Angela Merkel na wyciągnięcie ręki
31 sierpnia 2015Godzina 14.28, Podwórzec Urzędu Kanclerskiego w Berlinie. Ponad sto osób ustawiło się niemal w szpaler, oczekując przybycia gospodyni obiektu. Kanclerz Angela Merkel pojawia się punktualnie, najwyraźniej wyluzowana, uśmiechnięta, ściska wyciągane w jej kierunku dłonie, rozdaje autografy.
Jedną z czekających osób jest Stefanie Salge z Hildesheim. - Chciałam po prostu zobaczyć panią kanclerz z bliska. Podziwiam jej charyzmę, jej osobowość - przyznaje.
Zobaczyć kanclerz to jedno, ale posłuchać jej wyjaśnień to jeszcze większe przeżycie. Już na podwórzu, gdzie wita się oficjalnych gości z wojskowymi honorami, Angela Merkel opowiada, że właśnie z tym jest czasem trudno, gdy temperatura spada poniżej 4 st. C. Wojskowa orkiestra nie jest wtedy w stanie odegrać narodowych hymnów, bo instrumentom jest za zimno. Chińczycy nie mają takiego problemu, zaznacza kanclerz, bo przy siedzibie ich rządu jest ogromna hala, gdzie odbywa się powitanie gości podczas mroźnej pogody.
Niemcy - państwo wszelkich swobód
Jeszcze przed wejściem do samego gmachu Urzędu Kanclerskiego, gospodyni wspomina o temacie, który jest wiodącym mottem tegorocznego dnia otwartych drzwi: "25 lat jedności Niemiec", zaznaczając, że nie wszystko przebiega optymalnie.
- Ale w międzynarodowym porównaniu możemy być zadowoleni, że w Niemczech panuje pokój. Niemcy to silny kraj, to kraj wszelkich swobód - podkreśla pani kanclerz.
Następny przystanek zwiedzania rządowego gmachu to sławetna galeria portretów wszystkich dotychczasowych kanclerzy RFN. Niektórym szczęśliwcom udaje się zrobić sobie selfie z szefową rządu. Angelę Merkel zdaje się bawić ta gorączka fotek z rąsi.
Z okna Urzędu Kanclerskiego widać granatowy helikopter strojący za gmachem. Kanclerz Merkel zdradza, że gdy nim leci ma zawsze stopery w uszach, bo w kabinie jest tak głośno, jednak nie zakłada hełmofonu jak pilot, w trosce o fryzurę.
Już na zewnątrz, gdzie w ogrodzie Urzędu ustawiono scenę z programem dla dzieci, na twarzy Angeli Merkel pojawia się uśmiech, gdy widzi dzieci podskakujące w rytm piosenki "Heidi".
Bezpośredni dialog z ludźmi
Potem sama wchodzi na scenę, żeby odpowiadać na pytania zadawane jest przez prezentera Saszę Hingsta. Opowiada o wydarzeniach ostatniego tygodnia: wizycie w Heidenau koło Drezna, które było miejscem neonazistowskiej rozróby przed schroniskiem uchodźców, gdzie ją wygwizdano i wybuczano.
Mówi o spotkaniu z mieszkańcami problematycznej dzielnicy Duisburga Marxloh, będącej skupiskiem ludności romskiej z Rumunii i Bułgarii. Podkreśla, jak ważny jest dla niej bezpośredni dialog z ludźmi, bo cenne są wskazówki, co należy poprawić.
Moderator pyta gospodynię otwartych drzwi, jakie ma osobiste życzenia, by można było lepiej żyć. Zastanawia się chwilę i odpowiada, że życzyłaby sobie więcej tolerancji i tego, by żyć w zgodzie ze sobą. Dalsze życzenia to życie w pokoju i ciekawość, jaką każdy w sobie powinien pielęgnować; także ciekawość innych ludzi.
Kiedy zaczyna mówić o tym, jak ważna jest pomoc dla ludzi szukający w Niemczech schronienia, publiczność nagradza to oklaskami.
bpa / Małgorzata Matzke