1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bundestag/embargo/Chiny; UE

Iwona D. Metzner15 kwietnia 2005
Prasa niemiecka
Prasa niemiecka

Oprócz kanclerza Gerharda Schroedera i prezydenta Francji Jacquesa Chiraca nie ma praktycznie nikogo, kto by embargo na dostawy broni do Chin uważał obecnie za zbyteczne – czytamy w PFORZHEIMER ZEITUNG.

Jeśli kanclerz ma uzasadnione powody, by dalej obstawać przy swoim, powinien był według gazety poinformować o tym i Bundestag i niemiecką opinię publiczną. PFORZHEIMER ZEITUNG nie widzi powodu, dla którego Niemcy miałyby przyczyniać się do zwiększenia obrotów francuskich koncernów zbrojeniowych, dzięki lukratywnym zamówieniom z Dalekiego Wschodu. To nie może być przecież głównym zadaniem niemieckiej polityki zagranicznej – twierdzi gazeta.

STUTTGARTER NACHRICHTEN co prawda przyznaje, że rola Chin w świecie od 1989 roku uległa zmianie; nie zmienił się natomiast charakter reżimu. Ludzi w Chinach nadal się represjonuje a na zewnątrz Pekin uprawia po części bezwzględną politykę.

Przekonaniu gazety, że Chiny dopiero po zrewidowaniu swych pozycji mogłyby liczyć na pozytywne reakcje wspólnoty państw, kanclerz swym stanowiskiem jednak zaprzeczył.

STUTTGARTER NACHRICHTEN uważa to za niewłaściwy krok, bo nie nagradzający zmian na lepsze, lecz sygnalizujący słabość – słabość, która, jak uczy doświadczenie, pociągnie za sobą następne żądania.

Schroeder jakby dawał autokratycznemu kierownictwu w Pekinie do zrozumienia, że gotów jest zapłacić każdą polityczną cenę, żeby tylko poprawić swe stosunki handlowe z Chinami – twierdzi KIELER NACHRICHTEN.

Z kolei FAZ piętnuje niezdecydowanie, z jakim szef MSZ-u Joschka Fischer zademonstrował opór przeciw kanclerzowi podczas debaty, zdominowanej już przez kampanię wyborczą.

Nieprzekonująco, ba pochlebczo bronił kanclerza przed zarzutem zobojętnienia na pogwałcanie praw człowieka w Chinach.

Pozostali Zieloni nie dali się raczej przekonać co do politycznego i innego postępu jakiego udało się w Chinach dokonać. Według FAZ do ich opozycji kanclerz podchodzi jak do zeszłorocznego śniegu.

Pomimo to gazeta nie radzi mu przybierać miny zwycięzcy. Przeważająca większość Bundestagu jest bowiem nadal przeciwna zniesieniu embarga.

W Unii Europejskiej rośnie nieufność i szerzy się sceptycyzm wobec europejskiej konstytucji.- czytamy w berlińskiej DIE WELT.

Do dokumentu podchodzi się zdaniem gazety z wrogością i to z powodów, które się nawzajem wykluczają:

Francuzi obawiają się prymatu wyzwolonych z więzów rynków, Anglicy tryumfu socjalizmu, natomiast w Europie Srodkowej szerzy się strach przed utratą suwerenności.

Nawet największy płatnik w UE - Niemcy - dystansuje się od brukselskich dyrektyw.

To, co się zarysowuje – podkreśla DIE WELT – to powrót na brukselską wokandę narodowych priorytetów. Gazeta przyznaje, że zawsze gdzieś tam podskórnie były one obecne, ale nie w tak zmasowanej formie jak teraz. Czy to źle? Niekoniecznie – odpowiada na swe pytanie DIE WELT. Polityczna różnorodność jest w pewnym stopniu dla Europy błogosławieństwem.

.-