1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bawarski chadek na czele Komisji Europejskiej?

5 września 2018

Niemiecki europoseł Manfred Weber chce zostać szefem KE. Musi zabiegać o poparcie unijnej centroprawicy, co oznacza rozmowy z Viktorem Orbánem, ale i z zachodnimi chadekami, którzy nie chcą Węgra w swym klubie.

Niemiecki polityk Manfred Weber
Niemiecki polityk Manfred WeberZdjęcie: picture alliance/dpa/M. Kappeler

Manfred Weber, który szefuje obecnie europarlamentarnemu klubowi Europejskiej Partii Ludowej (m.in. CDU, CSU, PO, PSL, FIDESZ), ogłosił w środę, że będzie się ubiegać o fotel po Jeanie-Claudzie Junckerze na czele unijnego „rządu”, czyli Komisji Europejskiej. Kadencja Junckera kończy się jesienią 2019 r., a kluczowy wpływ na wyznaczenie jego następcy będą miały wybory do Parlamentu Europejskiego z maju przyszłego roku. Weber ma już oficjalne poparcie swej rodzimej bawarskiej partii CSU oraz spodziewa się, że partia kanclerz Angeli Merkel (CDU) już w przyszłym tygodniu głośno potwierdzi, że Weber jest jej kandydatem.

Europejska Partia Ludowa wyznaczy swego kandydata na szefa Komisji Europejskiej na listopadowym kongresie w Helsinkach, gdzie z Weberem – to na razie tylko zakulisowe informacje – ma konkurować m.in. były fiński premier Alexander Stubb. – Jestem gotowy. Chcę być budowniczym mostów, bo musimy zachować jedność Unii Europejskiej. Musimy trzymać się razem bez rosnących podziałów między zachodnimi i wschodnimi krajami UE, między biednymi i bogatymi, między krajami dużymi i małymi – powiedział Weber w środę w Brukseli.

Konserwatywny chadek rozmawia z Nyczem

Weber reprezentuje konserwatywne skrzydło Europejskiej Partii Ludowej (nazywanej skrótowo „unijną chadecją”). Podczas prac na kolejnymi rezolucjami Parlamentu Europejskiego na temat Polski zabiegał (nie zawsze skutecznie), by skupiały się przede wszystkim na kwestiach zagrożeń dla niezawisłego wymiaru sprawiedliwości, a nie zajmowały się np. kontrowersjami wokół zaostrzania prawa aborcyjnego. – Aborcja to sprawa do rozstrzygnięcia przez Polaków, a nie w europarlamencie. Unia nie ma w tej dziedzinie kompetencji – tłumaczył nam wówczas Weber.

Weber rozmawia w Strasburgu z obecnym szefem KE Jeanem-Claudem JunckeremZdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Seeger

Podczas co najmniej jednej ze swych wizyt w Polsce już za czasów rządów PiS, Weber rozmawiał z warszawskim kardynałem Kazimierzem Nyczem. Miał mu przedstawiać spojrzenie unijnej chadecji na losy polskiego Trybunału Konstytucyjnego i sądownictwa. Ale jednocześnie Weber – jak wynika z naszych informacji – miał zapewniać o swym szacunku dla niezależności Polski w kwestii praw małżeńskich (w tym homozwiązków) czy też właśnie przerywania ciąży.

Wyrozumiały dla Orbána

Podczas debat Parlamentu Europejskiego o Polsce frakcja chadecka dość często wystawiała zastępców Webera, by reprezentowali stanowisko klubu w sprawie łamania praworządności. – Powód był oczywisty, czyli niemieckość. Weber jest świadomy, jak Niemiec krytykujący władze Polski może być potem przedstawiany przez swych przeciwników – tłumaczy jeden z pracowników europarlamentu. Jednak z drugiej strony wśród niektórych polityków PO zrodziły się przed paru miesiącami obawy, że Weber byłby gotów poprzeć wejście europosłów PiS do swej frakcji po eurowyborach z 2019 r., ale bez formalnego zapisywania PiS do Europejskiej Partii Ludowej. Te spekulacje nie do końca wygasły, choć Weber – także w zakulisowych rozmowach - zaprzeczał swym kontaktom z PiS oraz podkreślał, że nie wyobraża sobie nowego aliansu bez uprzedniego rozwiązania sporu o praworządność między Warszawą i resztą UE.

Weberowi zarzuca się zbyt duża wyrozumiałość dla Viktora Orbana Zdjęcie: Reuters/H. Hanschke

Weber jest oskarżany przez swych krytyków (także wewnątrz klubu chadecji) o szkodliwą wyrozumiałość wobec Orbána budującego od lat na Węgrzech „demokrację nieliberalną” czy też – jak Węgier woli to ostatnio nazywać – „prawdziwą chrześcijańską demokrację”. – W sprawie podstawowych wartości nie może być żadnego ulgowego traktowania w Europejskiej Partii Ludowej – tak Weber odpowiadał w środę na pytania o Węgry. Ale wciąż nie wiadomo, jak w przyszłym tygodniu zagłosuje w sprawie wszczęcia wobec Węgier przez Parlament Europejski postępowania z artykułu 7. Traktatu o UE. Takie postępowanie może rozpocząć Komisja Europejska (jak w przypadku Polski), europarlament bądź wniosek jednej trzeciej krajów Unii.

Weber to jeden z nielicznych prominentnych polityków z Niemiec w Brukseli, który publicznie deklarował swój sprzeciw wobec budowy gazociągu Nord Stream 2. Także na forum europarlamentu przekonywał, że zagrozi on bezpieczeństwu energetycznemu Unii i będzie rozbijać jedność jej krajów mocno podzielonych wobec tej rury.

Turcja bez nawet dalekich szans na UE

Oficjalne zakończenie wszelkich rozmów o przyszłym członkostwie Turcji w Unii ma być jednym z haseł wyborczych Webera. Nie chodzi tylko o obecne autorytarne reformy prezydenta Recepa Erdogana – Turcja zdaniem Webera z zasady nie nadaje się do UE,  a Unia powinna odważnie odpowiadać sobie pytania, gdzie leżą granice Europy. Kwestie europejskiej tożsamości, w tym roli dziedzictwa chrześcijańskiego, mają – wedle naszych rozmówców w Brukseli – odgrywać dużą rolę w wyborczych zabiegach Webera o Komisję Europejską.

Kandydat niemurowany

Jeśli Weber zyska w listopadzie nominację Europejskiej Partii Ludowej, zostanie jej wyborczym „liderem” (w unijnym żargonie nazywanym z niemiecka „Spitzenkandidatem”), czyli kandydatem na szefa Komisji Europejskiej. Ale jest zupełnie nieprawdopodobne, by chadecja zyskała większość w Parlamencie Europejskim, a więc – bez budowy koalicji - nie będzie miała większości europosłów na rzecz swego kandydata. I niewykluczone, że do budowy tej koalicji byłby potrzebny także koalicyjny, czyli nowy kompromisowy kandydat.

Ponadto między Radą Europejską (przywódcy krajów Unii) oraz Parlamentem Europejskim toczy się ustrojowy spór, kto ma inicjować wybór szefa Komisji Europejskiej – ostatecznie musi, wedle traktatu, zyskać aprobatę zarówno szczytu UE, jak i europosłów. To wszystko sprawia, że poparcie Merkel dla Webera jako Spitzenkandidata jeszcze nie oznacza, że kanclerz – m.in. w wyniku eurowyborów z 2019 r. - nie postawi na zupełnie innego następcę Junckera.