Burmistrz Duisburga bije się w piersi, ukrywa rodzinę, ale nie ustępuje
15 sierpnia 2010Adolf Sauerland otrzymuje pogróżki. Jemu i jego rodzinie grozi się mordem. Dlatego nadburmistrz Duisburga wywiózł całą rodzinę z miasta, by ją ukryć. Podobno jakiś nieznajomy powiedział mu, że dostał 5000 euro za zabicie go. Ktoś inny miał wysadzić w powietrze przedszkole, do którego uczęszcza jego dziecko, jeśli nie ustąpi z urzędu.
Administracja miasta dokonuje rachunku sumienia
Na łamach tygodnika Der Spiegel (w najnowszym, poniedziałkowym wydaniu) Sauerland po raz pierwszy zabrał publicznie głos, od tragicznych wydarzeń na Love-Parade w Duisburgu (24.07).
Burmistrz mówi w wywiadzie, że „stało się coś niedobrego, co miało fatalne konsekwencje” i przyznał, że cały aparat administracyjny miasta jest zajęty rozliczaniem organizacji imprezy. „To powinni też zrobić inni, policja i organizatorzy” – dodał nadburmistrz Duisburga.
Burmistrz zataił prawdziwą liczbę uczestników
Po raz pierwszy burmistrz Sauerland precyzuje, jakie błędy sam popełnił – świadomie nie poinformował opinii publicznej o faktycznej liczbie uczestników Parady Miłości. A liczby były dwie: „jedna przekazana przez organizatora imprezy do mediów – kilka milionów” oraz „spodziewana liczba uczestników” – poinformował Sauerland. Te „kilka milionów” oczekiwanych uczestników, o których on sam mówił przed rozpoczęciem imprezy, były „zawyżone”, bo jak wyjaśnia burmistrz, „tak, a nie inaczej robi się marketing”. Włodarze miasta kłamali więc świadomie na wyraźne życzenie organizatora imprezy wspomagając jego cele marketingowe.
Burmistrz, któremu wiele myśli chodzi po głowie
Adolf Sauerland jest głęboko poruszony. Na pytanie, jakie osobiste konsekwencje zamierza wyciągnąć po tej katastrofie, odpowiada: „Rozmyślałem nad prawie wszystkich. Nawet pan nie wie, jakie myśli człowiekowi chodzą po głowie. To szaleństwo” – mówi.
Podczas Parady Miłości zginęło 21 osób, ponad 500 zostało rannych. Burmistrz uparcie odmawia rezygnacji ze swego stanowiska.
Spiegel-online/ Barbara Coellen
red. odp.: Marcin Antosiewicz