Berlin wabi inwestorów z Polski
6 grudnia 2006Władze Berlina uważają, że dojrzał czas, by Polacy nie tylko sprzedawali, ale też inwestowali w stolicy Niemiec i regionie. Aby przekonać do tej idei partnerów, do Warszawy przybyła berlińska misja gospodarcza. Na pierwszy rzut oka, polskie akcenty gospodarcze w Berlinie są całkiem, całkiem. 243 firmy posiadają wpis do rejestru handlowego, blisko 3000 – powiedzmy dumnie – przedsiębiorców skupia Izba Rzemieślnicza, a w rankingu według krajów pochodzenia, polskie firmy zajmują drugą pozycję za tureckimi. Z reguły, są to jednak drobne ustroje. Senator ds. gospodarki, Harald Wolff, takim argumentem zachęca do bardziej efektywnych działań przedsiębiorców, zgromadzonych w warszawskim Centrum Biznesu:
- W ekspansji na zagraniczne rynki, większość polskich firm ogranicza się do eksportu. Nie mają więc udziału w kreowaniu marek, przyglądają się jedynie marketingowi kontrahentów.
Do odważnych Berlin należy – dodaje Roland Engels, prezes, powołanej m. in. do wspierania przedsiębiorców, spółki Berlin Partner. Może ona przejąć nawet 35% kosztów inwestycji, oferuje daleko idącą pomoc w pokonywaniu urzędowych formalności, a także praktyczne przewodniki dla polskich biznesmenóww, wydane w ich języku. Gra jest warta świeczki, bo Berlin wraz z Brandenburgią stanowi największy – 6 milionów ludzi – rynek regionalny w Niemczech i jedno z największych, europejskich okien wystawowych. Zarazem zaś ceny pracy, wynajmu lokali, nieruchomości są niższe aniżeli w landach zachodnich, wyższa natomiast jest psychologiczna gotowość akceptacji towarów ze wschodu.
Potwierdza to Solange Olszewska, wiceprezes Solarisa. W Berlinie jeździ 150 autobusów tej marki, za rok będzie ich niemal 2 razy tyle, czyli co piąty, stołeczny. Najbardziej widoczny sukces polski na tym rynku przyniosły zwycięstwa w przetargach publicznych. Przetargi są tam naprawdę neutralne – zauważa pani Olszewska, kładąc akcent na słówko „naprawdę”.