Bez Polaków się nie kręci
28 lipca 2006![Martin Vent zatrudnia Jacka Nikleniewicza jako pracownika sezonowego od 15 lat. Gertrud Vent (przy kasie) mówi, że są jedną wielką rodziną.](https://static.dw.com/image/2110603_800.webp)
„Bez Polaków nie ruszyłaby w Niemczech ani jedna karuzela” – ocenia Albert Ritter, prezes zrzeszenia osób prowadzących działalność kiermaszową i wystawienniczą - Deutscher Schausteller-Bund. Michael Hofer, u którego polski pracownik Marek czuwa nad bezpieczeństwem osób szalejących na gokartach, wyjaśnia dlaczego: „Niemcy pracują u nas niechętnie.”
„Zatrudniamy Jacka od 15 lat. Teraz przyjeżdża z nim żona.” – mówią Martin i Gertrud Vent, właściciele trzech karuzel dla dzieci. „Ta praca wymaga pasji i odrobinę talentu technicznego. A on to wszystko ma.”
Przy obsłudzie wesołych miasteczek, jarmarków, strzelnic, festynów strzeleckich, przy loteriach i grach fantowych, w cyrku i przy wielu innych imprezach okolicznościowych zatrudnionych jest co roku w Niemczech 40 000 osób. Jedna czwarta z nich to personel pomocniczy zatrudniany sezonowo. W ubiegłym roku pracowało w tym charakterze 9406 cudzoziemców, z tego około 3000 Rumunów i 6440 Polaków. Tę sporą liczbę pracowników sezonowych z Polski przy objazdowych imprezach widowiskowych Albert Ritter tłumaczy „dość powszechną w Polsce znajomością niemieckiego”. Ale jest jeszcze inna, wysoko ceniona w Niemczech zaleta Polaków: „Polacy, tak jak ludzie z byłego NRD posiadają szczególny talent do improwizacji rozwinięty wskutek kryzysów gospodarczch w przeszłości. Nie kupują od razu nowej rzecz, starają się najpierw naprawić to, co zepsute.”
„Nasi pracownicy są częścią rodziny” - mówi Gertrud Vent. „Jesteśmy firmą rodzinną, a Jacek jest jakby moim bratem. Nie sądzę, by chciał gdzie indziej pracować, inaczej nie przyjeżdżałby tu od 15 lat. Byłoby szkoda, gdyby wpadł na taki pomysł, bo rozumiemy się świetnie" - dodaje Hans-Martin Vent.
„Jest mi dobrze. Czuję się u nich jak w rodzinie. Są sumienni" - zresztą jak wszędzie”- mówią Jacek Nikleniewicz i jego żona. Pan Jacek zarabia 900 euro miesięcznie.
Coraz mniej Polaków
Są też jednak ludzie niezadowoleni i z warunków mieszkalnych i z płacy. Sławek pracuje od kilku lat przy loterii i fantach. Jest dobrze traktowany, ale mówi, że Polaków jest w Niemczech coraz mniej, bo chyba już nie opłaci im się tu pracować. ”Gdzie indziej są „lepsze zarobki, lepsza przyszłość.” A ponadto fama głosi, że zatrudnianych jest coraz więcej Niemców: „ To jest plotka” – śmieje się Albert Ritter. Jego zdaniem, do 2011 roku zapotrzebowanie na pracowników z Polski i Rumunii nie powinno się zmienić.
Pracodawcy poszukujący pracowników sezonowych z zagranicy zgłaszają się do lokalnych urzędów pracy, które przesyłają zgłoszenia do Centralnego Urzędu Pośrednictwa Pracy ZAV w Bonn. „Większość składa zapotrzebowania imienne – informuje Sabine Seidler, rzeczniczka ZAV. „Umowy dla takiego pracownika są sprawdzane. Procedura jest taka sama jak przy pracach sezonowych w rolnictwie. Ponieważ wolno im pracować dłużej, bo 9 miesięcy, sprawdzamy, czy w danym roku już w Niemczech pracowali. Po akceptacji umowy wysyłamy dokumenty do wałściwego urzędu wojewódzkiego. Tam dana osoba musi je odebrać.” W tym roku do połowy czerwca z ogólnej liczby 7065 osób wskazanych było 6881. Zapotrzebowań na pracowników w tak zwanej formie anonimowej złożonych było w tym roku 385. Ich liczba rośnie.
„Osoby z Polski chętne do pracy w charakterze personelu pomocniczego przy objazdowych imprezach widowiskowych, bez pracodawcy znajdą takie oferty w wojewódzkich urzędach pracy” - informuje Sabine Seidler, rzeczniczka ZAV. Można je znaleźć także w internecie pod adressem www.praca.gov.pl pod linkiem „praca za granicą”.
Przy obsłudze imprez objazdowych szansa pracy na czarno jest znikoma: „Kto zatrudnia na czarno w tej branży, jest nieobliczalny. Przy obecnych kontrolach to ogromne ryzyko”- mówi prezes związku branżowego, Albert Ritter. Ryzyko - to grzywna do 50 tys. euro, a nawet do 8 lat więzienia, nie mówiąc o kłopotach z zakładami ubezpieczeń w razie wypadku.