Agflacja i globalizacja
15 października 2007"Agflacja" to skrzyżowanie słów: agrarny i inflacja. Pojęcie „agflacja” określa zjawisko rosnących cen w całym sektorze rolnym: od cen mleka począwszy, poprzez cenę zbóż do takich produktów jak chleb, piwo i tak dalej. To znaczy, że wzrost cen obejmuje całą branżę.
Do niedawna ceny żywności przemysłowej były w Niemczech niskie. Ale świat jest coraz mniejszy, i kiedy rośnie popyt na mleko w Azji, to w Niemczech ceny rosną. To samo dotyczy unijnej arystokracji, mianowicie rolników, otrzymujących sowite wsparcie z kieszeni podatników: chłop śpi, a jemu rośnie – mówiono kiedyś, a dziś słowa te są bardziej trafne, niż kiedykolwiek w przeszłości.
- Oczywiście ceny zbóż poważnie wahają się, w zależności od płodów czy pogody, zmieniająej się z roku na rok. Ale nowość polega na skali tego zjawiska w całej branży - mówi Martin Schaar, ekspert rolny w renomowanym instytucie badań gospodarczych Ifo.
Nowa epoka
Inni idą jeszcze dalej. Peter Brabeck, szef największego koncernu spożywczego świata, Nestle, uważa że ceny żywności wzrastać będą coraz bardziej. Minister rolnictwa w Berlinie, Horst Seehofer, dopatruje się zgoła początków nowej epoki. W przeszłości nie występowało bowiem zjawisko agflacji. Mimo wzrostu liczby mieszkańców świata i popytu na artykuły spożywcze ceny ich nie rosły. Nawet spadały, bowiem wydajność produkcji rosła szybciej, niż popyt. W Europie mówiono o „górach maślanych” i „mlecznych jeziorach”. Dziś już ich nie ma. A cena masła i mleka rośnie. O ile producent dostawał za litr mleka w ubiegłym roku 26,2 centa, to dziś 35,5. To nowy rekord.
- Wynika to także z poważnego wzrostu popytu na produkty rolne na całym świecie. Wystarczy pomyśleć o rynkach wschodzących, jak Indie czy Chiny. W tych krajach dobrobyt poważnie wzrósł. Wyższa stopa życiowa oznacza wyższy popyt na produkty uszlachetnione, na przykład na mięso czy oleje roślinne – tłumaczy Martin Schaar.
Naczynia połączone
Dobrobyt to także lepsza dieta. A jeśli na stołach w Chinach czy w Indiach częściej pojawi się mięso, to wzrasta popyt na zboże. Dla przykładu: produkcja kilograma pieczeni wołowej pochłania 16 kilogramów paszy roślinnej. Skutek: rośnie popyt, zatem i ceny.
- Do tego dochodzi produkcja bioenergetyczna. Także i na tym polu wzrosła konkurencyjność między produkcją spozywczą a na potrzeby energetyczne – dodaje niemiecki ekspert.
Na przykład – kukurydza. USA, największy na świecie producent kukurydzy, wykorzystuje ten surowiec do produkcji biopaliw. Cena kukurydzy podwoiła się. A to dopiero początek rozwoju. W okresie najbliższych 10 lat prezydent USA, George W. Bush, chce pięciokrotnie zwiększyć produkcję biopaliw w USA. Przeciwnicy USA już wysuwaja argument, tak zwany etyczny, bowiem ta ilość pszenicy, której nie wyprodukowano tylko po to, by wyprodukować biopaliwo, wystarczające na jedno tankowanie terenowca, wystarczyłaby na wyżywienie jednego człowieka przez cały rok. Innymi słowy: bioenergetyka, wzrost liczba ludności i zmiany diety prowadzą do uszczuplenia rezerw zboża na świecie. Zdaniem ekspertów doprowadzi to do trwałego przełomu na rynkach świata.
- Wiele wskazuje na to że rynki przechodzą poważne zmiany, w wyniku których ceny rosną w szybszym tempie, niż w ostatnich latach – uważa Schaar.
A zatem czasy taniochy, znane z telewizyjnej reklamy, chyba się kończą. Żywność zdrożeje. Chyba za zawsze. Początek nowej epoki. Aglacja. Chyba że przypomnimy sobie o starej, dobrej energetyce jądrowej.