1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Aktywiści LGBTQ ostrzegają przed akceptacją skrajnej prawicy

6 czerwca 2024

Wobec oczekiwań, że w eurowyborach partie nacjonalistyczne i skrajnie prawicowe odnotują spore zyski, aktywiści LGBTQ+ dzielą się z DW swoimi historiami, aby ostrzec przed konsekwencjami zgody na to, co te partie robią.

Mónika Magasház
Mónika Magasházi jest fighterką. 52-letnia transseksualistka mieszka na WęgrzechZdjęcie: privat

Mónika Magasházi jest fighterką. 52-letnia transseksualistka mieszka na Węgrzech, w kraju rządzonym od 2010 roku przez nacjonalistyczną partię Fidesz premiera Viktora Orbána.

Dla wspólnot transpłciowych sytuacja na Węgrzech „staje się coraz gorsza, a my wpadamy w desperację”, tłumaczy Magasházi w rozmowie z DW. Rząd stara się według niej przedstawiać osoby transpłciowe jako pedofilów i kryminalistów, nie przepuszczając żadnej okazji do ich dyskryminowania.

Zmagając się z własnym coming outem, Magasházi próbowała nawet odebrać sobie życie, ale przeżyła tę próbę samobójczą. – Doszłam do punktu, w którym musiałam zadecydować, jak dalej żyć – wspomina. Uratowało ją to, że pomyślała o swoich dzieciach.

– Powiedziałam sobie, że przeżyję i spróbuję żyć jak transpłciowa kobieta i ojciec moich dzieci. Albo druga próba się powiedzie i nie będę żyć. W takim wypadku moje dzieci będą tęsknić za swym ojcem. I to był według niej ten moment, gdy z szacunku dla swoich dzieci postanowiła żyć dalej.

 Zmuszani do ujawnienia transpłciowej tożsamości

W 2020 roku węgierski parlament przyjął ustawę praktycznie zakazującą osobom transpłciowym legalnej zmiany płci. W oficjalnych dokumentach ustawa zmieniła kategorię „płeć” na „płeć przy urodzeniu”. I ta kategoria, gdy już raz została określona, nie może już zostać zmieniona.

Według węgierskiego rządu, celem tej ustawy było wyeliminowanie niepewności prawnej, ale „nie wpłynęło na prawo mężczyzn i kobiet do swobodnego doświadczania i korzystania ze swojej tożsamości tak, jak tego pragną”.

Obrońcy praw człowieka skrytykowali jednak ustawę. Ich zdaniem naraża ona osoby transpłciowe na ryzyko nękania i dyskryminacji, ponieważ zmusza je do ujawniania swojej transpłciowości za każdym razem, gdy mają okazać prawo jazdy lub paszport.

– Wyobraź sobie po prostu – mówi Magasházi, – że wzywają cię na egzamin, a asystent głośno wywołuje na korytarzu twoje martwe imię, czyli imię, które nadano ci po urodzeniu. Z takimi sytuacjami jesteśmy konfrontowani codziennie.

Czym są wybory do Parlamentu Europejskiego?

01:25

This browser does not support the video element.

 Strach przed skrajną prawicą

Magasházi obawia się wzrostu znaczenia skrajnej prawicy po eurowyborach. Jej przesłanie do wszystkich innych partii brzmi tak: „Spójrzcie, proszę, na węgierskie społeczeństwo i na węgierską wspólnotę transpłciową. Spójrzcie na mnie. Taki stanie się wasz kraj, jeśli pójdziecie tą drogą”.

Vanessa Santamaria i Laura Magnarin mają podobne przesłanie. Ta para osób tej samej płci mieszka we Włoszech. Mówią DW, że są jedną z ponad 30 rodzin, którym zakwestionowano akt urodzenia ich dziecka. Stało się to w zeszłym roku po tym, jak rząd premier Giorgii Meloni nakazał władzom lokalnym zaprzestanie rejestrowania dzieci rodziców tej samej płci z ich oboma nazwiskami.

Vanessa Santamaria opisuje to jako „bardzo smutny moment”. Jako niebiologiczna matka „straciłabym wszystkie prawa, ale także wszystkie obowiązki związane z moim dzieckiem”, gdyby ona i jej partnerka przegrały apelację w sądzie, która ma zostać rozstrzygnięta w tym miesiącu.

– To nie jest tylko formalność – mówi Santamaria. Uważa za oburzające twierdzenia Meloni i jej partii, że chcą chronić prawa rodzin. – Jesteśmy rodziną i uważamy, że mamy dokładnie takie same prawa jak wszystkie inne rodziny – podkreśla.

W Brukseli niektórzy unijni urzędnicy mówią o Girorgii Meloni, że „nie jest tak zła”, jak myśleliZdjęcie: ABACAPRESS/IMAGO

Włoska aktywistka i jej partnerka czują się dyskryminowane. Oskarżają rząd Meloni o „dyskredytowanie naszych dzieci, czyniąc je dziećmi drugiej kategorii”. Ale według włoskiego rządu „nie ma dyskryminacji dzieci”, ponieważ dzieci par homoseksualnych będą miały taki sam dostęp do szkoły i usług medycznych, jak i te, które mają tylko jednego żyjącego rodzica.

 Nie ma „powrotu do szafy”

Vanessa Santamaria i Laura Magnarin obawiają się, że celem włoskiego rządu jest przeprowadzenie kampanii nienawiści przeciwko wspólnotom LGBTQ+. – Walczyliśmy o to, żeby było nas widać. I o nasze prawa. Ale teraz chcą, żebyśmy wrócili do szafy.

Dlatego też te dwie matki zdecydowanie opowiadają się przeciwko jakiejkolwiek akceptacji czy też współpracy ze skrajnie prawicowymi partiami, takimi jak Bracia Włoch (Fratelli d’Italia, FdI) Giorgii Meloni, która jest partią o neofaszystowskich korzeniach.

Meloni wyrosła na potencjalną szarą eminencję, która po wyborach europejskich może mieć dużo do powiedzenia w kluczowych kwestiach polityki unijnej. O jej względy zabiegać mogą zarówno siły prawicowe, jak i centroprawicowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W Brukseli niektórzy unijni urzędnicy mówią o Meloni, że „nie jest tak zła”, jak myśleli.

 Szara eminencja Giorgia Meloni?

– Nasze przesłanie naprawdę brzmi tak: ona jest ta zła i nigdy nie można ufać jej słowom – mówią Vanessa Santamaria i Laura Magnarin przekonując, że Meloni po mistrzowsku opanowała strategię mówienia ludziom tego, co chcą słyszeć, i kłamania na temat swoich prawdziwych intencji.

Przywódcy polityczni w Europie muszą dokonać uczciwego wyboru, z kim chcą współpracować, choć może to być „trudny wybór”, przekonuje Bart Staszewski, czołowy polski aktywista LGBTQ+.

W rozmowie z DW Staszewski opisuje, jak on i jego koledzy aktywiści stali się celami ataków ze strony polityków, mediów i sądów pod rządami poprzedniego, nacjonalistyczno-konserwatywnego rządu w Polsce i jak poczuli się „obywatelami drugiej kategorii”.

Przywódcy polityczni w Europie muszą dokonać uczciwego wyboru, z kim chcą współpracować - uważa Bart Staszewski, czołowy polski aktywista LGBTQ+Zdjęcie: Przemysław Stefaniak/picture alliance/AP

To był według niego proces narastający, „a my i ludzie wokół nas nie rozumieliśmy, co się naprawdę dzieje, dopóki nie było za późno i dopóki jedna trzecia Polski nie stała się strefą wolną od LGBT”, mówi Staszewski.

Teraz, gdy u władzy jest nowa ekipa, Staszewski ma nadzieję, że sytuacja w jego kraju zmieni się dogłębnie. Podkreśla jednak, że ważne jest pamiętać o wyciągniętych wnioskach. Siebie i innych aktywistów widzi jako „żołnierzy walczących o demokrację”.

Jego przesłanie przed wyborami europejskimi: „Nie wchodź w sojusze ze złymi typkami”.

Niemcy: pielęgnacja starszych osób queer  

00:56

This browser does not support the video element.

Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>