzących z plastikowych produktów. Badanie zostało przeprowadzone w latach 2003-2017. Jego wynik jest alarmujący: „W moczu 97 procent badanych dzieci znajdowały się produkty rozkładu jedenastu z piętnastu poddanych analizie składników produktów z tworzywa sztucznego. Jest to oczywiście dramatyczne. Substancje te nie powinny znajdować się w organizmie dziecka”, powiedziała rzeczniczka ds. środowiska klubu parlamentarnego Zielonych Bettina Hoffmann.
Możliwe, że substancje zakłócające gospodarkę hormonalną organizmu, mogą być powodem chorób cywilizacyjnych, takich jak otyłość, nowotwory, zaburzenia płodności i rozwoju dziecka.
Najmłodsi najbardziej narażeni
„Spiegel” przytacza wyniki badań dotyczących obciążenia ludności śladami substancji chemicznych. Badanie wyraźnie pokazuje, że „wraz z rosnącą produkcją przedmiotów z tworzyw sztucznych, zwiększa się ilość śladów szkodliwych substancji w organizmie” – stwierdziła uczestnicząca w badaniu Marike Kolossa-Gehring z Federalnego Urzędu Ochrony Środowiska.
Dodała, że najbardziej dotknięte są najmłodsze dzieci. Jest to „naprawdę niepokojące”, ponieważ jest to najbardziej wrażliwa grupa.
„To niedopuszczalne, że organizm co czwartego dziecka między 3. a 5. rokiem życia jest tak obciążony chemią, iż nie można wykluczyć długofalowych szkód”, podkreśliła polityk Zielonych Bettina Hoffmann.
Szczególnie niepokojące są, stwierdzone w badaniu, wysokie ilości kwasu perfluorooktanowego (PFOA), stosowanego np. w ubraniach nieprzemakalnych. Według Federalnego Urzędu Ochrony Środowiska PFOA przyczynia się do problemów z płodnością, działa też toksycznie na wątrobę. Od przyszłego roku na terenie UE kwas perfluorooktanowy będzie w ubraniach zabroniony.
Liczy się też otoczenie
Badanie uwzględniło także otoczenie, w którym żyją dzieci: czy mieszkają przy ruchliwej ulicy, czy ktoś w domu jest palaczem, jakie produkty stosuje się często w domu – np. agresywne środki czyszczące lub płyny do płukania tkanin – albo też, z jakich materiałów są dywany czy zasłony. Wniosek: w biedniejszych rodzinach otoczenie jest z reguły bardziej obciążone śladami plastiku i w organizmach dzieci znajduje się ich więcej niż w organizmach dzieci z rodzin o wyższym statusie materialnym.
Zdaniem Zielonych polityka musi ingerować. Nie wystarczy, że konsumenci próbują unikać plastiku. „W rzeczywistości nikt z nas nie jest w stanie samodzielnie się chronić. Nie wiemy, gdzie jesteśmy wystawieni na działanie substancji zawartych w plastiku. Dlatego polityka musi się zatroszczyć o wzmocnienie zasady prewencji i o to, by substancje te w ogóle nie pojawiały się na rynku”, uważa Hoffmann.
Jeszcze długo wykrywalne
Jak ważne jest wycofanie z rynku budzących obawy substancji, pokazuje jeszcze jeden wynik badania przeprowadzonego przez Federalny Urząd Ochrony Środowiska i Instytut im. Roberta Kocha. W ciele badanych dzieci wykryto ślady ołowiu i dawno zabronionego pestycydu DDT. Jedno pocieszenie – w latach prowadzenia badań, czyli między 2003 a 2017 obciążenie organizmu tymi substancjami wyraźnie się zmniejszyło.
Zakaz stosowania szkodliwych substancji jest zatem skuteczny. Ale często potrzeba dziesięcioleci, żeby rzeczywiście zniknęły.
(afp, tagesschau.de / stas)