1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bukareszt może zatopić kandydaturę Rumunii na Prokuratora UE

26 lutego 2019

Czy europarlament rzuci wyzwanie krajom UE w sprawie Laury Kövesi kandydującej na Prokuratora Europejskiego?

rumänische Staatsanwältin Laura Kövesi
Laura KövesZdjęcie: BGNES

Czy europarlament rzuci wyzwanie krajom UE w sprawie Laury Kövesi kandydującej na Prokuratora Europejskiego? Unijne rządy już ugięły się pod naciskiem Bukaresztu, który zwalcza Rumunkę, ale europosłowie są bardziej oporni.

Prokuratura Europejska, która zacznie działać od 2020 r., ma zajmować się przede wszystkim przekrętami z funduszami unijnymi i ponadgranicznymi przestępstwami związanymi z podatkiem VAT. Do tej nowej instytucji, powołanej na podstawie traktatowych klauzuli o „wzmocnionej współpracy”, przystąpiły wszystkie kraje UE oprócz Polski (powołującej się na obawy o suwerenność polskiej prokuratury), Węgier, Irlandii, Danii, Szwecji i Wlk. Brytanii.

Do konkursu na pierwszego Prokuratura Europejskiego stanęła Laura Kövesi, była prokurator generalna Rumunii (2006 - 12), a od 2013 r. główna prokurator Krajowego Biura Antykorupcyjnego (DNA), które za jej rządów o kilkaset procent podniosło wykrywalność przestępstw korupcyjnych - i to także wśród polityków, burmistrzów, ministrów. W zeszłym roku rząd Rumunii - zdaniem swych krytyków z racji obaw przed śledztwami DNA - doprowadził do usunięcia Kövesi z urzędu, co wywołało m.in. publiczne deklaracje Komisji Europejskiej zaniepokojonej regresem Rumunii w walce z korupcją.

– Jestem prokuratorem od 23 lat, przez połowę życia. Prokurator musi być sługą sprawiedliwośc i mieć kompas moralny. Moje doświadczenie w Rumunii świadczy, że nadaję się na Prokuratora Europejskiego – powiedziała we wtorek (26.02.2019) Kövesi podczas przesłuchania przed europarlamentarnymi komisjami ds. wolności obywatelskich i sprawiedliwości (LIBE) oraz kontroli budżetowej (CONT).

Bukareszt działa bez rękawiczek

Zgłoszenie przez Kövesi swej kandydatury na Prokuratora Europejskiego sprowokowało bardzo ostre kontrdziałania ze strony władz Rumunii. – Niezręczne, bo Rumunia sprawuje teraz półroczne przewodnictwo w Radzie UE, więc zgodnie z unijnym zwyczajem powinna trzymać się neutralnej linii – tłumaczy nam zachodni dyplomata w Brukseli. Na początku lutego rumuński minister sprawiedliwości Tudorel Toader wysłał do swych kolegów ze wszystkich pozostałych krajów UE pismo, w którym tłumaczył, że Kövesi nie nadaje się na urząd Prokuratora Generalnego. – Proszę się nie poddawać. Wiemy, że działania rządu w Bukareszcie to polityczny rewanż za pani pracę w DNA – słyszała Kövesi od kilkorga europosłów podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim. W zasadzie tylko Rumuni z rządzącej Partii Socjaldemokratycznej usiłowali przekierować przesłuchanie na drobiazgowe – i niejasne dla reszty komisji - zarzuty, którymi Bukareszt zwalcza rumuńską kandydatkę.

– Jak walczyłam z naciskami politycznymi w Rumunii? Kiedy się pojawiały, informowaliśmy o tym opinię publiczną. To bardzo nam pomagało – odpowiadała Kövesi. Wiele pytań europoselskich zamieniało się wręcz w pochwały Rumunki. – Była pani twarzą ruchu antykorupcyjnego w Rumunii – powiedziała Maltanka Roberta Metsola, która pilotuje sprawy praworządności i walki z korupcją w największej, centroprawicowej frakcji chadeków.

Nominacja na Prokuratora Europejskiego musi być zatwierdzona zarówno przez Radę UE (ministrowie krajów Unii), jak i przez europarlament. Choć jednak specjalna komisja kwalifikacyjna złożona m.in. z byłych sędziów TSUE (powołana przez Radę UE) uznała Kövesi za najlepszą kandydatkę na Prokuratora Europejskiego, to ambasadorzy krajów UE (działający w imieniu Rady UE) w zeszłym tygodniu postawili – w tajnym głosowaniu - na Francuza Jeana-Françoisa Bohnerta. A Kövesi zajęła drugie miejsce na równi z Niemcem Andresem Ritterem.

Wedle nieoficjalnych informacji Francuz dostał w głosowaniu ambasadorów około 50 punktów, a Rumunka i Niemiec – po 29 punktów. Jak ujmują to nasi rozmówcy w Brukseli, to sukces władz Rumunii. Prokurator Europejski z zasady powinien być apolityczny, a Bukareszt swym ostrym atakiem na Kövesi wsadził ją w „upolitycznione buty”. Czy nie warto zrobić Bukaresztowi na złość i nagrodzić Kövesi, która nadal gorliwie walczyłaby z korupcją?

– Widocznie Rumuni poufnie zmontowali solidną poufną koalicję przeciw Kövesi. Pozostaje nam raczej tylko trwanie przy pomyśle zawieszania funduszy UE za łamanie praworządności w unijnym budżecie po 2020 r. – przekonuje jeden z unijnych urzędników w Brukseli.

Kövesi ofiarą brukselskiego pata?

Komisja CONT już we wtorek oceniła, że Kövesi jest najlepszą z trojga przesłuchanych kandydatów (Francuza, Rumunki i Niemca) i powinna zostać Prokuratorem Europejskim. Najważniejsza w tej kwestii komisja LIBE zamierza to zrobić w środę. Jednak europosłowie zdecydowali, że z racji politycznych kontrowersji i nacisków Bukaresztu ostateczna decyzja o kandydacie Parlamentu Europejskiego zostanie podjęta w głosowaniu na posiedzeniu plenarnym zapewne w marcu. Bardzo możliwe, że wygra Kövesi, ciesząca się dużym poparciem wielu chadeków, zielonych, liberałów, a nawet centrolewicy. Ta ostatnia jest wprawdzie rodzimym klubem dla Partii Socjaldemokratycznej rządzącej Rumunią (i zwalczającej Kövesi), ale z drugiej strony centrolewica na swego kandydata na przyszłego szefa Komisji Europejskiej wybrała Fransa Timmermansa, mocno zaangażowanego w sprawy praworządności.

Szkopuł w tym, że przy konflikcie Rady UE (postawiła na Francuza) i Parlamentu Europejskiego (jeśli postawi na Rumunkę) będą potrzebne negocjacje w celu wyłonienia jednego i wspólnego kandydata obu euroinstytucji na Prokuratora Europejskiego. To spore ryzyko, że w razie przeciągającego się pata europosłowie odpuszczą kandydaturę Kövesi.

Kontrowersyjne przewodnictwo Rumunii w UE

02:39

This browser does not support the video element.