1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Białoruś: Żadnych paszportów dla obywateli za granicą

Tatiana Harhałyk
18 września 2023

Mińsk daje krytykom odczuć swoją władzę: placówki dyplomatyczne Białorusi już nie wydają paszportów obywatelom przebywającym za granicą. DW rozmawiała z osobami, które to dotknęło.

Kobieta przedstawia swój paszport w ambasadzie Białorusi w Moskwie
Kobieta przedstawia swój paszport w ambasadzie Białorusi w MoskwieZdjęcie: Pavel Golovkin/AP/picture alliance

Dekret Aleksandra Łukaszenki utrudnia życie Białorusinom mieszkającym za granicą. Zgodnie z nim, od 7 września białoruskie placówki dyplomatyczne nie wydają im nowych paszportów. Osoby przebywające za granicą muszą teraz zwrócić się bezpośrednio do władz na Białorusi. To samo dotyczy wymiany i przedłużenia ważności paszportu.

Zamknięte koło paszportowej biurokracji

Wśród dotkniętych tą decyzją jest Dmitrij. Po odbyciu aresztu administracyjnego wyjechał za granicę pod koniec 2021 roku. Od początku 2022 roku mieszka wraz z rodziną w Polsce. Zezwolenie na pobyt otrzymał w ramach rządowego programu „Poland. Business Harbor“. Program ten umożliwia specjalistom IT i ich rodzinom, a także firmom, przeniesienie działalności gospodarczej do Polski.

W Polsce Dmitrijowi, będącemu informatykiem z zawodu, urodziła się córka. Aby uzyskać białoruski paszport dla dziecka, jedno z rodziców musi teraz udać się do dawnej ojczyzny. Dmitrij uważa, że to niebezpieczne. Zamiast tego, rozważa ubieganie się o status ochrony międzynarodowej w Polsce. Ale to również jest skomplikowane.

– Nie jesteśmy żadnymi znanymi osobistościami, nie mamy dowodów na to, że byliśmy prześladowani. Nie nagrałem rozmowy z policją, gdy zostałem wezwany w sprawie partyzantki na kolei – mówi.

Córka Dmitrija mogłaby również uzyskać polski dokument podróży, który jest przeznaczony dla cudzoziemców nieposiadających ważnego paszportu zagranicznego. Ale w tym celu jedno z rodziców musiałoby być objęte ochroną międzynarodową lub dziecko musiałoby już posiadać zezwolenie na pobyt w Polsce.

– Ale aby uzyskać zezwolenie na pobyt, potrzebny jest białoruski dokument – wyjaśnia Dmitrij, dodając, że to komplikuje sytuację.

Ambasada Białorusi w BerlinieZdjęcie: Christoph Soeder/dpa/picture alliance

„Miejmy nadzieję, że UE coś wymyśli”

Igor (imię zmienione) również mieszka i pracuje w Polsce od kilku lat. Paszport jednego z jego synów wkrótce straci ważność. Podróż na Białoruś Igor też uważa za ryzykowną.

– Podczas jednego z białoruskich marszów solidarności w Warszawie wraz z żoną udzieliliśmy wywiadu ukraińskiej stacji telewizyjnej na temat sytuacji politycznej na Białorusi – mówi. Igor obawia się, że z tego powodu może być prześladowany w swojej ojczyźnie.

Po wyborach prezydenckich latem 2020 roku na Białorusi doszło do masowych protestów. Wybory uznano za sfałszowane, ponieważ aresztowano opozycyjnych kandydatów i udowodniono władzom manipulacje. Podczas codziennych protestów do 13 sierpnia 2020 roku na Białorusi aresztowano ponad 6000 osób, 250 zostało rannych, a dwie zginęły.

– Są przypadki, w których ludzie nigdzie nie zostali odnotowani, nie byli na Białorusi od dłuższego czasu i nagle po wjeździe do kraju zostali odwiedzeni przez przedstawicieli władz – opowiada Igor. Nie wyklucza jednak, że będzie musiał pojechać na Białoruś, aby uzyskać paszport dla swojego syna.

Paszport Władimira traci ważność wiosną przyszłego roku. – Brałem udział w protestach w 2020 roku, strajkowałem w pracy i zostałem z niej zwolniony. Potem wyjechałem z kraju. Dzięki przyjaciołom dowiedziałem się, że chociaż nie jestem na liście poszukiwanych, sprawa przeciwko mnie zostanie wszczęta, gdy tylko przekroczę granicę – mówi.

Władimir nie wie, co powinien teraz zrobić. – Miejmy nadzieję, że UE coś wymyśli – wzdycha.

Masowe protesty w Mińsku po wyborach prezydenckich w 2020 rokuZdjęcie: AP Photo/picture alliance

Nie ma już miejsca na wizy

Także Julia znajduje się w trudnej sytuacji. Ta młoda kobieta przeprowadziła się do Ukrainy sześć lat temu, pracowała tam w przedstawicielstwie białoruskiej firmy informatycznej i wyszła za mąż za Ukraińca.

Jeszcze przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji złożyła wniosek o pozwolenie na imigrację. Ale gdy rozpoczęła się wojna przeciwko Ukrainie, wyjechała do Polski, gdzie uzyskała wizę humanitarną i złożyła wniosek o zezwolenie na pobyt ze względów humanitarnych. – Co trzy miesiące jeżdżę do Ukrainy, aby odwiedzić męża i nie utracić ukraińskiego zezwolenia na imigrację – mówi.

Ze względu na częste podróże, w jej paszporcie prawie nie ma już prawie miejsca na kolejne stemple i wizy. Właściwie potrzebowałaby nowego paszportu. Ale także Julia nie może w tym celu udać się na Białoruś. W sieciach społecznościowych zajęła jasne stanowisko w sprawie tego, co może jej zaszkodzić na miejscu.

– Wspieram Ukrainę, jestem przeciwna wojnie i rosyjskiej inwazji – mówi. Dlatego na razie chce oszczędniej gospodarować pozostałymi jeszcze wolnymi stronami w paszporcie i rzadziej podróżować.

Pisarz i dziennikarz Sasza Filipienko w BerlinieZdjęcie: Yana Karpova/DW

Wezwanie w ostatniej chwili

Jeszcze przed dekretem Łukaszenki niektórzy Białorusini zostali wezwani w konsulatach, by odbyli podróż do ich kraju pochodzenia w celu uzyskania nowego paszportu. Tak stało się w przypadku Iriny Makowieckiej, która mieszka w Niemczech od 14 lat.

Pod koniec lutego złożyła wniosek o nowy paszport. W czerwcu została poinformowana, że jest gotowy do wydania. Ponieważ była na wakacjach, nie mogła odebrać go od razu i umówiła się na wizytę w konsulacie na 11 lipca. Tego dnia wyruszyła z Duesseldorfu do Berlina.

– Będąc około 150 kilometrów od Berlina otrzymałam telefon. Powiedzieli mi, że nie mogą wydać paszportu. Podobno potrzebują na to zgody Ministerstwa Spraw Zagranicznych lub Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – powiedziała Irina. Dodała, że napisała w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i zadzwoniła do białoruskiej ambasady.

– Zażądałam zwrotu opłaty w wysokości 100 euro. Poprosiłam również o zniszczenie mojego paszportu, jeśli go nie odzyskam, aby nikt nie mógł go użyć – zaznacza. I nadal czeka na odpowiedź.

Komu szkodzą sankcje?

02:12

This browser does not support the video element.

„Wystarczy tam pojechać”

Pisarz i dziennikarz Sasza Filipienko, który mieszka na emigracji w Szwajcarii, również został poinformowany, że musi udać się na Białoruś, aby odebrać nowy paszport. Na Facebooku relacjonuje, jak rok temu chciał ubiegać się w konsulacie o poświadczenie o niekaralności. Przy okazji poprosił również o nowy paszport.

– Nawiasem mówiąc, mam chyba szczęście, ponieważ jestem zarejestrowany w urzędzie jako mieszkaniec dzielnicy Pierwomajsk, czyli akurat tam, gdzie ludzie są torturowani i zabijani. Wystarczy tylko tam pojechać – pisze sarkastycznie.

Podczas protestów na Białorusi w 2020 roku opublikował kilka artykułów oraz udzielił wywiadów, w których ostro skrytykował reżim Łukaszenki i zażądał uwolnienia więźniów politycznych. Z tego powodu na Białorusi grożą mu teraz konsekwencje karne. Sasza Filipienko nie wyklucza, że Mińsk może nawet odebrać mu białoruskie obywatelstwo przed wygaśnięciem ważności paszportu.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>