Wielkie biura, z których rzadko korzystają, drogie hotele i prywatne podróże na koszt podatnika – kontrolerzy Federalnej Izby Obrachunkowej w swoim 44-stronicowym raporcie piętnują rozrzutność byłych prezydentów RFN. Według obowiązującego prawa politycy ci mają prawo do pobierania dożywotniego uposażenia w wysokości 236 tys. euro oraz dodatku w wysokości 78 tys. euro rocznie. Odpowiada to uposażeniu urzędującej głowy państwa.
Jak zauważają kontrolerzy cytowani przez gazetę bulwarową "Bild", sposób wydawania pieniędzy przez byłych prezydentów jest niezgodny z zasadą gospodarności. Jak twierdzą, koszty wyposażenia i utrzymania biur dla byłych prezydentów są nieproporcjonalne do pożytku, które przynoszą. Wydatki pojedynczej byłej głowy państwa w ciągu pięciu lat to od 900 tys. do 2,3 mln euro – podaje niemiecki NIK.
I tak niepodany z nazwiska były prezydent RFN utrzymuje biuro o powierzchni 268 metrów kwadratowych kosztujące 89 tys. euro rocznie. Jak wyliczyli kontrolerzy, byli prezydenci korzystają ze swoich biur z reguły średnio 2,6 dni w miesiącu i - zdaniem autorów raportu - wykorzystują je w dużej mierze do celów prywatnych.
Prywatne podróże, drogie hotele
Ustawa regulująca uposażenia byłych prezydentów nie przewiduje w zasadzie przejmowania kosztów ich podróży przez państwo. W praktyce jednak urząd prezydenta RFN pokrywa wszystkie koszty ich - także prywatnych - podróży. Zdarzały się przypadki finansowania podróży w celu wzięcia udziału w przyjęciach urodzinowych znajomych lub "pobytu w parku rozrywki".
Niemcy: 300 lat walki z korupcją, nepotyzmem, marnotrawstwem
W królestwie Brandenburgia-Prusy korupcja, nepotyzm i niegospodarność były na porządku dziennym. Fryderyk Wilhelm I postanowił z tym skończyć i powołał w 1714 r. zespół inspektorów, który miał ograniczyć rozrzutność.
Zdjęcie: picture alliance / dpa
Przepych na koszt ludu
Fryderyk Wilhelm I (1688-1740) nie był w niczym podobny do swego ojca, króla Fryderyka I. Ten absolutystyczny monarcha zlecał budowę zamków i organizował wystawne przyjęcia, nadwyrężając skarb państwa. Miał ambicję dotrzymać kroku innym władcom. Wszystko to odbywało się kosztem ludu, obciążanego coraz to nowymi podatkami. W 1713 r. Fryderyk Wilhelm I dziedziczy królestwo bliskie bankructwa.
Zdjęcie: picture alliance / dpa
Rządził od najmłodszych lat
Friedrich Wilhelm I był już za młodu przysposabiany do roli władcy. W wieku 9 lat potrafił dobrze zarządzać swoją posiadłością Wusterhausen. Od 15. roku życia brał udział w posiedzeniach najwyższych państwowych gremiów i Tajnej Rady Wojennej. Był na tyle wrażliwy i czujny, by zorientować się, że Prusy są biedne: panował tam głód, zaraza i wojenne zniszczenia.
Zdjęcie: public domain
Skazani na zaciskanie pasa
Fryderyk Wilhelm I nakazuje sprzedać wszystko, co uznał za zbyteczne: klejnoty, srebra, meble, konie. Naczelną zasadą stają się oszczędność, wydajność, kontrola wydatków. W listopadzie 1714 powołuje niezależną i neutralną Izbę Obrachunkową. Jej dokument założycielski zachował się do dziś. Izba miała za zadanie sprawdzanie wszystkich rachunków pod względem gospodarności i zgodności z przepisami.
Zdjęcie: Landesarchiv Nordrhein-Westfalen
Zakaz marnotrawienia czasu
Jego zmysł wydajności i gospodarności przenika wszystkie dziedziny życia publicznego. Ponieważ nabożeństwa w niektórych kościołach ciągną się godzinami, absorbując ludzki czas, władca nakazuje ograniczenie czasu nabożeństwa do jednej godziny. Koło ambony nakazuje dla kontroli ustawić cztery klepsydry, precyzyjnie odmierzające czas. Kiedy przepłynie przez nie cały piasek, ludzie mogą iść do domu.
... tak władca określa siebie samego. Na kartach historii Fryderyk Wilhelm I zapisze się jako Fryderyk Wielki. Pomimo, że powołał Izbę Obrachunkową, tak naprawdę kontrolą budżetu państwa zajmuje się sam i osobiście dokonuje inspekcji.
Zdjęcie: picture-alliance/akg-images
Ciasno, ciemno, duszno
Warunki pracy urzędników Izby Obrachunkowej są iście spartańskie. Do dyspozycji mają ciasne, ciemne pomieszczenia, wypełnione aktami. W 1845 roku inspektorzy wnioskują przyznanie im lampek oliwnych, bo łojowe świece dają niewiele migoczącego światła i nadwyrężają wzrok. Pomimo, że w latach 20-tych XX w. jest już światło elektryczne kontrolerzy muszą pracować przy świetle gazowych lamp. Są tańsze.
Pruski system wynagrodzeń nie przewidywał ujednoliconych pensji. Większość urzędników musi pracować aż do śmierci, co uważane było za dobrze spełniony obowiązek. Letnie wakacje - co za nowoczesny wymysł! - przysługują od połowy XIX w. tylko urzędnikom wymiaru sprawiedliwości i szkolnictwa. Kontrolerów finansowych na urlop i tak nie byłoby stać.
Zdjęcie: Sammlung Kreissparkasse Köln/DW/K. Jäger
Z dala od dworu
Idąc za przykładem Francji i Wielkiej Brytanii także Rzesza Niemiecka po roku 1884 przywłaszcza sobie kolonie. Lecz konflikty jak powstania afrykańskich ludów Herero w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (dzisiejsza Namibia) i zarządzanie tym obszarem obciążają tylko skarb państwa. Nie ma tam żadnej kontroli wydatków i nadzoru. Dokumenty przychodzą na dwór czasami z 13-letnim opóźnieniem.
Po dojściu hitlerowców do władzy Izba Obrachunkowa traci właściwie swoje prawo istnienia. Po wybuchu II wojny światowej pełni ona funkcję kontrolną i doradczą dla administracji terenów okupowanych przez Niemcy. Podczas kontroli w łódzkim getcie inspektorzy zarządzają, że to sami Żydzi mają je utrzymywać - przez pracę przymusową.
Zdjęcie: picture-alliance/akg-images
"Zasłużony Kontroler Ludowy"
Taką odznakę otrzymywali obywatele NRD, którzy społecznie udzielali się w Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej, demaskując niegospodarność i dopilnowując wykonanie planu. Oprócz tego działała państwowa izba kontroli, podległa Komitowi Centralnemu SED, nadzorująca "poszanowanie mienia państwowego".
Zdjęcie: Haus der Geschichte, Bonn/DW/K. Jäger
Męska domena
Zachodnim odpowiednikiem tej instytucji była Federalna Izba Obrachunkowa w RFN. Jej typowy pracownik w latach 50-tych XX w. był płci męskiej, z wykształceniem prawniczym lub ekonomicznym, z długoletniem doświadczeniem zawodowym. Kobiety w Izbie Obrachunkowej były zazwyczaj sekretarkami lub sprzątaczkami.
Zdjęcie: Bundesrechnungshof Bonn/DW/K. Jäger
Gościnny występ w Bayreuth
Kontrolerzy Izby Obrachunkowej biorą pod lupę dosłownie wszystko. Monitują na przykład, że tylko 40 proc. biletów na słynny Festiwal Wagnerowski w Bayreuth trafia do ogólnej sprzedaży (rok 2010). Reszta biletów to ukłony pod adresem honorowych gości.
Zdjęcie: Bayreuther Festspiele/DW/K. Jäger
Tropią niedorzeczności
Swego czasu głośno było na wieść o specyficznym wyposażeniu żołnierzy Bundeswehry w ochronne pomadki do ust i olejek przeciwsłoneczny. Nie byłoby w tym może i nic dziwnego, tyle, że armia upierała się, by te artykuły produkować we własnym zakresie. Izba Obrachunkowa krytykowała jednak przede wszystkim niegospodarność przy zakupie uzbrojenia. .
Zdjęcie: Bundesrechnungshof Bonn/DW/K. Jäger
Drogi i bezdroża
Stan dróg w Niemczech pozostawia wiele do życzenia. Izba krytykuje niegospodarność w wielu dziedzinach, m.in. przy budowie dróg i mostów, które w większości wymagają pilnych remontów. Gdyby ludzie tak żle gospodarowali swoimi własnymi pieniędzmi, Niemcy już dawno przepadłyby z kretesem. Corocznie publikowana lista przypadków marnotrawstwa budżetowego wywołuje ciarki na plecach i śmiech.
Zdjęcie: Bundesrechnungshof Bonn/DW/K. Jäger
Mała rzecz a cieszy
Inspektorzy kontroli finansowej są niezależni, obiektywni i neutralni. Wszyscy urządnicy państwowi zobowiązani są do powściągliwości przy przyjmowaniu podarunków np. w trakcie wizyt zagranicznych. Dopuszczalna wartość prezentów, które wolno im zatrzymać to 20 euro. Wszystkie cenniejsze podarunki przechowuje się w specjalnym archiwum.
Zdjęcie: Bundesrechnungshof Bonn/DW/K. Jäger
Czubek góry lodowej
Federalna Izba Obrachunkowa jest w stanie przeprowadzić tylko wyrywkowe kontrole. Jest ona trwałym elementem demokratycznego systemu, Wyniki swojej pracy przedkłada Bundestagowi, co jednak nie oznacza, że natychmiast prowadzi to do wyrugowania błędów.
Zdjęcie: Bundesrechnungshof Bonn/DW/K. Jäger
16 zdjęć1 | 16
Kontrolerzy NIK krytykują również wysokie wydatki na hotele. W jednym z opisanych przypadków sekretarka byłego prezydenta nocowała w pokoju za 320 € za dobę.
Obecnie żyje jeszcze trzech byłych prezydentów RFN: Joachim Gauck (sprawował ten urząd w latach 2012-2017), Christian Wulff (2010-2012) i Horst Koehler (2004-2010).
W efekcie kontroli autorzy raportu Federalnego Trybunału Obrachunkowego zawnioskowali do Bundestagu o uchwalenie ściślejszych ram prawnych i reguł dotyczących wydatków byłych prezydentów.