60 lat temu DFB zakazało kobietom gry w piłkę nożną
31 lipca 2015
W 1955 roku Niemiecka Federacja Piłki Nożnej, DFB postanowiła „ze względów estetycznych i przyczyn ogólnych” zabronić kobietom gry w piłkę nożną. Lecz piłkarki lekceważyły ten zakaz.
Mecz Niemcy-Szwecja w listopadzie 1991 rokuZdjęcie: picture-alliance/dpa
Reklama
Kiedy 60 lat temu Niemiecka Federacja Piłki Nożnej (DFB) zakazywała kobietom gry w piłkę, w dzienniku „General-Anzeiger” w Oberhausen komentator pisał: „Siniaki na męskich nogach to zjawisko permanentne”. Zaś „posiniaczone kobiece nogi tracą swój powab”. A to żadną kobietę przecież na dłuższą metę się nie zadowoli, przekonywał komentator. „W dresie sportowym jest im do twarzy, ale na tym koniec”, stwierdził chwaląc wydany przez DFB zakaz.
Mecz Niemcy-Holandia 1956 w EssenZdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Frye
Wiele dziewcząt i kobiet szczególnie w latach 1954-55 pasjonowała się w zachodniej części Niemiec piłką nożną. Nadrenia Północna-Westfalia stała się jej bastionem i pozostała nim także po ogłoszeniu zakazu przez DFB. 77-letnia Anne Droste dobrze pamięta tamte czasy. Nic nie robiła sobie z zakazu i z koleżankami założyła klub Fortuna Dortmund. – Odrabiałyśmy szybko lekcje i szłyśmy grać. Haratałyśmy w gałę z dziewczynami z innych ulic – opowiada rozbawiona.
DFB uzasadniało wprowadzenie zakazu kobiecej piłki nożnej „nieuniknionymi szkodami dla ciała i psychiki” oraz „obrazą przyzwoitości poprzez wystawianie ciała na pokaz”.
Rosnące uznanie dla piłkarek
Kluby piłki nożnej miały zakaz udostępniania kobietom swoich boisk. Ale piłkarki zawsze radziły sobie w takiej sytuacji. Grały mecze na miejskich stadionach. – DFB bardzo utrudniało nam życie – wspomina Renate Bress, była piłkarka Fortuny Dortmund. Kobiety nie poddały się presji i nawet znalazły menadżera, który zorganizował im rozgrywki ogólnokrajowe.
Czasami na mecze przychodziło 18 tys. fanów, najpierw, żeby pooglądać skąpo ubrane piłkarki, potem z zamiłowania do piłki nożnej, gdyż poszła fama, że kobiety rzeczywiście potrafią kopać piłkę. Media pisały o „piłkarskich amazonkach”, o „zwariowanych na punkcie piłki nożnej gracjach”, „o niemożliwym do zatrzymania szturmie na wysokich obcasach na murawę boiska”, czy o „ostrych, wysokich podaniach główką od jednej trwałej ondulacji do drugiej”.
Najlepszej piłkarce świata w 2014 roku Nadine Kessler dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu piłkarki były redukowane tylko do ciała. – My nie gramy przecież w piłkę po to, żeby być atrakcyjne – mówi 27-latka z VfL Wolsburg.
DFB zniósł zakaz piłki nożnej dla kobiet w 1970 roku, ale tylko dlatego, że blisko 60 tys. niemieckich piłkarek zapowiedziało, że założy swoje własne stowarzyszenie. – A DFB chciało zachować monopol na piłkę nożną – tłumaczy Eduard Hoffmann, dziennikarz i współautor historii kobiecej piłki nożnej w Niemczech.
40 lat reklamy na koszulkach sportowców
Pierwsza reklama na koszulkach sportowców pojawiła się w Niemczech w 1973 roku. Od tamtej pory było już wiele kampanii. Niektóre były dziwne, inne lukratywne – rzadko znalazło się miejsce dla kampanii społecznych.
Zdjęcie: imago/Ulmer/Schaad
Zgrabny trik
Reklama na koszulkach dla sportowców była do 1973 w Niemczech zabroniona. Sześć lat wcześniej Niemieckiemu Związkowi Piłki Nożnej (DFB) udało się zabronić klubowi Wormatia Worms umieszczenia na koszulkach reklamy producenta maszyn budowlanych. Sprytniej rozwiązano to w Brunszwiku – tamtejszy klub Eintracht w 1973 logiem klubu uczynił logo sponsora Jägermeister. DFB nie mógł nic na to zrobić.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Likier przeciwko maszynkom do golenia
Po tym jak Eintracht Brunszwik przełamał lody, inne kluby zaczęły iść w jego ślady. Hamburger SV i Eintracht Frankfurt należały do prekursorów. Również Fortuna Düsseldorf (Allkauf) i MSV Duisburg (Brian Scott) szybko wprowadzają emblematy na koszulkach. W 1978 wszystkie 18 drużyn w bundeslidze ma takie ozdoby na koszulkach.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Reklama królewska?
Czy na początku lat 80. na koszulkach niemieckich sportowców reklamowały się nawet angielskie i holenderskie dynastie? Jakby nie było królowe Elżbieta II i Beatrix miały posiadać większe pakiety akcji firmy BP, która wówczas sponsorowała Hamburger SV. Może dlatego, że Franz Beckenbauer (2. od p. ) nosił przydomek „Kaiser” („Cesarz”) – koronowane głowy nie czuły się nieswojo…
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Trochę za mocna reklama
Tych pięciu zawodników FC Homburg w 1988r. wcale nie reklamowało Londynu, tylko producenta prezerwatyw noszącego nazwę London. Fala oburzenia przetoczyła się przez Niemcy: czy to jest dozwolone? Tak, orzeka w lutym 1989 roku Sąd Krajowy we Frankfurcie w procesie pomiędzy FC Homburg i DFB.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Ciężko na piersi
Ironia losu: bramkarz Claus Reitmaier (2. z p.) całe lata bezskutecznie konkurował w Kaiserslautern z pierwszym bramkarzem Gerrym Ehrmannem, po czym sfrustrowany przeszedł do Karlsruhe – i co ma teraz na koszulce? Nazwisko wieloletniego konkurenta. Przez przypadek sponsor KSC, producent jogurtów nazywa się bowiem tak samo… No pięknie!
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Gorsze auta
W 1989 roku Bayernowi Monachium udało się pozyskać lukratywnego sponsora - Opla, co przez pewien okres widoczne było również na koszulkach sportowców. Dla klubu było to dobre, ale mniej podobało się piłkarzom. Woleliby chyba mieć na piersi logu eleganckich mercedesów czy sportowych bmw, a tu do dyspozycji stały „tylko” ople jako samochody służbowe. Ciężkie życie sportowca…
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Prawdziwy fan
Bogaci kibice = szczęśliwa drużyna. Kiedy będącej wówczas w trzeciej lidze Fortunie Dusseldorf zabrakło pieniędzy, uratował ich reklamą na koszulkach punkrokowy zespół „Die Toten Hosen” i jego frontman Campino (w środku). Zamiast logo firmy na koszulkach widniał emblemat grupy.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Nie tylko komercja
Czasami emblematy sponsorów ustępują miejsca ważniejszym sprawom. W 1992 po rasistowskim pogromie w Rostocku-Lichtenhagen bundesliga reaguje hasłem „Mein Freund ist Ausländer“, czyli „Mój przyjaciel jest cudzoziemcem“. W 2012 hasło „Idź swoją drogą!” postulowało lepszą integrację obcokrajowców.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Robi się kolorowo
Od kiedy jedna z firm lotto zaczyna wspierać VfL Bochum u ligowej szarej myszy zrobiło się kolorowo. Jednak w kolorach firmy Faber drużyna „niedegradowalnych”, w której wówczas grali nawet członkowie kadry narodowej Dariusz Wosz i Maurizio Gaudino (na zdjęciu) cztery razy spadła do drugiej ligi. Ale czy powodem były kolorowe koszulki…?
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Kluby zakładowe – status specjalny
Leverkusen i Wolfsburg to kluby pod egidą wielkich koncernów. Szczodre finansowanie płynie z firm Volkswagen AG oraz Bayer AG, a na koszulkach widnieją nazwy koncernów lub ich poszczególnych produktów. W Leverkusen było tak do 2000 roku. Wtedy pojawili się nowi sponsorzy. Ponoć dlatego, że koncern Bayer już nie inwestuje tyle w swoją drużynę piłkarską.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Jak na jarmarku
Dziś na koszulkach czterech bundesligowych zespołów widnieją loga firm energetycznych. Inna drużyna reklamuje sieć telefoniczną, a dwie następne banki. Wśród sponsorów jest także operator turystyki, marka samochodowa, linie lotnicze, ubezpieczyciel, producent tekstyliów, mleczarnia, producent podzespołów do pojazdów oraz firma sprzedająca drób.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Pecunia non olet
Klub Werder Brema jest sponsorowany jest przez firmę Wiesenhof, co wywołuje falę protestów. Wiesenhof jest nieustannie krytykowany za warunki, w których hodowane są zwierzęta. Wielu kibiców ma wprawdzie koszulkę klubu, ale większość rezygnuje z umieszczana na niej logo aktualnego sponsora.
Zdjęcie: picture-alliance/dpa
Do przesady
W Niemczech reklamy spooonsorów tak nie kłują w oczy jak np w Austrii, gdzie pod emblematami sponsorów prawie nie widać już strojów sportowców. I za taką sieczkę reklamową kibice mają jeszcze płacić…?
Zdjęcie: imago/Ulmer/Schaad
13 zdjęć1 | 13
Cztery lata po zniesieniu zakazu, bramka strzelona przez jedną z piłkarek zostaje przez kanał publiczny ARD ogłoszona „bramką miesiąca”. W 1989 roku niemiecka jedenastka piłkarska kobiet wygrywa mistrzostwa Europy.
Słodka zemsta na DFB
Fortuna Dortmund nie dotrwała do zniesienia przez DFB zakazu piłki nożnej dla kobiet. Piłkarki musiały rozwiązać klub po 150 zagranych meczach. Nie miały narybku. Anne Droste wspomina ostatni mecz. – To było nadzwyczajne wydarzenie – mówi. Nadzwyczajne nie dlatego, że już w pierwszej połowie jej drużyna miała na swym koncie trzy bramki, a mecz z Holenderkami wygrała 5:3. Wydarzeniem było pojawienie się na meczu dwóch funkcjonariuszy DFB. Pokazując swe legitymacje, chcieli wejść nieodpłatnie na mecz. – Ale nie z nami takie numery – opowiada rezolutnie Droste. Jej oczy błyszczą, kiedy zadowolona mówi: To było wtedy najwspanialsze wydarzenie dnia.