1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bez Polaków się nie kręci

Barbara Cöllen28 lipca 2006

Lato w Niemczech to czas festynów, jarmarków, kiermaszy i wesołych miasteczek. Przy obsłudze takich imprez wolno w Niemczech pracować do dziewięciu miesięcy w roku. Jak się okazuje, również i w tej branży niemieccy pracodawcy mówią, że „bez Polaków ani rusz”!

Martin Vent zatrudnia Jacka Nikleniewicza jako pracownika sezonowego od 15 lat. Gertrud Vent (przy kasie) mówi, że są jedną wielką rodziną.
Martin Vent zatrudnia Jacka Nikleniewicza jako pracownika sezonowego od 15 lat. Gertrud Vent (przy kasie) mówi, że są jedną wielką rodziną.Zdjęcie: DW

„Bez Polaków nie ruszyłaby w Niemczech ani jedna karuzela” ocenia Albert Ritter, prezes zrzeszenia osób prowadzących działalność kiermaszową i wystawienniczą - Deutscher Schausteller-Bund. Michael Hofer, u którego polski pracownik Marek czuwa nad bezpieczeństwem osób szalejących na gokartach, wyjaśnia dlaczego: „Niemcy pracują u nas niechętnie.”

„Zatrudniamy Jacka od 15 lat. Teraz przyjeżdża z nim żona.” – mówią Martin i Gertrud Vent, właściciele trzech karuzel dla dzieci. „Ta praca wymaga pasji i odrobinę talentu technicznego. A on to wszystko ma.”

Przy obsłudzie wesołych miasteczek, jarmarków, strzelnic, festynów strzeleckich, przy loteriach i grach fantowych, w cyrku i przy wielu innych imprezach okolicznościowych zatrudnionych jest co roku w Niemczech 40 000 osób. Jedna czwarta z nich to personel pomocniczy zatrudniany sezonowo. W ubiegłym roku pracowało w tym charakterze 9406 cudzoziemców, z tego około 3000 Rumunów i 6440 Polaków. Tę sporą liczbę pracowników sezonowych z Polski przy objazdowych imprezach widowiskowych Albert Ritter tłumaczy „dość powszechną w Polsce znajomością niemieckiego”. Ale jest jeszcze inna, wysoko ceniona w Niemczech zaleta Polaków: „Polacy, tak jak ludzie z byłego NRD posiadają szczególny talent do improwizacji rozwinięty wskutek kryzysów gospodarczch w przeszłości. Nie kupują od razu nowej rzecz, starają się najpierw naprawić to, co zepsute.”

Nasi pracownicy są częścią rodziny” - mówi Gertrud Vent. „Jesteśmy firmą rodzinną, a Jacek jest jakby moim bratem. Nie sądzę, by chciał gdzie indziej pracować, inaczej nie przyjeżdżałby tu od 15 lat. Byłoby szkoda, gdyby wpadł na taki pomysł, bo rozumiemy się świetnie" - dodaje Hans-Martin Vent.

„Jest mi dobrze. Czuję się u nich jak w rodzinie. Są sumienni" - zresztą jak wszędzie”- mówią Jacek Nikleniewicz i jego żona. Pan Jacek zarabia 900 euro miesięcznie.

Coraz mniej Polaków

Są też jednak ludzie niezadowoleni i z warunków mieszkalnych i z płacy. Sławek pracuje od kilku lat przy loterii i fantach. Jest dobrze traktowany, ale mówi, że Polaków jest w Niemczech coraz mniej, bo chyba już nie opłaci im się tu pracować. ”Gdzie indziej są „lepsze zarobki, lepsza przyszłość.” A ponadto fama głosi, że zatrudnianych jest coraz więcej Niemców: „ To jest plotka” – śmieje się Albert Ritter. Jego zdaniem, do 2011 roku zapotrzebowanie na pracowników z Polski i Rumunii nie powinno się zmienić.

Pracodawcy poszukujący pracowników sezonowych z zagranicy zgłaszają się do lokalnych urzędów pracy, które przesyłają zgłoszenia do Centralnego Urzędu Pośrednictwa Pracy ZAV w Bonn. „Większość składa zapotrzebowania imienne – informuje Sabine Seidler, rzeczniczka ZAV. „Umowy dla takiego pracownika są sprawdzane. Procedura jest taka sama jak przy pracach sezonowych w rolnictwie. Ponieważ wolno im pracować dłużej, bo 9 miesięcy, sprawdzamy, czy w danym roku już w Niemczech pracowali. Po akceptacji umowy wysyłamy dokumenty do wałściwego urzędu wojewódzkiego. Tam dana osoba musi je odebrać.” W tym roku do połowy czerwca z ogólnej liczby 7065 osób wskazanych było 6881. Zapotrzebowań na pracowników w tak zwanej formie anonimowej złożonych było w tym roku 385. Ich liczba rośnie.

Osoby z Polski chętne do pracy w charakterze personelu pomocniczego przy objazdowych imprezach widowiskowych, bez pracodawcy znajdą takie oferty w wojewódzkich urzędach pracy” - informuje Sabine Seidler, rzeczniczka ZAV. Można je znaleźć także w internecie pod adressem www.praca.gov.pl pod linkiem „praca za granicą”.

Przy obsłudze imprez objazdowych szansa pracy na czarno jest znikoma: „Kto zatrudnia na czarno w tej branży, jest nieobliczalny. Przy obecnych kontrolach to ogromne ryzyko”- mówi prezes związku branżowego, Albert Ritter. Ryzyko - to grzywna do 50 tys. euro, a nawet do 8 lat więzienia, nie mówiąc o kłopotach z zakładami ubezpieczeń w razie wypadku.