1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bośnia i Hercegowina. Putin podsyca konflikty

2 maja 2022

Moskwa prowadzi wojnę w Ukrainie i jednocześnie podsyca konflikt z prorosyjskimi separatystami w Bośni i Hercegowinie. Obserwatorzy ostrzegają, że z trudem wywalczony pokój na Bałkanach jest zagrożony.

Proteste in Banja Luka
Demonstracja bośniackich Serbów, kwiecień 2020Zdjęcie: Dragan Maksimović /DW

Lider Serbów bośniackich Milorad Dodik nie ukrywa, że jest blisko związany z przywódcą Kremla Władimirem Putinem. Uważa się za pewne, że Moskwa wspiera go w jego separatystycznych planach. Najnowszy sygnał alarmowy pochodzi od demokratycznego senatora Chrisa Murphy'ego. „Jeśli Putin znajdzie się w narożniku (w Ukrainie), będzie szukał innych miejsc, w których może odnieść zwycięstwo. Jednym z nich może być Bośnia" – powiedział amerykańskiemu nadawcy CNN, mówiąc o „bardzo trudnym okresie dla Bośni". W marcu sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg nazwał Bośnię możliwym celem „dalszej rosyjskiej interwencji".

Wieloletnie więzi

W latach 1992-1995 w wyniku wojny między grupami etnicznymi w Bośni zginęło około 100 000 osób. Od tego czasu kraj jest podzielony na federację chorwacko-muzułmańską i część serbską – Republikę Serbską (RS), gdzie większość mieszkańców czuje się bardzo blisko „wielkiego brata" Rosji. Dlatego też Bośnia nie przyłączyła się do zachodnich sankcji przeciwko Rosji w związku z atakiem na Ukrainę.

Przez stulecia Rosja utrzymywała z Serbami bałkańskimi głębokie, braterskie stosunki – ze względu na wspólne słowiańskie i prawosławne dziedzictwo, a także sojusze w czasie wojen światowych. Interwencja NATO na Bałkanach w latach 90. – najpierw w Bośni, a później przeciwko Serbii podczas wojny w Kosowie – była postrzegana przez Kreml jako upokarzająca prowokacja. Od tego czasu Moskwa stara się zwiększyć swój wpływ na bośniackich Serbów.

Lider Serbów bośniackich Milorad Dodik: bliskie związki z Putinem Zdjęcie: Gorana Jakovljevic/AA/picture alliance

Bierność Zachodu

W wypowiedziach przypominających retorykę Putina z okresu poprzedzającego atak na Ukrainę ambasador Rosji w Sarajewie ostrzegł przed „reakcją" Moskwy w przypadku przystąpienia Bośni do NATO. Kreml nie uznaje Wysokiego Przedstawiciela wspólnoty Międzynarodowej ds. Bośni i Hercegowiny, który monitoruje przestrzeganie porozumienia pokojowego. Niedawno Rosja wystąpiła przeciwko „coraz częstszym próbom przeredagowania zasad" porozumienia „na korzyść UE i NATO, a na niekorzyść" bośniackich Serbów.

„Jest jasne, że Rosja otwarcie zerwała z Zachodem w kwestii Bośni" – mówi cytowany przez AFP Florian Bieber, ekspert ds. Bałkanów na Uniwersytecie w Grazu w Austrii. Zaznacza, że „bierność" Zachodu przyczyniła się do niestabilności kraju, pozwalając serbskiemu przywódcy Dodikowi na wielokrotne przekraczanie czerwonych linii przez lata.

Destabilizacja na Bałkanach

Srecko Latal, redaktor naczelny regionalnej sieci dziennikarstwa śledczego (BIRN), podziela tę ocenę. „Bałkany zostały zdestabilizowane głównie z powodu nieobecności UE" – mówi. Jego zdaniem pozwoliło to stronom trzecim, takim jak Rosja, Chiny i Turcja, wypełnić tę próżnię. Jednak ostatnio Zachód znów zaczął zwracać większą uwagę na ten bałkański kraj. „Wydaje mi się, że zagrożenie ze strony Rosji naprawdę zmusiło USA i UE do przyjęcia nieco poważniejszego podejścia" – uważa Latal.

W styczniu Waszyngton nałożył sankcje na Dodika, a w kwietniu zrobił to Londyn. UE powstrzymała się od stosowania środków karnych, ale prawie podwoiła swoją obecność wojskową w Bośni do około 1100 mężczyzn i kobiet. Był to „środek ostrożności", jak wyjaśnił dowódca, austriacki generał Anton Wessely. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Berlinie rozważa również ponowne wysłanie żołnierzy Bundeswehry do Bośni. Ostatnio w kręgach koalicyjnych mówiło się, że jeszcze przed zaplanowanymi tam na październik wyborami kontyngent Bundeswehry mógłby wesprzeć unijną misję stabilizacyjną EUFOR Althea.

(AFP/sier)