1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Brukselska Polonia między dwoma frontami sporu o demokrację

Doris Pundy/ Alexandra Jarecka19 stycznia 2016

Odkąd konserwatywno-narodowa partia PiS przejęła władzę w Warszawie około 60 tys. Polaków w stolicy UE znalazło się między dwoma frontami trwającego sporu o polską demokrację.

Delikatessenladen Brüssel
Zdjęcie: DW/D.Pundy

„Wraz z nowym rządem będziemy mieli wreszcie prawdziwą demokrację”, wierzy Zenon Łupina, dla którego oznacza to powszechny dobrobyt i odejście od komunizmu. Zenon Łupina jest kierownikiem polskiego Centrum Kulturalnego w dzielnicy Brukseli, gdzie stoją skąpane w zieleni domy z przełomu stulecia. Mieszkają tu Polacy, którym się powiodło. Wielu z nich skorzystało z dobrodziejstw UE. Do jakiej orientacji politycznej należy Zenon Łupina, można domyśleć się już po przekroczeniu progu Centrum Kultury. W holu budynku rzuca się w oczy obraz olejny przedstawiający byłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

Portret Lecha KaczyńskiegoZdjęcie: DW/D.Pundy

Zenon Łupina mieszka w Brukseli od 1970 r. i na zwycięstwo wyborcze PiS czekał bardzo długo. Aktualną krytykę pod adresem polskiego rządu uważa za nieuzasadnioną. Przekaz mediów jest jego zdaniem nieprawdziwy, bo „Polska nie jest rasistowskim krajem i każdy jest tam mile widziany”. Zenon Łupina popiera również wezwanie szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego do polskiej emigracji zarobkowej, by Polacy wracali do kraju. Jednak on sam nie zamierza wracać, bo jak twierdzi, zapuścił już w Belgii korzenie.

Lepsze życie

Również Alicja Gąsowska chce zostać. – W Belgii za godzinę sprzątania dostaję 10 euro, gdy moja przyjaciółka w Polsce jako sprzedawczyni zarabia 1,80 euro – wyjaśnia Polka. Alicja przyjechała do Brukseli z rodzicami przed dwoma laty.Tutaj w Brukseli poznali się przed 20 laty, kiedy jeszcze pracowali nielegalnie. Jednak po tym jak na świat przyszła córka, wrócili znowu do kraju. Obecnie prowadzą sklep z polskimi delikatesami przy Chaussee de Waterloo w polskiej części dzielnicy Saint Gilles. Mnóstwo tu polskich knajpek, sklepików, jest też polski kościół.

Polskie produkty w Brukseli sprzedają się bardzo dobrzeZdjęcie: DW/D.Pundy

Belgia, zdaniem Alicji, jest wciąż dla Polaków bardzo atrakcyjna. Łatwiej młodym ludziom tutaj niż w Polsce zbudować swą egzystencję. Jednocześnie jest rozczarowana polityką UE. Polska nie skorzystała w dostatecznym stopniu z unijnego członkostwa. – Krótko po przystąpieniu do UE sporo się w Polsce zmieniło na korzyść, zmodernizowano miasta, wybudowano drogi – chwali Alicja Gąsowska. Jednocześnie zmiany te postępują zbyt wolno i nie skorzystało z nich dotąd młode pokolenie Polaków. Wielu sfrustrowanych znajomych Alicji pakuje walizki i wyjeżdża za granicę.

Pokolenie przedsiębiorców

Losy rodziny Gąsowskich nie są dla Polaków w Brukseli czymś wyjątkowym. Pierwsza fala emigracyjna z Polski do Belgii ruszyła w latach dziewięćdziesiątych. Belgia miała wtedy z Polską specjalną umowę: ten, kto się usamodzielnił materialnie, mógł pozostać. Tym należy więc tłumaczyć przewagę liczebną wśród brukselskiej Polonii rzemieślników, sklepikarzy i gastronomów.

Druga fala z Polski nadeszła w 2004 roku po przystąpieniu Polski do Unii. Wojciech Majewski dobrze pamięta ten okres. Od 15 lat prowadzi doradztwo dla polskich przedsiębiorców w Belgii. W ostatnich latach obserwuje postępujące zmiany. Wraz z nowym pokoleniem emigrantów docierają do Belgii polscy informatycy i absolwenci wyższych uczelni.

Przeciwko przesunięciu na prawo

Sabina, fotograf i artystka specjalizująca się w sztuce wideo śledzi z niepokojem wydarzenia w Polsce. Działania nowego rządu napawają ją niepokojem. Artystka podkreśla, że "jeśli za 4 lata dojdzie znowu do wyborów, rząd ten musi odejść”. Cały czas wierzy, że rząd PiS nie zerwie z UE. Stawia na siłę społeczeństwa obywatelskiego i antyrządowych demonstracji.

W Brukseli wraz z trzema innymi Polakami założyła „Polish Workers Productions”. Pracuje też w biurze, by pomóc finansowo rodzicom w Polsce.

Burza w szklance wody

Właścicielka księgarni Elżbieta arcniakZdjęcie: DW/D.Pundy

„Livre et Culture Polonaise”, tak nazywa się mała księgarnia Elżbiety Marciniak, która sprzedaje w niej polskie książki dla dzieci, kobiece czasopisma i kryminały. Elżbieta krytycznie ocenia polskie członkostwo w Unii Europejskiej. Jej zdaniem „poprzedni rząd zmarnował wiele unijnych subwencji”. Czy nowy rząd okaże się lepszy, trudno powiedzieć. Akcje protestacyjne w Warszawie nie robią na niej wrażenia, gdyż „bierze w nich udział wielu takich, którzy nie poszli na wybory”. Podobnie reaguje na spór Warszawy z UE. – Nie wierzę, by PiS zmierzał do zerwania z Europą. W najczarniejszych scenariuszach nie mogę sobie wyobrazić wystąpienia Polski z UE. Marciniak nie obawia się żadnych następstw obecnego sporu dla brukselskiej Polonii, twierdząc, że „to tylko burza w szklance wody”.

Doris Pundy/ Alexandra Jarecka

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej

Dowiedz się więcej

Pokaż więcej na temat