1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MigracjaEuropa

Alan Kurdi. Czy jego śmierć zmieniła sytuację uchodźców?

Dagmara Jakubczak opracowanie
2 września 2025

Zdjęcie małego chłopca utopionego u wybrzeży Turcji wywołało dziesięć lat temu poruszenie i chęć pomocy uchodźcom. Mimo to ludzie nadal giną w Morzu Śródziemnym, średnio niemal jedno dziecko dziennie.

Mur nad rzeką, na którym namalowano małego chłopca, leżącego bezwładnie twarzą w dół
Frankfurt nad Menem: wielki mural upamiętniający śmierć chłopca i jego rodzinyZdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Dedert

Małe dziecko w niebieskich spodenkach i czerwonej koszulce leżące na brzuchu na piasku, z głową zanurzoną w płytkiej wodzie napływających fal – dziesięć lat temu dwuletni syryjski uchodźca Alan Kurdi został wyrzucony martwy na tureckie wybrzeże Morza Egejskiego. Zdaniem konsorcjum badawczego Visual Social Media Lab zdjęcia jego ciała wykonane przez fotoreporterkę Nilüfer Demir obejrzało w ciągu dwunastu godzin prawie 20 milionów osób.

Alan Kurdi utonął wraz ze swoim czteroletnim bratem Ghalibem i matką Rehanną 2 września 2015 roku podczas próby przedostania się łodzią z tureckiego wybrzeża na oddaloną o około czterech kilometrów grecką wyspę Kos. – Jedyne, co mogłam dla niego zrobić, to sprawić, by niemy krzyk jego martwego ciała został usłyszany – mówiła w późniejszych wywiadach Nilüfer Demir, która znalazła ciało Alana na plaży w pobliżu Bodrum. – A mogłam to zrobić tylko poprzez zdjęcie.

Alan Kurdi - to zdjęcie wstrząsnęło światem dekadę temuZdjęcie: Getty Images/AFP/N. Demir

Bodziec do działania

– Można śmiało powiedzieć, że to zdjęcie coś zmieniło – mówi badacz migracji Bastian Vollmer z Katolickiego Uniwersytetu Nauk Stosowanych w Moguncji. Przyczyniło się do zmiany w społecznej dyskusji na temat uchodźców i migracji, było „czynnikiem zachęcajacym do działania”. To, co początkowo postrzegano jako spokojnie śpiące dziecko, po narzucającym się odruchowo pytaniu, co właściwie się stało, okazało się utopionym chłopcem.

– To właśnie dlatego, że ludzie zadają sobie takie pytanie, to zdjęcie ma tak wielką siłę oddziaływania – wyjaśnia Vollmer. – Zmobilizowało ludzi i przyczyniło się do postrzegania uchodźców jako ofiary, które zasługują na pomoc – dodaje.

Zmiana dyskursu doprowadziła do protestów, ogromnej gotowości do pomocy, a ostatecznie także do wydania zezwoleń na wjazd tysiącom uchodźców, głównie syryjskich, którzy utknęli na Węgrzech.

Uchodźcy uratowani na Morzu Śródziemnym przez Sea-EyeZdjęcie: Guillaume Duez/Sea-Eye

„Położyć kres temu umieraniu”

Gerald Knaus, badacz migracji, autor umowy między UE a Turcją z 2016 roku, wspomina w rozmowie z DW: – Gdy zobaczyliśmy zdjęcia Alana Kurdiego, małego chłopca, który utonął  2 września, ja i moi koledzy usiedliśmy i stwierdziliśmy, że musimy coś zaproponować, aby to powstrzymać. Bo absurdem jest mówienie, że chcemy pomóc uchodźcom, którzy jednak najpierw muszą zaryzykować życie, zapłacić przemytnikom, przepłynąć morze łodziami, a gdy dotrą na miejsce, jesteśmy zadowoleni i witamy ich z otwartymi ramionami.

Sugestia była taka, że trzeba bardzo szybko przejąć kontrolę nad migracją i poprzez współpracę z Turcją położyć kres umieraniu, a następnie przyjmować uchodźców w sposób uporządkowany, jak Kanada czy Australia. – To pozostaje i dziś najlepszym rozwiązaniem dla Unii Europejskiej: zawarcie umów z bezpiecznymi krajami trzecimi, ale nadal przyjmowanie uchodźców; każdy kraj według własnego uznania, nie poprzez kontyngenty, ale decyzje podejmowane na szczeblu krajowym – uważa Knaus.

To zdjęcie poruszyło Niemców

01:03

This browser does not support the video element.

„Alan Kurdi”: Ta nazwa ma znaczenie

Również dla Gordena Islera, przewodniczącego organizacji ratowniczej Sea-Eye, owo zdjęcie było swego rodzaju „momentem przebudzenia”. Widział nie tylko obraz, ale także „moralnie zdeprawowane komentarze”, w których ludzie bezpośrednio pod fotografią dawali upust swojej nienawiści do uchodźców. – Głęboko mnie to poruszyło i bardzo zaniepokoiło – mówi.

Jego współpracownicy z Sea-Eye mieli podobne odczucia. Dali temu wyraz, podejmując decyzję o nadaniu trzeciemu statkowi tej organizacji nazwy „Alan Kurdi”. – Ta nazwa miała dla nas wszystkich duże znaczenie.

Gorden Isler zwraca uwagę, że od 2018 roku do chwili sprzedaży tej jednostki po jej dwukrotnym zatrzymaniu przez włoskie władze w 2021 roku, „Alan Kurdi” uratował ponad 900 osób podczas dwunastu akcji ratowniczych.

Statek „Alan Kurdi” Zdjęcie: Fabian Heinz/dpa/picture-alliance

Czwarty statek organizacji Sea-Eye miał zostać nazwany imieniem brata Alana – Ghaliba. Jednak nienawistne komentarze w mediach społecznościowych związane ze statkiem „Alan Kurdi” były zbyt dużym obciążeniem psychicznym dla rodziny chłopca. – Zdecydowaliśmy się tego nie robić, aby nie powodować ponownego bólu – wyjaśnia Gordon Isler.

Socjolog Bastian Vollmer również zauważył, że imię i nazwisko chłopca zostało z czasem wykorzystane przez osoby trzecie do ich własnych celów. Obecnie dzieje się coś zupełnie przeciwnego do tego, co miało miejsce w 2015 roku i w latach następnych. – Nastąpiła bardzo gwałtowna zmiana dyskursu w inną stronę, przeciwko uchodźcom i migrantom. Język stał się bardziej brutalny. I jest to niezwykle niepokojące – mówi.

Macedonia - bastion u bram UE?

03:47

This browser does not support the video element.

Sytuacja uchodźców nie uległa poprawie

Przewodniczący organizacji Sea-Eye jest rozczarowany mediami i polityką. Pomimo wrażenia wywołanego zdjęciem martwego Alana Kurdiego i fali solidarności w 2015 roku, sytuacja uchodźców nie uległa poprawie.

– Od tego czasu w żadnym państwie członkowskim UE nie uchwalono ustawy mającej na celu zwiększenie ochrony osób poszukujących schronienia. Wręcz przeciwnie, reżim graniczny staje się coraz bardziej brutalny. Nie jest więc zaskakujące, że tak wiele dzieci umiera na granicach – mówi Gorden Isler.

Według szacunków Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF) w ciągu ostatnich dziesięciu lat w samej tylko środkowej części Morza Śródziemnego zginęło około 3,5 tys. dzieci. – Od śmierci Alana Kurdiego jest to mniej więcej jedno dziecko dziennie – podkreśla Gorden Isler. – Dlaczego więc nie jest to już tematem wiadomości? Dlaczego nie mówi się o tym więcej?

(EPD, DW/jak)

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!