1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Budziszyn. Starcia między skrajną prawicą a uchodźcami

Bartosz Dudek15 września 2016

W Budziszynie doszło w środę (14.09.16) wieczorem do starć między skrajną prawicą a uchodźcami. Burmistrz tego saksońskiego miasta mówi o "nowym poziomie" agresji.

Deutschland Bautzen Polizei bei Konflikt Flüchtlinge vs Rechte
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Xcitepress

Jak podała policja, na jednym z placów w centrum miasta zgromadziło się w środę wieczorem 80 osób, kojarzonych w dużej części ze skrajną prawicą. Na tym samym placu znajdowała się także grupa około 20 młodych azylantów. Doszło do utarczek słownych i rękoczynów. Świadkowie zdarzenia mówili także o obrzucaniu się butelkami oraz o tym, że to azylanci rozpoczęli zaczepki. Prawicowcy z kolei "wznosili hasła, według których Budziszyn i plac należą tylko do Niemców" – oświadczyła policja.

Merkel i uchodźcy. Rok po ...

03:12

This browser does not support the video element.

Przybyli na miejsce policjanci rozdzieli obie grupy i wezwali je do opuszczenia placu. Według relacji funkcjonariuszy azylanci obrzucili ich butelkami i sztachetami. Policjanci użyli gazu pieprzowego i pałek.

Do kolejnych starć doszło pod schroniskiem dla azylantów. Także tutaj interweniowała policja. Karetka wioząca jednego z uchodźców do szpitala została zaatakowana kamieniami. Dotarła do szpitala dopiero pod eskortą policji.

Burmistrz Budziszyna Alexander Ahrens przyznał, że od pewnego czasu miasto ma problem z "agresywnie zachowującymi się uchodźcami". Dodał, że już w przeszłości dochodziło do różnych bójek i ataków werbalnych. Zajścia ze środy to jednak "zupełnie nowy poziom". - Niedopuszczalne jest, by Budziszyn stał się placem zabaw skrajnej prawicy - dodał burmistrz.

W minionych miesiącach w Budziszynie dochodziło do różnego rodzaju niepokojów. W lutym pijani gapiowie z entuzjazmem obserwowali podpalenie budynku przeznaczonego na schronisko dla cudzoziemców. Niektórzy z nich utrudniali celowo ugaszenie pożaru.

DPA / Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej