1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wojna o jabłko

4 listopada 2011

Christin Römer miała marzenie: własna kawiarnia. Otworzyła taką w Bonn, pod nazwą „Apfelkind” - „Jabłkowe dziecko”. We wrześniu szok – dla koncernu Apple jej kafejka jest cierniem w oku.

Kawiarnia Apfelkind w BonnZdjęcie: picture-alliance/dpa

Christin Römer jest zestresowana. Bez przerwy dzwoni telefon. Oczywiście iPhone. „Kocham produkty Apple”, przyznaje właścicielka kawiarni. I zastanawia się, kiedy ta miłość się skończy. Bo przy telefonie z jabłkowym logo jest albo jej adwokat, albo znowu jakiś dziennikarz.

„Zainteresowanie mediów jest ogromne. Ponad moje siły. Jako kolejna zgłosiła się już ekipa telewizyjna z Japonii”. Powodem medialnego szumu jest logo jej kawiarni: czerwone jabłko na białym tle. W środku dziecięca buzia. Pod jabłkiem nazwa: „Apfelkind”.

Christin Römer i kubek z jej logoZdjęcie: dapd

W kwietniu 2011 roku 33-latka, mama małej córeczki otworzyła na południu Bonn kawiarnię. „Przyjazną dla dzieci. Bo w Bonn nie ma niestety wielu przytulnych kawiarni”, wyjaśnia. Jedno z wysokich, jasnych pomieszczenń przeznaczyła na salkę dla dzieci. W kawiarni mają się dobrze czuć zwłaszcza rodziny. Przed wejściem do kafejki stoją dwa dziecięce wózki.

Swoje logo Christin Römer zgłosiła do urzędu patentowego w Monachium. Także w kategorii zabawek, toreb i produktów franszyzowych.

Konkurencja dla Apple

Logo Apfelkind jest cierniem w oku światowego koncernu Apple. Gigant z siedzibą w Kaliforni, właściciel jednej z najdroższych na świecie marek, czuje się zagrożony. We wrześniu na biurku Christin Römer wylącowało pismo adwokatów koncernu. Jak informują, istnieje ryzyko „pomylenia” jej logo i logo koncernu. Pani Römer niech będzie zatem tak uprzejma i zrezygnuje z używania swojego logo, i to do końca września. Przedsiębiorcza Christin na termin machnęła ręką i złożyła do sądu odwołanie.

Jabłkowe dziecko czyli ApfelkindZdjęcie: picture-alliance/dpa

„Nie należę do osób, które szybko się poddają” - tłumaczy – „Rozumiem, że koncern Apple chce chronić swoją markę, ale powinien pomyśleć, gdzie to robi”.

Dla jej adwokatki, Lydii Tilch, obydwa logo są „bardzo różne i łatwe do odróżnienia”. Także jej koledzy po fachu są zdania, że nie ma powodu do sporu. Ich zdaniem Apple nie ma wyłącznego prawa na wszystko, co w jakikolwiek sposób przedstawia jabłko. Nie mówiąc o tym, że kalifornijski koncern sam miał już problemy ze swoją nazwą i z logo.

Apple kontra The Beatles

Od lat mianowicie toczy się sprawa Apple kontra Beatlesi. Założona przez brytyjski zespół firma „Apple Corps Ltd.” posiadała też wytwórnię płyt „Apple Records”, której nazwa stała się przedmiotem niezliczonych procesów. Kalifornijski koncern musiał wielokrotnie płacić firmie Beatlesów milionowe odszkodowania, wojna o logo została zakończona dopiero w 2007 roku. Utwory Beatlesów trafiły stosunkowo niedawno do prowadzonego przez Apple sklepu iTunes.

Apple kontra AppleZdjęcie: AP

Spór może trwać latami

Przypuszczalnie gigantycznych kosztów, jakie spadną na Christin Römer, jej ubiezpieczenie nie przejmie. „Kilka prawnych kroków na pewno podejmę, ale jest to oczywiście związane z kosztami – dla Apple takie sumy, to pikuś”, mówi. Jej kawiarnia nie przynosi przy tym jeszcze żadnych zysków. „To trwa. Ciągle jeszcze jestem w fazie rozruchu”.

Trudno przewidzieć, jak sprawa się skończy. Może potrwać miesiące, jeżeli nie lata. Najpierw spór musi roztrzygnąć urząd patentowy. Obydwie strony mogą jeszcze zwrócić się do federalnego sądu patentowego lub Trybunału Federalnego. Na pytanie skierowane w tej sprawie przez DW-World, przedstawiciel firmy Apple Germany odmówił jakiegokolwiek komentarza.

Złośliwi zarzucają Christin Römer, że zaprojektowała takie a nie inne logo z premedytacją, żeby zapewnić sobie bezpłatną reklamę. „To absurd”, odpowiada oburzona. Cieszy się jednak rosnącym zainteresowaniem - maile z solidaryzującym się z nią głosami docierają do niej z całego świata, z wysyłką kubków z jej logo Apfelkind, już nie nadąża.

Kontrowersyjne logoZdjęcie: DW/Lichtenberg

„Oczywiście przychodzi wielu ciekawskich, żeby dokładnie obejrzeć sobie kawiarnię. Jasne, że na tym korzystam”, przyznaje i pędzi na ulicę. Jej iPhone znowu brzęczy a przynajmniej podczas rozmowy pani Christin Römer chce mieć spokój.

Arne Lichtenberg / Elżbieta Stasik

Red. odp.: Andrzej Pawlak