1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Biały Marsz. Dziewczyny wróciły do Groß-Rosen

5 czerwca 2025

Pierwszy „Biały Marsz” pod hasłem „Kobiety dla Kobiet przeciw wojnie” przeszedł w czwartek ze wsi Rogoźnica do położonego dwa kilometry od niej byłego obozu koncentracyjnego Groß-Rosen. Był to hołd dla jego więźniarek.

Pierwszy "Biały Marsz" w byłym obozie koncentracyjnym Groß-Rosen na Dolnym Śląsku
Pierwszy "Biały Marsz" w byłym obozie koncentracyjnym Groß-Rosen na Dolnym ŚląskuZdjęcie: Aureliusz Marek Pędziwol/DW

– To się zaczęło w momencie, kiedy pisałam „Dziewczyny z Groß-Rosen” – tak Agnieszka Dobkiewicz, mieszkanka pobliskiej Świdnicy, dziennikarka Gazety Wyborczej i pisarka, odpowiada na pytanie, skąd wziął się ten pomysł. Napisanie książki zaproponowało jej wydawnictwo Znak. Ukazała się w 2021 roku. Rok wcześniej Znak wydał jej debiut, także o Groß-Rosen, ale wtedy bohaterami byli ci, którzy stali po przeciwnej stronie: „Mała Norymberga. Historie katów z Gross-Rosen”.

– Okazało się, że nie byłam przygotowana na taką książkę – mówi dziennikarka. – Wiedziałam, że to nie będzie łatwa historia, ale nie myślałam, że te dziewczyny tak bardzo wpłyną na moje życie. Rozwaliły moje serce na drobne cząsteczki.

Agnieszka Dobkiewicz dziennikarka i publicystka jest inicjatorką "Białego Marszu"Zdjęcie: Aureliusz Marek Pędziwol/DW

KL Groß-Rosen i jego 120 podobozów

Biały Marsz właśnie się skończył, zaczęło padać. O więźniach i więźniarkach niemieckiego obozu, których było około 125 tysięcy, rozmawiamy więc pod dachem jednego z budynków Muzeum Groß-Rosen. Jedna trzecia z nich straciła życie tu lub w jednej ze 120 filii KL (Konzentrationslager) Groß-Rosen rozsianych po całym Dolnym Śląsku, ziemi lubuskiej i Łużycach, czyli także w dzisiejszej Saksonii, oraz północnych regionach dzisiejszej Republiki Czeskiej.

Najbardziej znanym miejscem związanym z Groß-Rosen był kompleks Riese (Olbrzym) w Górach Sowich, do budowy którego stworzono kilkanaście podobozów. Filią KL Groß-Rosen był też AL (Arbeitslager, obóz pracy) Brünnlitz w Brniencu na Morawach uwieczniony w „Liście Schindlera” Stephena Spielberga. Właśnie tam niemiecki przedsiębiorca Oskar Schindler wywiózł ponad tysiąc swoich żydowskich pracowników z fabryki w Płaszowie, ratując im życie. Po jego interwencji dotarli nawet ci, których pociąg przez pomyłkę wjechał do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.

Według Agnieszki Dobkiewicz kobiety stanowiły jedną piątą liczby więźniów KL Groß-Rosen. Nie były przetrzymywane w obozie głównym, ale w 40 jego filiach, podobozach.

Marsz ruszył ze wsi Rogoźnica do Muzeum Miejsca Pamięci byłego obozu zagłady Groß-RosenZdjęcie: Aureliusz Marek Pędziwol/DW

Róże, lilie, konwalie…

Marsz ruszył około drugiej po południu spod remizy strażackiej w Rogoźnicy. Zgodnie z apelem organizatorów większość jego uczestniczek, także młodych dziewcząt, była ubrana na biało i miała w ręku białe kwiaty. Przeważnie róże, ale też lilie, a nawet konwalie. Te kwiaty złożyły potem pod pomnikiem przy obozowej bramie, nad którą  widnieje napis „Arbeit macht frei”.

Ale nie zabrakło też mężczyzn i chłopców. Także oni szli ulicą Ofiar Groß-Rosen, by uczcić pamięć więźniarek niemieckiego obozu koncentracyjnego i protestować przeciw toczącym się dziś wojnom. „Nigdy więcej wojny” zabrzmiało w Rogoźnicy, by przypomnieć cierpienie kobiet z Ukrainy i Palestyny.

Co kilkaset metrów pochód się zatrzymywał, by spojrzeć na kolejną więźniarkę i wysłuchać kilku zdań o niej. Alize Besser, Halinka Elczewska, Felice Schragenheim, Fela Szeps, Ruth Eldar i  Gerda Weismmann-Klein to tytułowe „Dziewczyny z Groß-Rosen”. Valerie Straussová jest bohaterka najnowszej książki Agnieszki Dobkiewicz „Pożydowskie”, która ukazała się w ubiegłym roku. Także wydana przez Znak.

„One cały czas są w moim życiu”

Przypadkiem szczególnym na Białym Marszu była pierwsza z wymienionych , Alize Besser, więźniarka obozu pracy AL Neusalz/Oder w Nowej Soli, jednej z filii KL Groß-Rosen. Choć ocalała i żyła w Izraelu, nie pozostała po niej żadna fotografia, a w każdym razie pani Agnieszce nie udało się jej odnaleźć. Na białej tablicy było więc tylko imię i nazwisko.

Zdjęcie jednej z byłych więźniarek obozu Zdjęcie: Aureliusz Marek Pędziwol/DW

Więźniarki Groß-Rosen były też wysyłane na marsze śmierci. Fela Szeps z AL Grünberg w Zielonej Górze została dołączona do najdłuższego z nich, który ruszył 20 stycznia 1945 roku z obozu Schlesiersee w Sławie. 5 maja, po trzech i pół miesiąca, po pokonaniu niewiarygodnych 800 kilometrów, dotarł aż do Volar, małego miasteczka u stóp Szumawy, gór na południu Czech. – Zmarła z wycieńczenia następnego dnia – mówi Agnieszka Dobkiewicz.

– One cały czas są w moim życiu – dodaje publicystka. – Podejmuję wiele działań, żeby upamiętniać ich historie. Udało mi się sprowadzić wystawę o jednej z więźniarek. Objechałam z nią Dolny Śląsk i część Lubuskiego. Odwiedzam szkoły. A ten Biały Marsz, to kolejny krok.

Spotykamy się znów za rok

– Wciąż jest mi bardzo trudno przekroczyć tę bramę obozową – mówi autorka „Dziewczyn z Groß-Rosen”. A była tu już kilkadziesiąt razy.

W ten czwartek po raz pierwszy przyszła tu nie sama, lecz z wieloma innymi ludźmi. Ale przede wszystkim na to miejsce przyprowadziła „swoje bohaterki”. – Oczywiście w sensie symbolicznym, w sensie pamięci. Żeby nie zostały zapomniane. Że ich cierpienie, niewolnicza praca miały sens. Bo jest dla nas lekcją.

Pod bramą wejściową do byłego obozu koncentracyjnego Groß-Rosen Zdjęcie: Aureliusz Marek Pędziwol/DW

Pierwszy Biały Marsz współorganizowała gmina Strzegom, Rada Kobiet Powiatu Świdnickiego oraz Muzeum Gross-Rosen. A patronat nad nim objęła wojewoda dolnośląska Anna Żabska. Czy za rok też się odbędzie? – Będzie, już jest to postanowione, spotykamy się znów za rok – zapewnia pisarka. – Dołączy do nas Jawor, już jesteśmy umówieni, będzie nas więcej – dodaje.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>