1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ataki na Moskwę. Kreml już nie udaje, że nic się nie dzieje

Marina Baranowska | Andriej Szaskow
7 sierpnia 2023

Dlaczego rosyjska obrona powietrzna nie może przechwycić dronów wycelowanych w Moskwę? Czy ataki na Rosję będą się nasilać? I dlaczego władze początkowo starały się je przemilczeć?

Budynek w Moscow City uszkodzony przez drona
Budynek w Moscow City uszkodzony przez dronaZdjęcie: Mikhail Tereshchenko/ITAR-TASS/IMAGO

W krótkim czasie wieżowce w Moscow City, centrum biznesowego stolicy Rosji, stały się celem ataków dronów. W nocy na 30 lipca drony uderzyły w dwa budynki mieszczące biura Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego i Ministerstwa Łączności. A w nocy na 1 sierpnia dron ponownie trafił w fasadę jednego z wieżowców w moskiewskim City. Według burmistrza Siergieja Sobianina, podobnie jak w nocy na 30 lipca, uderzenie nastąpiło na poziomie 21. piętra. Zniszczeniu uległo 150 metrów kwadratowych powierzchni szklanych.

Jak Kijów reaguje na drony w Moskwie?

Rosyjska państwowa agencja informacyjna TASS poinformowała, powołując się na wysokie rangą źródło, że drony, które uderzyły w moskiewski wieżowiec w nocy 1 sierpnia, nadleciały z Ukrainy. Kijów jednak nie wziął na siebie odpowiedzialności za ten atak.

Doradca ukraińskiego prezydenta, Mychajło Podolak, stwierdził jedynie na Twitterze: „Moskwa teraz coraz szybciej oswaja się z kompletną wojną, która niedługo ostatecznie przeniesie się na terytorium ´prowodyra wojny´, aby wyrównać u nich wszystkie swoje długi... Wszystko, co później wydarzy się w Rosji, jest obiektywnym procesem historycznym. Będzie więcej niezidentyfikowanych dronów, więcej zniszczeń, więcej konfliktów między obywatelami i więcej wojny”.

 

Z kolei Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej mówi o „atakach kijowskiego reżimu”. Niektóre z dronów zostały rzekomo unieszkodliwione, a dokładnie wyłączone za pomocą „środków wojny elektronicznej”, po czym rozbiły się o budynki. Inne drony zostały zestrzelone przez obronę powietrzną, jeszcze zanim dotarły do Moskwy.

„Neutralizacja pocisków przez budynki”

Siergiej Migdal, były funkcjonariusz izraelskich służb specjalnych i obecny ekspert ds. bezpieczeństwa, jest krytyczny wobec oświadczenia rosyjskiego resortu obrony. – Izrael zbyt dobrze zna takie raporty syryjskiej obrony powietrznej o „zestrzeleniu wszystkich pocisków”, podczas gdy Syryjczycy filmują płonące magazyny i lotniska. Nazywamy to „neutralizacją izraelskich rakiet przez budynki” – ironizuje.

Według niego rosyjska armia „nadal nie rozwiązała problemu przechwytywania dronów i ukraińskich pocisków rakietowych na obszarach bliżej ukraińskiej granicy lub na linii kontaktu”. – Cały ciężar rosyjskiej obrony powietrznej spoczywa na systemach bliskiego zasięgu, w tym przypadku są to pociski obronne Panzir-S1, zaprojektowane do ochrony ważnej infrastruktury cywilnej i wojskowej – wyjaśnia ekspert.

Siergiej Migdal ocenia system jako bardzo dobry. Ale – jak zastrzega – jest uruchamiany dopiero w ostatniej sekundzie przed uderzeniem w cel. – To jest jak loteria. Żaden system nie zapewnia stuprocentowej ochrony. Prawdopodobieństwo, że system Panzir nie przechwyci drona, jest bardzo wysokie. W niektórych przypadkach wynosi co najmniej 50 procent – powiedział ekspert.

Ponadto z jeszcze jednego powodu sceptycznie odniósł się do oświadczenia rosyjskiego Ministerstwa Obrony, że drony zostają wyłączone. Jego zdaniem nie ma sensu wyłączać tych, które przekroczyły zewnętrzny pierścień obronny i już znajdują się nad miastem.

– Wtedy lepiej jest je zestrzelić. Istnieje wówczas duże prawdopodobieństwo, że głowica eksploduje w powietrzu, a jej fragmenty spadną na ziemię lub budynki. To kłopotliwe, ale lepsze, niż gdyby dron zboczył z kursu i uderzył w inny budynek, w którym mogą znajdować się ludzie, zabijając ich lub raniąc – mówi ekspert.

Siergiej Migdal twierdzi, że środki walki elektronicznej mogą być stosowane na obszarach pustynnych, ale „drony nad miastem muszą być brutalnie zestrzelone, o ile głowica jeszcze nie dotarła do budynku”. Ekspert jest pewien, że celem dronów był wieżowiec w Moscow City. Jego zdaniem to „czysty przypadek”, że nikt nie został ranny w wyniku tego brutalnego uderzenia.

Wieża Kremla na tle moskiewskiego CityZdjęcie: Marina Lystseva/TASS/picture alliance

Strategiczne milczenie Kremla

Izraelski ekspert zwraca również uwagę na fakt, że rosyjskie media praktycznie zignorowały pierwszy atak dronów na moskiewskie City. Główną wiadomością poranka 30 lipca była parada z okazji Dnia Marynarki Wojennej w Petersburgu, z udziałem prezydenta Władimira Putina. Ministerstwo Obrony i rosyjscy przywódcy „próbowali zrobić dobrą minę do złej gry”, jak ocenia Siergiej Migdal.

– To „długoletnia strategia Kremla”, stosowana już od początku XXI wieku, by utrzymać kontrolę nad mediami – podkreśla politolog Abbas Galiamow, były autor przemówień Putina, a obecnie niezależny analityk i konsultant.

Istotą owej strategii jest ignorowanie tego, co nie podoba się władzom. – Bagatelizuje się wydarzenie, przekazując, że nie chodzi o nic ważnego, lecz marginalną historię, która nie zasługuje na uwagę. O jakimś wydarzeniu mówi się tylko wtedy, gdy nabiera ono masowego charakteru i po prostu nie można go dłużej przemilczeć.

Abbas Galiamow określa to zachowanie jako „strategię powstrzymywania, a nie ekspansji”. Mówi, że jest ona skierowana do prorządowych grup populacji. – Gdy codziennie pojawiają się złe wiadomości, ludzie łapią się za głowę i mówią: ´Wszystko jest u nas źle´. Wtedy są całkowicie straceni dla władzy państwowej. Stąd to zachowanie, jakby nic się nie stało – wyjaśnia politolog.

Uważa jednak, że ta strategia jest skazana na porażkę. – U ludzi powstaje rozdźwięk między rzeczywistością a propagandą. Następnie szukają alternatywnych źródeł informacji, a zaufanie do propagandy spada, przez co zmniejsza się liczba lojalnych obywateli – dodaje.

Niemcy. Drony dla Ukrainy

03:37

This browser does not support the video element.

„Ataki na Rosję będą się nasilać”

Drugi atak dronów na moskiewskie City zmusił jednak Kreml, by ten przerwał zwykłe milczenie. Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji, 31 lipca nazwał ataki „aktem desperacji w obliczu porażki reżimu w Kijowie” oraz uspokajał, że zagrożenie terrorystyczne dla Moskwy i regionu na razie nie wzrośnie.

Ale już 1 sierpnia rzecznik Kremla, rozmawiając z dziennikarzami, skomentował ponowny atak: „Rzeczywiście istnieje niebezpieczeństwo, to oczywiste i podejmowane są kroki”. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, przemawiając w rosyjskiej telewizji, porównała ataki w Moskwie do ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku w Stanach Zjednoczonych.

Izraelski ekspert ds. bezpieczeństwa Siergiej Migdal nie wyklucza, że za atakami dronów na Moskwę stoi Ukraina. Jest pewien, że takie działania wobec Rosji będą się nasilać. – Ukraina nie ma jeszcze tak wielu możliwości, ale jest to wyraźnie cel Ukraińców, nad którym pracuje obecnie wiele instytutów i firm przemysłowych – mówi ekspert.

Ukraińcy – jego zdaniem – spróbują, nawet w warunkach rosyjskiego ostrzału, odbudować i zwiększyć zdolności przemysłu obronnego, które zostały utracone w ciągu ostatnich 30 lat. – Muszą robić to wszystko w częściowym ukryciu, stale przenosząc produkcję. Wiem, że inżynierowie i programiści pracują nie w instytutach znanych rosyjskim służbom, ale w prywatnych mieszkaniach, aby uniknąć ostrzału rakietowego – mówi Siergiej Migdal, dodając: „Ukraińcy chcą jak najjaśniej pokazać rosyjskiej ludności, że wspieranie Putina i rosyjskiej wojny ma swoją cenę”.

Autorzy: Marina Baranovska | Andrey Shashkov

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>