1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Brexit: Ustępstwa UE nie pomogą May

15 stycznia 2019

By pomóc Theresie May w przegłosowaniu porozumienia ws. brexitu, Bruksela jest gotowa do ustępstw. Jednak stanowiska w Londynie są tak rozbieżne, że porażka May jest więcej jak pewna.

Theresa May walcząc do końca odwiedziała miejscowość Stoke-on-Trent
Theresa May walcząc do końca odwiedziała miejscowość Stoke-on-TrentZdjęcie: picture-alliance/empics/B. Birchall

Theresa May walczy do końca. Na miejsce ostatniego publicznego wystąpienia wybrała miasto Stoke-on-Trent, gdzie większość opowiedziała się w 2016 r. za wyjściem z UE. May użyła w swoim wystąpieniu dramatycznych słów, argumentując, że jeśli parlament odrzuci we wtorek (15.01.18) porozumienie z Unią, wtedy brexit znajdzie się w niebezpieczeństwie. A to byłoby „katastrofalne w skutkach dla demokracji. Nikt jednak nie wierzy rzeczywiście w to, że premier May uda się jeszcze w ten sposób nakłonić parlamentarzystów do zmiany decyzji.

Brak zainteresowania, by zatrzymać Wlk. Brytanię

Również list z Brukseli, które przywództwo UE wysłało w ostatniej chwili do May, może niewiele zmienić w spodziewanej porażce premier Wlk. Brytanii. W piśmie szefowie Komisji i Rady Europejskiej podkreślili, że klauzula bezpieczeństwa „Backstop", gwarantująca, iż niezależnie od wyniku brexitu nie będzie twardej granicy między Irlandią a Irlandią Płn. powinna mieć wyłącznie charakter przejściowy. A także, że UE nie jest w ogóle zainteresowana tym, by przytrzymać na stałe Wlk. Brytanię. Jest też  wola, by tuż po podpisaniu porozumienia o wyjściu z UE przystąpić do rozmów dot. umowy handlowej, by zapobiec w miarę możności wchodzącej w życie klauzuli "Backstop".

Jednak ciepłe słowa z Brukseli są w tym momencie jedynie politycznym listkiem figowym, także wtedy, kiedy podkreślana jest ważność prawna tych deklaracji. Gdyż w trwającej w Londynie walce chodzi w rzeczywistości o coś więcej. Nadal trwa walka o brexit i jego zasady.

Dojdzie do przedłużenia?

Aby zapobiec pod koniec marca twardemu brexitowi, UE jest gotowa w myśl art. 50 na krótkie, techniczne przedłużenie terminu – jak wynika dalej z brukselskiego pisma. Z powodu wyborów europejskich w maju termin ten przedłużono by o trzy miesiące do końca czerwca. W przypadku, gdyby Brytyjczycy potrzebowali jeszcze więcej czasu, do przeprowadzenia nowego referendum, wtedy trzeba byłoby, być może, jeszcze raz wybrać brytyjskich europosłów. Jednak i ta przeszkoda jest do pokonania. Z tym, że UE będzie musiała poczekać, aż Theresa May złoży oficjalny wniosek o przedłużenie. A dla niej to wysoka przeszkoda zarówno natury formalnej jak i politycznej. Z jednej strony musiałaby ona przeforsować zmianę porozumienia ws. brexitu i jednocześnie przekonać jego zwolenników we własnej partii o tym, że po takim przesunięciu na pewno do brexitu dojdzie. Obie kwestie związane są z ryzykiem. Każdy rodzaj głosowania kryje dla premier May w tych dniach groźbę porażki.

Parada gladiatorów

Przed wtorkowym głosowaniem różne odłamy brexitowców w parlamencie demonstrują, na co ich stać. Jedna z grup zwolenników twardego brexitu prowadzona przez konserwatywnych byłych ministrów Borisa Johnsona i Dominica Raaba apeluje na nowo do kolegów partyjnych, by odrzucili deal May, co pozwoliłoby niezwłocznie uwolnić Wlk. Brytanię od reguł unijnych. Do grupy przeciwników porozumienia z UE należą także były minister David Davis i lan Duncan-Smith, według których skok ze skały stałby się dla Wlk. Brytanii prawdziwym aktem wyzwolenia.

W opozycji do nich znajduje się stuosobowa grupa przedstawicieli wszystkich partii, którzy opowiadają się za drugim referendum. Tylko w ten sposób możnaby przezwyciężyć impas w parlamencie oraz paraliż brytyjskiej polityki. Brytyjczycy muszą przede wszystkim otrzymać drugą szansę na podjęcie decyzji, gdyż dopiero teraz przekonają się na własne oczy o porozumieniu i realnych skutkach brexitu.

Jeremy Corbyn chce doprowadzić do nowych wyborów w Wlk. BrytaniiZdjęcie: Reuters/P. Noble

Żadne z tych stanowisk nie reprezentuje w parlamencie większości. Sytuacja skomplikuje się tym bardziej, że opozycyjni laburzyści są podzieleni. Szef Partii Pracy Jeremy Corbyn stawia wszystko na jedną kartę, by doprowadzić do nowych wyborów i nie chcąc przystać na drugie referendum. Kwestią otwartą jest czy pod presją wielu lauburzystów zmieni on w tym tygodniu zdanie. Z kolei inni chcą brexitu wg modelu norweskiego, a nawet unii celnej z UE. Mogliby oni dojść do porozumienia z niektórymi bardziej umiarkowanymi konserwatystami, ale jak na razie nie ma w ogóle takiej opcji. By mogło do tego dojść, potrzebna byłaby przynajmniej polityczne oświadczenie do porozumienia ws.brexitu, jeśli nie zgoła zmiana samego porozumienia. A to oznaczałoby kolejne miesiące negocjacji z Brukselą.

„Nie” jest niemalże pewne. Ale co dalej?

Co wydarzy się dalej w Londynie po głosowaniu we wtorek wieczorem będzie zależeć od tego, jak dalece katastrofalna okaże się potencjalna porażka Theresy May. Jej doradcy liczą się aktualnie z dwustoma głosami przeciw. Ale do tego dochodzi jeszcze kalkulacja polityczna. Jeśli mniej jak stu posłów zagłosuje przeciwko porozumieniu May z UE, przedstawi ona je ponownie za kilka tygodni, by wywrzeć do tego momentu większą presję.

Natomiast, jeżeli porażka będzie znaczniejsza, wtedy Theresa May będzie zmuszona w ciągu trzech dni obrad, tj. w przyszły poniedziałek przedstawić parlamentowi plan B. W Londynie zachodzi się w głowę, co premier mogłaby jeszcze zaproponować. Możliwe, że będzie ona domagać się od Brukseli kolejnych ustępstw. W grę wchodziłaby jeszcze tylko jedna zmiana w porozumieniu i na końcu ograniczenie czasowe „Backstopu”. Jak dotąd Bruksela odrzuca tę możliwość, ale nie jest ona całkowicie wykluczona, gdyż zarówno rządy europejskie, a szczególnie Dubin wolałyby uniknąć twardego brexitu.

W przypadku dramatycznej sytuacji w Londynie w nadchodzących dniach wiele zależy nie tylko od Theresy May, lecz także od tego, co uczyni parlament. Przy pomocy przewodniczącego który kontroluje przebieg obrad, posłom udało się w ostatnim czasie odebrać rządowi część władzy. Kiedy i nt. jakich nowych projektów dojdzie do głosowania w parlamencie, nie ma znaczenia dla obranego kursu ws. brexitu. Aktualnie jest tylko większość przeciwko May, ale nie ma większości za konstruktywną drogą naprzód.   

Brytyjski muzyk boi się brexitu. Chce zostać Niemcem

04:31

This browser does not support the video element.