1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ataki na elektrownie jądrowe. Wielkie obawy

Michail Buszujew
16 marca 2022

Ataki na ukraińskie obiekty jądrowe, takie jak Czarnobyl i Zaporoże, wywołują panikę nie tylko w Ukrainie. Niemiecka ekspertka apeluje o lepszą komunikację kryzysową.

Zdjęcia z pożaru w elektrowni jądrowej Zaporoże
Zdjęcia z pożaru w elektrowni jądrowej Zaporoże Zdjęcie: Zaporizhzhya NPP/REUTERS

Zasilanie w byłej elektrowni jądrowej w Czarnobylu działało tylko przez krótki czas. W poniedziałek (14.03.2022) ukraiński operator sieci energetycznej Ukrenergo poinformował, że naprawiona linia wysokiego napięcia byłej elektrowni jądrowej została ponownie uszkodzona. Dalsza praca personelu elektrowni jądrowej nie była już możliwa, ludzie byli „fizycznie i psychicznie wyczerpani” – podał na Telegramie ukraiński operator Energoatom.

Od 24 lutego rosyjskie wojska zaatakowały już trzy cywilne obiekty jądrowe, w tym 4 marca – największą działającą elektrownię jądrową w Europie, Zaporoże. W poniedziałek, 14 marca, rosyjskie wojsko miało podłożyć i zdetonować amunicję w bezpośrednim sąsiedztwie pierwszego reaktora – podał Energoatom. Informacji tej nie udało się początkowo zweryfikować.

Ataki na obiekty jądrowe służą szerzeniu strachu przed katastrofą nuklearną – mówi Anna Veronika Wendland w wywiadzie dla DW. Historyczka techniki i Europy Wschodniej jest koordynatorką badań w Instytucie Herdera do Badań Historycznych nad Europą Środkowo-Wschodnią i zwolenniczką pokojowego wykorzystania energii jądrowej.

Ruiny Czarnobyla

Oprócz celu, jakim jest szerzenie strachu, „drugim czynnikiem, który odgrywa istotną rolę dla strony rosyjskiej, jest przejmowanie obiektów infrastruktury” – mówi ekspertka. Uważa, że obawy, jakie ataki te wywołały na arenie międzynarodowej, są z kilku powodów częściowo przesadzone lub przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych.

Anna Veronika Wendland w elektrowni jądrowej Równe (w latach 2013-2015) Zdjęcie: Nadija Tymofejenko, Dr. Anna Veronika Wendland

Anna Veronika Wendland zwraca uwagę, że społeczeństwo powinno być bardziej szczegółowo informowane o zagrożeniach i możliwych szkodach. Odnosi się to m.in. do ruiny elektrowni jądrowej w Czarnobylu, która jest zamknięta od 20 lat. – Około 1900 elementów paliwowych, które nadal muszą być chłodzone w Czarnobylu, znajduje się poza reaktorem od prawie 21 lat – wyjaśnia. Ich siła rozpadu jest zatem bardzo mała, „dlatego Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) i inni eksperci są zgodni, że nie ma poważnego zagrożenia”.

– Zakład posiada sprawne zasilanie awaryjne przy pomocy oleju napędowego, które utrzymuje systemy chłodzenia w ruchu przez około 48 godzin. Nawet w przypadku defektu zasilania awaryjnego szacuje się, że przywrócenie zasilania zajmie, w zależności od warunków pogodowych, do 14 dni – wyjaśnia Anna Veronika Wendland.

„Sytuacja nie do przyjęcia”

Zgodnie z unijnym testem warunków skrajnych najgorszy scenariusz przewiduje, że basen ze składowanymi elementami paliwowymi może rozgrzać się do temperatury około 70 stopni Celsjusza. Dlatego MAEA nie uważa sytuacji w Czarnobylu za szczególnie krytyczną.

Opuszczone miasto Prypeć koło CzarnobylaZdjęcie: Skyba Anton Vladimirovich

Ekspertka podkreśla jednak, że „okupacja obiektu jądrowego, odcięcie go od świata pod względem komunikacji i nadzoru oraz wzięcie jego pracowników jako zakładników jest sytuacją nie do przyjęcia”. Jest to już cała lista poważnych naruszeń wszystkich konwencji, które podpisała też Rosja. – Nie ma w tym względzie żadnych wątpliwości – mówi.

Inaczej jest w przypadku elektrowni jądrowej Zaporoże, podłączonej do dwóch dużych sieci wysokiego napięcia. Zagrożenia są tam wielokrotnie większe – wyjaśnia Anna Veronika Wendland, która w latach 2013-2015 prowadziła projekt naukowy w podobnej elektrowni jądrowej Równe na północno-zachodniej Ukrainie.

„Zaporoże to co innego”

W Zaporożu paliwo na potrzeby zasilania awaryjnego wystarcza na około 7-9 dni. Awaria tych systemów szybko stałaby się bardzo problematyczna i mogłaby się przerodzić w scenariusz podobny do tego, który miał miejsce w Fukushimie.

W razie awarii elementy paliwowe rozgrzałyby się po 11-15 godzinach do temperatury 70-80 stopni. – To zupełnie co innego niż w Czarnobylu. Ale nie jesteśmy na miejscu – mówi Anna Veronika Wendland.

W komunikacji kryzysowej trzeba najpierw opisać sytuację. Po rosyjskim ataku na Zaporoże tak się jednak nie stało. – Tej nocy pojawiło się wiele fałszywych doniesień – wspomina badaczka. – Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba i prezydent Zełenski mówili o wielkiej awarii jądrowej na skalę sześciu katastrof w Czarnobylu. Rozumiem, że rząd w Kijowie znajduje się pod ogromną presją. Woła o pomoc. Ale decydenci i liderzy muszą też wiedzieć, że to nie jest właściwa komunikacja kryzysowa – dodaje.

W konsekwencji mieszkańcy Niemiec zaczęli rano wykupywać w aptekach tabletki z jodem. W ostatecznym rozrachunku – jak twierdzi niemiecka ekspertka – prowadzi to jedynie do efektu zerwania solidarności w myśl zasady: „drodzy Ukraińcy, przestańcie stawiać opór, żebyśmy nie cierpieli”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Pamiętnik z ucieczki z piekła

01:23

This browser does not support the video element.