1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bruksela liczy na kompromis z Węgrami ws. Ukrainy

16 stycznia 2024

W Brukseli rośnie optymizm, że UE zdoła uzgodnić 50 mld euro pomocy dla Ukrainy w gronie wszystkich 27 państw UE. Polska jednak jest wśród krajów naciskających, by nie odpuszczać prac nad „planem B” bez Budapesztu.

Belgien EU-Gipfel in Brüssel
Zdjęcie: Nicolas Economou/NurPhoto/IMAGO

Premier Viktor Orban na grudniowym szczycie UE nie zablokował – ważniejszej wówczas dla Kijowa – decyzji o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych Ukrainy z Unią, lecz jednocześnie uniemożliwił przyjęcie pakietu 50 mld euro pomocy finansowej dla Ukraińców (17 mld dotacji i 33 mld tanich i bardzo długoterminowych pożyczek) na lata 2024-27.

Ukraina nie zostanie bez pieniędzy – zapewniali wówczas kluczowi przywódcy Unii, bo w ostateczności pomoc finansową da się skonstruować bez udziału Węgier, choć byłby to zabieg kosztowniejszy dla Unii (pieniądze pochodziłby zapewne z unijnych obligacji) oraz byłby polityczną kapitulacją w zabiegach o utrzymanie jedności UE wobec Ukrainy. Wcześniej Orban publicznie wybrzydzał na sankcje wobec Rosji i program dozbrajania Kijowa, ale ostatecznie nigdy nie wetował wspólnych decyzji całej Unii w tych kwestiach.

Rozwiązanie bez Węgier

Jednak w ostatnich dniach w Brukseli rośnie optymizm, że Unia na swym szczycie zaplanowanym na 1 lutego nie będzie musiała uciekać się do rozwiązań w gronie tylko 26 krajów Unii (bez Węgier), bo jednak Orban odpuści swoje weto. – Najlepszym rozwiązaniem jest porozumienia 27 krajów Unii. To propozycja, nad którą obecnie pracujemy. Alternatywne rozwiązanie nie leży obecnie na stole – przekonywał we wtorek (16.01.2024) wicepremier Vincent Van Peteghem, który z ramienia belgijskiej prezydencji w Radzie UE prowadził obrady unijnych ministrów finansów.

W zakulisowych rozmowach Węgry ostatnio zasygnalizowały, że mogłyby zgodzić się na 50 mld euro dla Ukrainy na okres 2024-27, ale pod warunkiem corocznego przeglądu, który miałby im dawać co roku prawo weta wobec dalszych wypłat dla Kijowa. Taki system ciągłego zagrożenia wetem jest nie do przyjęcia dla wielu państw Unii.

Jednak negocjatorzy Komisji Europejskiej usiłują teraz mocno rozmiękczyć postulaty Orbana; prawo weta zamienić tylko w „hamulec bezpieczeństwa” nierozstrzygający ostatecznie o blokadzie dalszych wypłat. Cały fundusz dla Ukrainy również w wersji pierwotnie przedłożonej przez Komisję Europejską jest powiązany z reformami i warunkami dotyczącymi właściwego oraz uczciwego wydatkowania unijnych pieniędzy w Ukrainie, więc teraz Bruksela usiłuje pomysł Orbana wpisać w ten zwykłe –  i już wcześniej przewidziane w projekcie –  mechanizmy warunkowości, przeglądów oraz „hamulców bezpieczeństwa”.

– Znowu troszczymy się, jak pomóc Orbanowi wyjść z twarzą. I sprzedać jako swój wielki sukces jakieś nawet niewielkie ustępstwa reszty Unii – narzeka jeden z unijnych dyplomatów w Brukseli.

Ukraina: Walka z użyciem radzieckiego sprzętu

02:14

This browser does not support the video element.

Polska doradza ostrożność

Również polska dyplomacja, jak wynika z nieoficjalnych informacji, doradza ostrożność wobec kompromisowych sygnałów ze strony Orbana. A zatem wzywa do nierezygnowania z przygotowań do „planu B” (pomoc od 26 krajów Unii bez Węgier), by na lutowym szczycie ograniczyć pole szantażu ze strony Węgra.

– Ukraina bardzo pilnie potrzebuje uzgodnienia pomocy finansowej – podkreślał dziś Valdis Dombrovskis, wiceszef Komisji Europejskiej.

Wedle nieoficjalnych wyliczeń Brukseli ukraiński budżet dotrwa bez bankructwa najdalej do marca, a potem Kijów już nie pociągnie finansowo bez nowego zastrzyku pieniężnego z zewnątrz. A zatem Unia musi w lutym rozstrzygnąć o kształcie pomocy i zacząć szybko wypłacać nowe miliardy.

Dlaczego Budapeszt miałby ustąpić i zgodzić się na dalszą pomoc dla Kijowa? – Orban jest świadomy politycznych konsekwencji swego osamotnienia w UE, na które skazałby się przez blokadę funduszy dla Kijowa. Nadal pozostaje w trybie transakcyjnym wobec reszty Unii, więc raczej rozumie, że musi wycofać się ze ślepego zaułka, w który się zapuścił – przekonuje jeden z naszych rozmówców w Komisji Europejskiej.

Włosi naciskają na Orbana

Swoją presję wywierają nawet Włosi (jako pierwsza napisała o tym agencja Bloomberg). Orban w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego sonduje możliwość – już powyborczego – mocnego zacieśnienia sojuszu Fideszu z frakcją konserwatystów, która w nowej kadencji najprawdopodobniej będzie zdominowana przez europosłów partii Fratelli d'Italia premier Giorgi Meloni (teraz najliczniejsi w tym klubie są deputowani PiS). Ludzie Meloni mieli przekazać Fideszowi, że ściślejszy alians (lub nawet powyborcze dołączenie do frakcji konserwatystów) nie będzie możliwy, jeśli Węgry będą rzucać kłody pod nogi w kwestiach finansowania dla Ukrainy oraz rozmów akcesyjnych. Przyklaskują pomysłom na spotkanie Orban-Zełenski.

Fundusz dla Ukrainy (w wersji z 27 krajami UE) będzie wymagać zgody Parlamentu Europejskiego. Ambasadorzy krajów Unii już w ubiegłym tygodniu przyjęli szczegółowy projekt (chodzi nie tylko o kwoty, lecz sposób zarządzania funduszami), by rozpocząć rokowania z europosłami. Węgry jako jedyne nie poparły tej decyzji, ale ich „sprzeciw nie był bardzo gorliwy”.

– Jeśli będzie zgoda na pomoc dla Ukrainy na szczycie UE z 1 lutego, nie możemy powiedzieć prezydentowi Zełenskiemu, że dopiero teraz zabieramy się za żmudne ustalanie szczegółów z europosłami. To musi być już wstępnie gotowe – tłumaczy jeden z unijnych urzędników.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>