1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bilans zjednoczenia. Wschodnie Niemcy nadal w tyle za zachodnimi

Jutta Wasserrab / Aleksandra Jarecka10 listopada 2014

Odbudowę wschodnich Niemiec praktycznie zakończono. W wielu dziedzinach wschodnie landy nadrobiły zaległości, ale wydajność pozostaje nadal na niskim poziomie.

Währungsunion DDR und BRD 1990
Zdjęcie: picture alliance/dpa

Ile kosztowało zjednoczenie Niemiec? Cena była wyjątkowo wysoka. W 1989 r., po tym jak 9 listopada runął mur berliński, z Niemiec wschodnich na Zachód wyemigrowało 400 tys. osób. Kanclerz Helmut Kohl znalazł się pod presją i w niecałe 3 miesiące od upadku muru ogłosił 1 lipca 1990 r. unię walutową. Mieszkańcy byłej NRD mieli otrzymać niemiecką markę (Deutsche Mark), która pozwolałaby im pozostać w starej ojczyźnie. Ale za ten niezwykły prezent Niemcy płacą do dziś.

A przecież pomysłowi byłego kanclerza opierali się ekonomiści z rady rzeczoznawców, której zadaniem była ocena gospodarczego rozwoju. 9 lutego 1990 r. wystosowali oni do Helmuta Kohla list, w którym pisali: „że wprowadzenie w życie unii walutowej nie jest właściwem sposobem na położenie kresu fali przesiedleń”.

Koniec z konkurencyjnością

Tłumy osób pod bankiem, po wprowdzeniu Deutsche MarkZdjęcie: picture-alliance/dpa

Helmut Kohl nie odstąpił jednak od swego planu. Od 1 lipca bieżące rachunki, płace, emerytury przestawiono z marki enerdowskiej w stosunku 1: 1 na niemiecką markę (Deutsche Mark). Kurs ten nie uwzględniał jednak różnicy w wydajności obu gospodarek. Pod koniec dyktatury w NRD wydajność wschodnioniemieckiego przemysłu wciąż wynosiła zaledwie jedną trzecią poziomu uzyskiwanego w RFN. Przyjęty kurs wymiany spowodował drastyczny wzrost cen we wschodnich landach. Gwoździem do trumny wschodnioniemieckiego przemysłu okazało się wywalczenie przez tamtejsze związki zawodowe wysokich podwyżek płac wiosną 1991 roku, które miały się nijak, do jakości wyrobów. W rezultacie wiele firm nie sprostało wymogom walki konkurencyjnej i ogłosiło upadłość. - Do roku 2005 w byłej NRD byliśmy świadkami masowej deindustrializacji - mówi Gerhard Heimpold z Instytutu Badań Gospodarki (IWH) w Halle. Pracę straciło ponad milion osób. Do roku 1997 bezrobocie we wschodniej części Niemiec wzrosło do 17,7 procent. Wielu młodych i na ogół dobrze wykształconych pracowników zdecydowało się szukać zatrudnienia na zachodzie Niemiec. Wskutek tego w roku 2005 stopa bezrobocia w landach wschodnich osiągnęła rekordowy poziom 18,8 procent.

Zakłady budowy maszyn SKET w Magdeburgu w czasów NRD zatrudniały 13 tys. pracowników. W 1996 r. zostało tylko 1800 osóbZdjęcie: picture-alliance/dpa

Odrobina kwitnących krajobrazów

Zmiana trendu nastąpiła w 2006 roku. Liczba bezrobotnych zmniejszyła się. W roku 2013 osiągnęła najniższy stan od zjednoczenia – 10,3 procent. Od tej pory trudno jest upierać się przy rzekomo stałym podziale na wydajny i bogaty Zachód i niewydajny oraz biedny Wschód. Na przykład Turyngia stoi dużo lepiej na nogach niż Nadrenia Północna-Westfalia, a niektóre wschodnioniemieckie miasta czy powiaty mogą pochwalić się, o ile to właściwie słowo, bezrobociem na poziomie od 4-6 procent, a więc takim samym jak w Bawarii czy Badenii-Wirtembergii, które najlepiej sobie radzą z tym problemem. Największe wrażenie robią jednak osiągnięcia gospodarcze pierwszych 5 lat po upadku muru. Inwestycje na rynku mieszkaniowym w infrastrukturze transportowej i komunikacyjnej oraz w przemyśle osiągnęły rekordowy poziom. Co prawda, na koszt zachodnioniemieckiego podatnika, ale takiego ożywienia nie było nigdy przedtem. Do połowy lat 90-tych wschodnioniemiecki PKB na głowę ludności wzrastał w takim samym tempie jak w epoce zachodnioniemieckiego cudu gospodarczego w latach 50-tych XX wieku. Z obliczeń Instytutu Badań Gospodarczych (Ifo) w Dreźnie wynika, że w latach 1991-2013 z landów zachodnich do wschodnich przetransferowano około 560 miliardów euro. - Były to dobrze zainwestowane pieniądze - twierdzi Gerhard Heimpold z IWH w Halle. Dzięki nim wyposażenie produkcyjne w wielu zakładach przemysłowych w landach wschodnich jest dużo lepsze niż na zachodzie kraju. To samo da się powiedzieć o drogach i autostradach na Wschodzie, o wyglądzie wschodnioniemieckich miast i tamtejszych uniwersytetach i innych uczelniach wyższych.

Produkty wschodnioniemieckie doczekały się renesansuZdjęcie: picture-alliance/dpa

Miłe złego początki?

Po pierwszej fali niczym nieograniczonego inwestowania w nowe landy przyszło zrozumiałe spowolnienie, a następnie stagnacja, ponieważ Wschód zaczął niepokojąco przypominać „beczkę bez dna”. Wschód nie dogonił Zachodu i na razie nic wskazuje na rychłą zmianę tego trendu. Landy wschodnie utrzymują się na poziomie 67 procent PKB zachodniej części kraju. Jak twierdzi Klaus-Heiner Röhl z Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW) w Kolonii, równowaga gospodarcza nie musi utrzymywać się na poziomie 100 procent, ale wspomniane 67 procent to wynik, który musi niepokoić. Najmniej uprzemysłowiony land zachodni, Szlezwik Holsztyn, utrzymuje się, bowiem na poziomie 82 procent. Landy wschodnie muszą więc zdobyć się na zwiększenie wydajności gospodarczej, chociażby z powodu niekorzystnych procesów demograficznych w zjednoczonych Niemczech. Nie będzie to jednak łatwe, ponieważ utrzymujący się do roku 2005 r. masowy odpływ siły roboczej na Zachód sprawił, że w landach wschodnich dominują firmy małe i średnie, zatrudniające do 250 osób, a duże fabryki są tam wyjątkiem. Właśnie ich brakuje najbardziej na terenie byłej NRD. Niemal wszystkie wielkie koncerny przemysłowe mają swoje siedziby na zachodzie Niemiec i to ich dokonania gospodarcze, a zwłaszcza eksportowe, wpływają najsilniej na dobry w sumie stan niemieckiej gospodarki. Naturalnie także w nowych landach są firmy, które błyskawicznie się rozwijają, ale takie przypadki są rzadkie i zawsze wymagają czasu, którego na wschodzie Niemiec mocno brakuje. Nie wiadomo też, kto miałby w nich pracować? W latach 1990-2012 liczba ludności w wieku produkcyjnym spadła na terenach byłej NRD z 11,2 do 10,1 milionów osób, podczas, gdy w byłej RFN utrzymuje się na niezmienionym poziomie. Jedynym wyjściem z sytuacji jest jeszcze szybszy postęp techniczny i technologiczny i związany z nim wzrost wydajności produkcji. Ta zasada na terenie byłej NRD jest dziś ważniejsza niż kiedykolwiek przedtem.

Jutta Wasserrab / Aleksandra Jarecka