1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

21. edycja festiwalu filmowego goEast w wirtualnej odsłonie

22 kwietnia 2021

Tegoroczny Festiwal Filmów z Europy Środkowej i Wschodniej w Wiesbaden odbywa się w formule wirtualnej, ale z tradycyjnie bogatym programem z Polski.

Pandemia zmusiła organizatorów tegorocznego festiwalu filmów goEast do przeprowadzenia go w formule wirtualnej
Pandemia zmusiła organizatorów tegorocznego festiwalu filmów goEast do przeprowadzenia go w formule wirtualnej

W zeszłym roku z powodu pandemii organizatorom międzynarodowego Festiwalu Filmowego Europy Środkowo-Wschodniej goEast w Wiesbaden udało się go przeprowadzić hybrydowo. Część programu odbyła się na żywo, część wirtualnie. W tym roku festiwal, odbywający się od 20 do 26 kwietnia po raz pierwszy został zorganizowany wyłącznie w formule online. To duży powód do frustracji zarówno dla organizatorów, jak również dla wiernych miłośników kina wschodnioeuropejskiego.

− W ubiegłym roku pomimo pandemii festiwal goEast cieszył się naprawdę dużym zainteresowaniem. Ale w tym roku jest gorzej. Zawsze mieliśmy i nadal mamy dużą polskojęzyczną grupę odbiorców, ale tym razem obserwujemy, że szczególnie starsze pokolenie ma spore trudności z odbiorem czysto wirtualnym. Dlatego festiwalowa publiczność mocno straciła teraz na różnorodności − mówi DW dyrektor artystyczna festiwalu goEast Heleen Gerritsen.

Jednocześnie przyznała, że wirtualna forma wydarzenia ma też pewne zalety. – Festiwal dał możliwość udziału w nim szerszemu niż zwykle spektrum twórców z całego świata – dodała. W tegorocznej 21. edycji można zobaczyć pełnometrażowe filmy m.in. z Gruzji, Kazachstanu czy Azerbejdżanu. Biorą one udział w głównym konkursie festiwalu.

Silna reprezentacja z Polski

Tym razem w konkursie głównym zabrakło polskiego filmu. − Zabrakło, nie dlatego, że nie było do niego kandydatów. To raczej kwestia producentów, którzy nie chcieli, by premiera filmów odbyła się online. Wolą poczekać na lepsze czasy, kiedy puliczność wróci do kin − wyjaśnia Heleen Gerritsen. Tymczasem w innych kategoriach powalczy 15. polskich produkcji.

W kategorii Rheinmain Short Award można obejrzeć dwa filmy krótkometrażowe: „Bajka na niespokojny sen” Nawojki Wierzbowskiej i „Gruba Kaśka” Juli Pełki. W sekcji Anarcho Shorts znalazły się trzy polskie produkcje: „Filmiki ze zwierzątkami” Katarzyny Miechowicz, „Ja i moja gruba dupa” Yelyzavety Pysmak oraz „Millenium” Darii Godyń. W sekcji Open Frame Award pokazane zostaną filmy „NOCCC” Weroniki Lewandowskiej i Sandry Frydrysiak oraz „DEEP DIVE” Miłosza Hermanowicza.

Zbuntowane pokolenie i filmy eksperymentalne

Na tegorocznym festiwalu najmocniej obsadzona przez polskich twórców jest sekcja Specials. To zasługa Emilii Mazik, dyrektorki międzynarodowego festiwalu filmów krótkometrażowych Short Waves w Poznaniu, która w tym roku została zaproszona do współpracy przez organizatorów goEast. Festiwal poznański specjalizuje się w filmie eksperymantalnym, który, jak zaznacza polska ekspertka, porusza się na pograniczu filmu i sztuki. Na tegorocznej edycji goEast znalazły się: „Acid Rain” Tomasza Popakula, „I didn't go to Crimea and all I got was this alien message” Zuzy Banasińskiej, „Jak korzystać z piramidy” Karoliny Zajączkowskiej, „Jestem synem górnika” Michała Soi i Róży Dudy oraz „Marsquakes” Jadwigi Subczyńskiej.

− Jeśli chodzi o filmy krótkometrażowe to jesteśmy w ścisłej czołówce światowej. W tym konteście mówi się o Polsce, że jest jednym z najciekawszych krajów obok Francji, Portugalii czy Niemiec. Polskie kino krótkometrażowe jest bardzo cenione, i filmy eksperymentalne mocno się wybijają. To jest nowość − wyjaśnia Emilia Mazik. Jak wskazuje, polscy twórcy poprzednich dekad podchodzili konwencjonalnie do produkcji filmów i często powtarzali bardzo akademicko to, czego nauczano w szkołach filmowych w Łodzi czy w Gdyni. Teraz dochodzi do głosu „pokolenie bardziej zbuntowane, szukające innych form wyrazu”, ale ich filmy wymagają jednak od widza pewnego przygotowania. 

Nadzieja na powrót do tradycyjnej formuły

Mimo, że wersja internetowa festiwalu goEast nie zapewnia bogactwa wrażeń, jakie daje żywy kontakt z filmem, zdaniem Emilii Mazik organizatorzy dobrze poradzili sobie z nowym wirtualnym wyzwaniem.

− Festiwal jest wydarzeniem, które cieszy się światową renomą i ci młodzi twórcy, którzy mogli obecnie zaprezentować swoje filmy w Wiesbaden, są przeszczęśliwi. To ważny krok dla ich kariery i w świecie filmu dużo znaczy − podkreśla Emilia Mazik. − To wspaniała sprawa, że jest taki festiwal w Niemczech, który lansuje twórczość filmową z Europy Środkowo-Wschodniej − dodaje ekspertka. W tym roku, mimo zaproszenia, nie przyjechała z powodu pandemii do Wiesbaden. Jest przekonana, że w przyszłym roku będzie to możliwe. 

Natomiast dyrektor artystyczna goEast Heleen Gerritsen ma nadzieję na powrót w przyszłym roku do tradycyjnej postaci festiwalu. Jak twierdzi, „nie działa on jak platformy streamingowe Netflix czy Amazon i trudno się z nimi mierzyć”. − Dla nas jest bardzo ważny żywy kontakt z twórcami i publicznością − podkreśla i zachęca miłośników kina Europy Środkowo-Wschodniej do odwiedzania strony internetowej festiwalu:https://www.online.filmfestival-goeast.de/de/

Za każdy film zapłacić trzeba 6,5 euro i dostępny jest on potem przez 48 godzin. Ciekawą alternatywą jest wykupienie karnetu za 60 euro, który pozwala korzystać bez ograniczeń z kompletnego programu festiwalowego.

Festiwal filmowy goEast organizowany jest przez instytut filmowy Deutsches Filminstitut oraz Filmmuseum (DFF). Za dobór polskich filmów obok Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej odpowiadało w tym roku także kierownictwo festiwalu filmów krótkometrażowych Short Waves z Poznania.


Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>