BZ: Dopiero kobieta-premier przeforsowała konwencję
2 kwietnia 2015Jan Opielka, dziennikarz piszący dla "Berliner Zeitung", kreśli los fikcyjnej Agnieszki Kowalskiej, która przez lata znosiła poniżanie i przemoc ze strony swojego męża. Potem udało jej się przeforsować przed sądem swoje prawa i rozwód i zamieszkać w schronisku dla kobiet. "Gdybym była niezależna finansowo i mogła utrzymać siebie i dzieci, już wcześniej skończyłabym całą sprawę - przyznała".
"Aby lepiej niż do tej pory zapobiegać przemocy, jakiej doznała Agnieszka Kowalska, Sejm ratyfikował w lutym br. Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. W konserwatywnej Polsce to bardzo drażliwy temat i spory toczyły się przy użyciu bardzo ostrych argumentów. Konserwatyści pomstowali, że konwencja zniszczy społeczeństwo i tożsamość młodych ludzi.
Liberalno-konserwatywnej premier Ewie Kopacz, pełniącej tę funkcję od września 2014 r., udało się jednak przeforsować ratyfikację. Zdaje się, że dopiero potrzeba było do tego kobiety na czele rządu. Jej poprzednik Donald Tusk, wywodzący się z tej samej partii, wciąż odwlekał tę sprawę.
"Zagrożenie dla podstaw cywilizacji"
Także prezydent Bronisław Komorowski, który musi podpisać tę konwencję, chce treść ustawy jeszcze dokładnie zbadać od strony prawnej i podpisze ją pewnie dopiero po wyborach prezydenckich w maju. Komorowski odkłada to przede wszystkim dlatego że przeciwko konwencji jest Kościół. Kością w gardle stoi mu przede wszystkim art.12, mówiący o tym, że muszą się zmienić wzorce zachowań społecznych i kulturowych, jeżeli opierają się one na idei niższości kobiet. W przekonaniu sympatyzującej z Kościołem partii Prawo i Sprawiedliwość konwencja ta zagraża wręcz "podstawom cywilizacji”, jak zaznacza warszawski korespondent BZ. .
„Gender, aborcja, in vitro - to wszystko tematy działające na wszystkie partie na prawo od rządzącej Platformy Obywatelskiej jak czerwona płachta na byka. Wspólnie z Kościołem protestują one przeciwko konwencji i próbom zmiany tradycyjnego wizerunku 'matki Polki'. Promowane przez Kościół wzorce ról w rodzinie sprzyjają niekiedy przemocy, umacniając w kobietach przekonanie, że muszą dźwigać ten krzyż, że zawsze muszą przebaczać i nawet nie myśleć o rozwodzie, krytykuje Urszula Nowakowska, kierująca Centrum Praw Kobiet w Warszawie.
"Rodzina jest święta"
Tradycyjny podział ról; niemieckie trzy 'K': kościół, kuchnia, dzieci (Kinder) - znajduje swoje odbicie w jednoznacznie gorszej pozycji kobiet na rynku pracy. Przeciętne zarobki polskich kobiet wynoszą w przeliczeniu 870 euro, to jest 250 euro mniej niż zarobki mężczyzn.
Większość Polek zarabia niewiele więcej niż wynosi obecnie minimalna płaca (420 euro). Do tego odsetek kobiet czynnych zawodowo - 58 proc. - należy do najniższych w Europie. Dla porównania: w Niemczech 75 procent. Podczas gdy wzrasta liczba rozwodów, wielu mężczyzn uchyla się od płacenia alimentów. Państwo jest wobec nich do tej pory tak pobłażliwe, że w konsekwencji jest w stanie zmusić tylko ok. 15 proc. z nich, by wywiązywali się ze swych obowiązków”.
„Nic dziwnego”, pisze Jan Opielka. "Bowiem stosunkowo wielu decydentów w państwowych instytucjach aprobuje ten konserwatywno-religijny konsensus: małżeństwo i rodzina są święte a rozwód jest wbrew boskim przykazaniom. (...)
Ale coraz więcej młodych Polek i Polaków coraz rzadziej stosuje się do reguł dyktowanych przez księży, by spójność rodziny stawiać ponad swoje życie osobiste . Według jednego z najnowszych sondaży liczba osób przywiązujących wagę do nakazów Kościoła spadła w okresie minionych 10 lat z 66 do 39 procent. Wśród młodszych wiekiem odsetek ten jest jeszcze niższy".
opr. Małgorzata Matzke