ADAC: "Niechaj kierowcy mają się już dziś na baczności"
21 lutego 2010Na urlopie w Szwecji młody ojciec zaparkował samochód na ulicy obok drzewa. Po powrocie zastał zatknięty za wycieraczkę mandat. Za niewłaściwe parkowanie ma zapłacić dosyć słoną sumę. Nie płaci i czeka co będzie."Do dziś żadnej reakcji" - mówi berlińczyk.
ADAC podkreśla, że unijni kierowcy muszą się niebawem nastawić na zmianę przepisów.
W styczniu rząd Niemiec zatwierdził projekt ustawy, która pozwoli na wdrożenie decyzji ramowej przyjętej jednogłośnie przez kraje członkowskie UE w 2005 roku.
Zagraniczny mandat powyżej 70 euro trzeba będzie zapłacić w kraju
Jeśli projekt ustawy zostanie zaakceptowany przez Bundestag i Bundesrat, z dniem 1 października Federalny Urząd Sprawiedliwości w Bonn będzie egzekwować na prośbę innych państw UE niezapłacone dotąd mandaty i grzywny - poinformował Ulrich Staudigl, rzecznik ministerstwa sprawiedliwości w Berlinie. W związku z nowymi zadaniami Federalny Urząd zostanie powiększony o 99 stanowisk pracy.
Według istniejącej sytuacji prawnej, w Niemczech po powrocie do kraju w rzadkich przypadkach pociąga się do odpowiedzialności sądowej zwolenników szybkiej, ostrej jazdy samochodem lub kierowców, którzy nieprzepisowo zaparkowali pojazdy. Radca prawny ADAC Markus Schaepe mówi: "Gdy nie zapłacę, nic mi się w Niemczech nie stanie".
Lepiej uregulować rachunki
Wyjątek stanowi Austria, ponieważ RFN zawarła z tym krajem specjalną umowę. Kto jednak ma gdzie indziej nieuregulowane należności, na razie może się jedynie obawiać, że będąc w danym kraju, wpadnie w ręce policji podczas rutynowej kontroli drogowej i zostanie zmuszony do zapłacenia zaległych mandatów.
Po wejściu w życie unijnej decyzji ramowej, w najgorszym wypadku do osoby, która nie wywiązała się z obowiązków płatniczych, może w Niemczech zapukać komornik. Bowiem maksymalną granicę 70 euro kary można szybko osiągnąć.
Taryfikatory mandatów
"W porównaniu z innymi państwami UE stawki mandatowe w Niemczech nie są wyśrubowane", mówi Schaepe. "Astronomicznie wysokie są za to w Skandynawii i Francji".
Kto przekroczy w Niemczech dozwoloną prędkość o 20 km na godzinę, zapłaci do 35 euro kary. W Holandii według ADAC co najmniej 100 euro, w Szwecji co najmniej 260 euro. Jeśli przekroczy się prędkość o ponad 50 km na godzinę, w Niemczech trzeba się liczyć z karą przynajmniej 240 euro, we Francji natomiast z karą 1500 euro.
W Niemczech odpowiada nie właściciel a kierujący pojazdem
"Według niemieckich przepisów, do odpowiedzialności za naruszenie przepisów można pociągnąć tylko kierowcę" - podkreśla Schaepe. Niektóre państwa jak Francja, czy Holandia, odpowiedzialnością obarczają właściciela wozu. Przy czym nie jest ważne, czy siedział za kierownicą, czy też nie.
Według rzecznika niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości, Federalnemu Urzędowi Sprawiedliwości nie wolno egzekwować kary grzywny na podstawie decyzji, bazującej na odpowiedzialności właściciela pojazdu. Jest to sprzeczne z literą niemieckiego prawa, zgodnie z którym miarodajna jest nadal zasada winy.
Federalny Urząd Sprawiedliwości może też mieć problemy z pismami, sporządzonymi w języku, niezrozumiałym dla niemieckiego kierowcy, ponieważ przeciwko decyzji w nieznanym języku, kierowca nie można się bronić - zaznacza Schaepe.
ADAC radzi niemieckim kierowcom, by już teraz mieli się na baczności. Kto dziś wpadnie w radarową pułapkę, ewentualnie zostanie już jesienią pociągnięty do odpowiedzialności. "Miarodajna jest data wystawienia mandatu" - mówi Schaepe - "nie data wykroczenia".
źródło dpa bg / Iwona Metzner
Red. odp.: Barbara Coellen