1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PanoramaEuropa

Alpy: śmiertelne pułapki przez zmiany klimatu

1 sierpnia 2023

Alpy zawsze były niebezpiecznym terenem. Ale zmiany klimatyczne sprawiają, że wędrówki i wspinaczka górska stają się jeszcze bardziej ryzykowne. W Austrii coraz częściej konieczny jest przewodnik górski.

Alpy włoskie: akcja ratunkowa na miejscu osunięcia i lawiny
Lodowiec Marmolada w Dolomitach (Alpy włoskie): akcja ratunkowa na miejscu osunięcia i lawinyZdjęcie: Andrea Solero/ZUMA Wire/IMAGO

Eksperci twierdzą, że wędrówki i wspinaczka górska w Alpach stają się coraz bardziej ryzykowne z powodu zmian klimatycznych. – Niebezpieczeństwo w górach rośnie, nie ma co do tego wątpliwości – powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA) Rolf Saegesser, szef szkolenia i bezpieczeństwa przy Szwajcarskim Klubie Alpejskim SAC.

Szczeliny, burze, osunięcia

Od czasu pandemii chęć zbliżenia się do natury jest jeszcze silniejsza niż wcześniej. – Pomocne jest tu tylko jedno: dostosowanie zachowania do istniejących warunków. Ale góry oferują tak dużo przestrzeni, że można uniknąć stref zagrożenia – wyjaśnia Rolf Saegesser, który jest przewodnikiem górskim od prawie 40 lat. W obliczu zagrożeń, według austriackich ekspertów, rośnie zapotrzebowanie na wycieczki z profesjonalnym przewodnikiem.

Zdaniem Wolfganga Russeggera, prezesa Salzburskiego Stowarzyszenia Przewodników Górskich, w szczycie sezonu czasami trudno jest zarezerwować przewodników. – Niektórzy ludzie chcą zobaczyć lodowiec, zanim przestanie istnieć – mówi ten 35-latek o jednym z motywów przyświecających turystom.

Wycieczki na lodowce są trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej ze względu na zmiany klimatyczne i wynikający z nich wzrost liczby szczelin. Wzrosło również niebezpieczeństwo burz i ulewnych deszczy. Co więcej, niektóre ścieżki stały się niedostępne. – Wiele osób nie ma ani wiedzy, ani czasu, aby dokładnie przygotować się do dłuższych wycieczek i rozpoznać niebezpieczeństwa – zaznacza Wolfgang Russegger.

Spektakularnym przykładem nowego wymiaru ryzyka jest osunięcie się skał na tyrolskim szczycie Fluchthorn w czerwcu. Zawalił się tam cały szczyt i nastąpiło osunięcie się ogromnych mas skalnych; w sumie milion metrów sześciennych, co odpowiada ładunkowi około 120 tys. ciężarówek. Przyczyną najprawdopodobniej było rozmrożenie wiecznej zmarzliny, czyli lodu w skale. – Lód jest spoiwem gór i to spoiwo teraz powoli znika – tak wówczas skomentował tyrolski geolog Thomas Figl.

Alpy austriackie: tabliczka pokazująca, dokąd sięgał lodowiec w roku 2005Zdjęcie: Gerken & Ernst/imageBROKER/picture alliance

Zaczyna brakować przewodników

Takie przypadki dają niektórym do myślenia. Według eksperta, klientela około 1400 przewodników górskich w Austrii obejmuje zarówno rodziny z dziećmi, jak i ambitnych alpinistów. Często rezerwowane są kilkudniowe wycieczki. Dzienna stawka przewodnika górskiego w Austrii wynosi około 540 euro.

Wśród gości są również turyści, którzy chcą tylko dotrzeć do miejsca na opisanego Instagramie. Popularnym motywem, który jest następnie natychmiast publikowany na Instagramie, jest na przykład spektakularna podniebna drabina wiodąca na szczyt Donnerkogel. – Niektórzy są zaskoczeni, że muszą wspinać się przez kilka godzin, aby się tam dostać – opowiada prezes Salzburskiego Stowarzyszenia Przewodników Górskich.

W ciągu najbliższych kilku lat popyt na takie eskapady może spotkać się z jeszcze mniejszą podażą w Austrii. Wielu przewodników górskich odchodzi na emeryturę ze względu na wiek. Wolfgang Russegger dodaje, że znalezienie młodych talentów nie jest łatwe: „Poszukiwani są wszechstronni przewodnicy alpejscy, którzy potrafią już bardzo dobrze wspinać się i jeździć na nartach przed rozpoczęciem trzyletniego szkolenia”.

Ale wielu młodych sportowców potrafi tylko albo jedno, albo drugie. Wśród kandydatów nie ma też prawie żadnych kobiet. Obniżenie wymagań wobec nich nie wchodzi w grę. Klienci muszą mieć pewność, że ich przewodnik górski jest dobrze wyszkolony.

Topnieją alpejskie lodowce

03:38

This browser does not support the video element.

Znikające trasy i śmiertelne pułapki

Szwajcarskie Stowarzyszenie Przewodników Górskich SBV ma swoje własne doświadczenia. – W gruncie rzeczy nie ma więcej osób korzystających z usług przewodników górskich, ale prośby ze strony turystów są bardziej zróżnicowane – powiedział agencji DPA dyrektor zarządzający SBV Pierre Mathey.

Mniej osób rezerwuje przewodników górskich na wejścia na szczyty o wysokości 3000 lub 4000 metrów, za to więcej – na słynne szczyty powyżej 4000 metrów. Ogólnie rzecz biorąc, jest jednak mniej alpinistów i więcej turystów pieszych. Według Pierre’a Mathey’a, w Szwajcarii pracuje 1550 przewodników górskich, z czego 43 to kobiety.

– Istnieją trasy, które kiedyś pokonywaliśmy bez żadnych problemów, ale dziś są to piargowe zbocza z głazami wielkości domów jednorodzinnych – wspomina Rolf Saegesser, patrząc na wspinaczy. – Kiedyś były pokryte śniegiem lub lodem lodowcowym. Są też trasy, które praktycznie już nie istnieją. W lecie byłyby śmiertelnymi pułapkami.

Niektóre wysokogórskie wycieczki nie powinny już odbywać się w lipcu lub sierpniu, ale raczej – w maju lub czerwcu, gdy jest jeszcze chłodniej. Rolf Saegesser podaje za przykład północną ścianę szczytu Eiger, na którą wspiął się w 1986 roku. – Wtedy było o wiele mniej niebezpiecznie niż teraz. Pola lodowe, które istniały wtedy, teraz prawie zniknęły. Dziś można je pokonywać praktycznie tylko w miesiącach zimowych i wiosennych – wyjaśnia.

Wędrowcy są stosunkowo rzadko narażeni na niebezpieczeństwo upadku ze skał. – Ale jeśli wędrówka prowadzi przez skalisty, stromy teren, w gorącym okresie lepiej jest rozpocząć wycieczkę wcześnie w ciągu dnia, aby zmniejszyć ryzyko lawin skalnych – radzi Rolf Saegesser, przewodnik z 40-letnim doświadczeniem.

(DPA/jak)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>