1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Arabskie klany zarabiają w Niemczech na uchodźcach

Barbara Cöllen19 listopada 2015

Całe ulice kontrolowane przez klany, przestępstwa dla zabicia czasu, „no-go-areas” - tak opisuje sytuację w Duisburgu związek zawodowy policji. Teraz klany opanowały też rynek kwater dla uchodźców, piorąc tak pieniądze.

Roma aus Rumänien und Bulgarien in Duisburg-Marxloh
Duisburg-Marxloh to jeden z newralgicznych punktówZdjęcie: DW/C. Stefanescu

Zapuszczone mieszkanie, 20 metrów kwadratowych w berlińskiej dzielnicy Neukoelln. Zamieszkało w nim małżeństwo - syryjscy uchodźcy z trójką dzieci. Czynsz – 25 euro od osoby za dzień, 3700 euro miesięcznie - płaci państwo. Prywatnie wynajmowane kwatery dla uchodźców w Berlinie wziął pod lupę tygodnik „Focus”, który stwierdził, że te wysokie czynsze trafiają do kieszeni członka jednego z „arabskich klanów” zarabiających na handlu narkotykami, prostytucji, handlu ludźmi i napadach rabunkowych. Tygodnik powołuje się na informacje służb bezpieczeństwa. Interes na uchodźcach to nowy obszar działania klanów, stwierdza.

Marxloh to dzielnica zamieszkała w dużej części przez muzułmanówZdjęcie: Getty Images

Państwo pomocne przy praniu pieniędzy

Jak informuje agencja dpa (19.11.2015), takich arabskich klanów jest więcej. Poza Berlinem operują głównie w Dortmundzie, Essen i Bremie. Tam też kupują lub budują kwatery dla uchodźców, bo biznes ten jest lukratywny. Jak podaje „Focus”, za zakwaterowanie uchodźców właściciele nieruchomości otrzymują z kasy publicznej za dobę nawet do 50 euro. Krajowy Urząd Kryminalny w Berlinie potwierdził, że w ten sposób arabskie klany, głównie rodziny z Libanu, piorą pieniądze uzyskane ze zorganizowanej działalności przestępczej lub z napadów rabunkowych.

Hamburski tygodnik pisze, że w Berlinie przestępcy zbudowali w ostatnich miesiącach perfekcyjny system legalizacji swoich pieniędzy. „Członkowie klanów pracują rzekomo w firmach ochroniarskich i są zatrudniani w ośrodkach dla uchodźców jako tłumacze – i wynajmują potem kupione wcześniej domy i mieszkania” uchodźcom, pisze „Focus”.

Policja nie panuje nad sytuacją w wielu dzielnicach niemieckich miastZdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Zinken

Krytykuje to m.in. poseł do berlińskiego Landtagu Tom Schreiber mówiąc o „bankructwie państwa prawa”. Nie może być, że „władze publiczne pomagają w zalegalizowaniu nielegalnych dochodów”, powiedział redakcji tygodnika „Fokus” socjaldemokrata wzburzony pojawieniem się tego „nowego biznesu gangsterów”.

Wg źródeł policyjnych, 40 proc. przestępstw w zakresie działalności zorganizowanych band w Berlinie przypada na konto arabskich klanów. Ich członkowie stanową niewiele ponad dwa proc. mieszkańców.

Wzrost poziomu agresji wobec policji

Zderzenie dwóch obcych sobie światówZdjęcie: picture-alliance/dpa/F. Schuh

W czwartek (19.11.2015) służby bezpieczeństwa Nadrenii Północnej-Westfalii przedstawiły na posiedzeniu Landtagu w Düsseldorfie raport policyjny o centrach przestępczości w tym kraju związkowym. Raport wskazuje na 7 takich newralgicznych miejsc i wymienia także na przestępcze klany. Wg raportu najgorsza sytuacja panuje w dzielnicy Duisburga Marxloh, gdzie w świadku przestępczym i na ulicach ton nadają dwa klany libijskie, które w krótkim czasie potrafią skrzyknąć sto osób, aby zastraszyć służby porządkowe. Te miejsca, określane są przez lokalną policję jako „no-go-areas”.

Raport policyjny stwierdza, że prawie wszyscy członkowie ulicznych gangów handlują narkotykami i są znani lokalnej policji także w Essen, Dortmundzie i Gelsenkirchen.

Zatrważająca jest, w opinii autorów raportu, rosnąca liczba ataków libańskich gangów na policję, pisze dpa. Mowa jest o „zatrważającym wzroście agresji policji, która nie ma odwagi pojawiać się np. nocą w takich dzielnicach.

dpa, focus / Barbara Cöllen

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej