1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Atomowe euroodpady

8 listopada 2010

Kraje czlonkowskie UE najwyraźniej przeprosiły się ze sporną energią z elektrowni atomowych. W żadnym z nich nie ma jednak do tej pory ani jednego ostatecznego składowiska odpadów radioaktywnych, co nie podoba się KE.

Komisja Europejska chce uporządkować problem odpadów atomowychZdjęcie: picture-alliance/dpa

Według najnowszych planów Komisji Europejskiej wszystkie kraje członkowskie UE powinny przedstawić w najbliższych latach szczegółowe i wiążące prawnie plany rozwiązania problemu składowania odpadów radioaktywnych z eksploatowanych w nich elektrowni atomowych. Projekt dyrektywy w tej sprawie przedłożył w środę (03.11) unijny komisarz ds. energii Günther Oettinger. Mają one - jak powiedział - "gwarantować najwyższy w świecie standard bezpieczeństwa".


Musimy się porozumieć!


Jeśli zaproponowana przez niego unijna dyrektywa zostanie uchwalona, 27 krajów członkowskich UE będzie musiało w ciągu najbliższych czterech lat "szczegółowo i konkretnie" poinformować Komisję o tym, jak zamierzają rozwiązać problem składowania odpadów radioaktywnych. W praktyce oznacza to przedłożenie KE planów budowy, eksploatowania, zarządzania i finansowania stałych składowisk na takie odpady.

Najlepszym miejsce składowania odpadów atomowych są głębokie, podziemne sztolnie, takie jak taZdjęcie: picture-alliance/ZB

Dyrektywa przewiduje ponadto wprowadzenie zakazu eksportu takich odpadów poza UE, z uwagi na zrozumiałe trudności w kontrolowaniu tego, co się z nimi potem stanie. Komisja Europejska opowiada się za składowaniem wypalonego paliwa jądrowego oraz odpadów promieniotwórczych z reaktorów w elektrowniach atomowych oraz reaktorów doświadczalnych w wybranach przez ekspertów miejscach, na głębokości co najmniej 300 metrów pod ziemią. Ponieważ nie wszystkie kraje, eksploatujące elektrownie atomowe, mają na swoim terenie miejsca spełniające warunki proponowanej dyrektywy, KE dopuszcza realizację wspólnych projektów.

Zaproponowane przez poszczególne kraje unijne projekty ostatecznego składowania odpadów muszą odpowiadać normom bezpieczeństwa opracowanym przez specjalistów z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej z siedzibą w Wiedniu. To akurat nic nowego, bo wiele krajów unijnych już dawno sią zobowiązało do ich przestrzegania, ale - jak podkreślił komisarz Oettinger - nic przecież nie stoi na przeszkodzie, żeby poszczególni członkowie UE wprowadzili własne, jeszcze surowsze normy.


Zgoda na zgodę

W tej chwili większość z siedmiu tysiący metrów sześciennych tzw. odpadów wysokoaktywnych w dalszym ciągo trafia do miejsc tymczasowego przechowywania, zlokalizowanych na powierzchni, albo płytko pod ziemią, co na dłuższą metę jest rozwiązaniem nie do przyjęcia. Na razie tylko Finlandia, Francja i Szwecja mają już wybrane miejsca ich ostatecznego składowania.

Przyspieszenie rozwiązania tego problemu jest nakazem chwili. Obecnie na terenie UE czynnych jest w sumie 143 elektrowni atomowych. Najwięcej we Francji, bo aż 58. W Niemczech prąd wytwarza 17 "atomówek". Wszystkie produkują 7.000 ton promieniotwórczych śmieci.

W tych miejscach przechowuje się, lub zamierza przechowywać, atomowe śmieci

Uzyskanie akceptacji dla panów KE przez rządy wszystkich 27 krajów członkowskich UE nie będzie łatwym zadaniem, ale projekt nowej dyrektywy wyznacza ramy przyszłych sporów, co samo w sobie jest krokiem naprzód. Najwięcej trudności należy spodziewać się w realizacji tego punktu dyrektywy, który przewiduje powołanie niezależnych, ponadnarodowych organów, przyznających zezwolenia na budowę składowisk odpadów, i które wcześniej przeprowadzą analizę ich bezpieczeństwa.

W Niemczech odpady radioaktywne przechowywane są obecnie w 14 regionalnych składowiskach tymczasowego przechowywania i w dwóch składowskach centralnych w Ahaus i Gorleben.

Gerhard M. Friese / Andrzej Pawlak

red. odp. Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej