1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Cena kontroli granicznych. Powolny rozpad Schengen?

Christoph Hasselbach24 stycznia 2016

Coraz więcej krajów UE decyduje się na wprowadzenie kontroli granicznych. Mają one pomóc w opanowaniu napływu migrantów. Cena może być jednak bardzo wysoka, a skutki dramatyczne.

Deutschland Österreich Flüchtlinge Grenzkontrollen in Bayern
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Balk

Przyzwyczailiśmy się do podróżowania po Europie bez kontroli granicznych. Tymczasem coraz więcej krajów Unii Europejskiej jest zainteresowanych ich przywróceniem. Nie chodzi jednak tylko o podróże. Znaczna część kontaktów gospodarczych opiera się na zasadzie traktowania Europy jak jedno państwo. Chodzi tu o rozmieszczone w różnych krajach UE zakłady produkcyjne, transport lub przemieszczających się między krajami Unii pracowników. Wprawdzie już przed Schengen istniał w Europie wolny przepływ ludzi, towarów i usług, ale umowa z Schengen jeszcze bardziej ułatwiła, usprawniła i przyspieszyła wolne przemieszczanie się.

Za przywróceniem kontroli na granicy 7 stycznia 2016 opowiedziało się 57% ankietowanych, a 41% było temu przeciwnych

Eksperci i politycy ostrzegają, że stopniowe osłabianie tego systemu oznacza poważne konsekwencje dla gospodarki. Kolejki na granicach, wzrost nakładów administracyjnych, magazynowanie u siebie w kraju podzespołów i produktów zamiast dostarczania ich na czas do odbiorców na terenie całej Europy. Lobbyści i związki zawodowe obawiają się, że w ten sposób niemiecka gospodarka będzie musiała uporać się z dodatkowymi kosztami rzędu 10 miliardów euro rocznie. Poza tym kontrole będą miały wpływ na rynek pracy, systemy podatkowe i socjalne.

Zagrożenie dla rynków wewnętrznych

„Zniszczenie Schengen zagrozi Europie pod względem politycznym i gospodarczym”, powiedział w rozmowie z magazynem „Der Spiegel” niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Z kolei przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker uważa, że „kto zabija Schengen, złoży do grobu rynek wewnętrzny”. Podobnie Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, ostrzega przed „katastrofalnymi” skutkami zamykania granic. Jeśli ciężarówki będą musiały godzinami czekać na wewnętrznych granicach Europy, ustaną niektóry procesy produkcyjne. Już w obecnej sytuacji Juncker mówi o dodatkowych kosztach dla firm transportowych w wysokości 3 mld euro rocznie. Wprowadzenie kontroli granicznych we wszystkich krajach oznaczałoby – jak szacuje Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa – wydatek rzędu dodatkowych 10 mld rocznie.

Przejście graniczne Froslev między Niemcami i DaniąZdjęcie: Reuters/Scanpix Denmark/P. P. Skov

Jeszcze dramatyczniej ocenia sytuację Anton Boerner, prezes niemieckiej federacji handlu (BGA): – Jeśli nie będziemy mieć Schengen i wspólnego rynku wewnętrznego z wolnym przepływem towarów, Niemcy będą musiały zerwać ze swoim modelem działalności gospodarczej – mówi Boemer, który – podobnie jak Juncker czy kanclerz Angela Merkel – obawia się, że w takich okolicznościach upadnie euro.

Koniec Schengen nie musi jednak oznaczać końca rynku wewnętrznego. Przykładem jest Wielka Brytania, która już dzisiaj jest częścią europejskiego rynku wewnętrznego, ale nie należy do Schengen.

Zagrożony pokój społeczny

Nie wszyscy eksperci roztaczają takie czarne wizje. Clemens Fuest, kierujący Centrum Europejskich Badań nad Gospodarką, jest przekonany, że można zapanować nad efektami gospodarczymi. Negatywne skutki można ograniczyć na przykład w taki sposób, że ciężarówki będą na granicach przepuszczane, a kontrolowane tylko pojedyncze osoby. Podczas gdy inni obawiają się reakcji łańcuchowej w postaci zamykania granic, Fuest ma nadzieję, że do tego dojdzie. W końcu kontrolowane będą jedynie granice zewnętrzne UE, a granice wewnętrzne będą mogły pozostać otwarte. Przede wszystkim jednak Fuest ma nadzieję, że przetrwa pokój społeczny. Jest bowiem świadom konsekwencji radykalizacji społeczeństwa, gdy napływ imigrantów nie ustanie. – Najpóźniej przy trzecim milionie zostanie osiągnięty koniec możliwości organizacyjnych – powiedział Fuest w wywiadzie dla rozgłośni SWR.

Do zagrożeń dla pokoju społecznego należą także obawy o konkurencję. Zwłaszcza w związkach zawodowych i partiach lewego spektrum sceny politycznej głośne są zarzuty, że jeśli przedsiębiorstwa opowiedzą się za większą liczbą imigrantów, to w rzeczywistości chodzi im o wywieranie presji na pracowników. Wiceprzewodniczący frakcji SPD Hubertus Heil ostrzegł: – Nikt nie powinien próbować wykorzystywać debaty w sprawie uchodźców do dumpingu płacowego.

Argument ten wykorzystuje także bawarski minister finansów Markus Soeder, mówiąc, że to właśnie „najsłabsi w społeczeństwie będą konkurować o pracę, mieszkania i pomoc socjalną”.

Nadzwyczajny środek

To zrozumiałe, że nikt w Europie nie wprowadza beztrosko kontroli granicznych, tylko stosuje je jako nadzwyczajny środek w celu ograniczenia niekontrolowanego napływu uchodźców. Dlatego minister finansów Schaeuble traktuje związane z tym ostrzeżenia ze zrozumieniem. „Wiemy, że możliwości państw UE nie są nieskończone. Zaakceptowaliśmy, że Szwecja, która przez dziesięciolecia była jednym z najbardziej otwartych dla imigrantów krajem, wprowadziła kontrole graniczne”, powiedział w wywiadzie dla „Spiegel Online”.

Kontrola na granicy francusko-belgijskiejZdjęcie: Reuters/P. Rossignol


Wszyscy mają nadzieję, że kontrole są tymczasowe, a Schengen przetrwa. Bo nawet jeśli ograniczenia strefy Schengen są problemem, na końcu przeważa (nawet wśród przeciwników tego kroku) opinia, że na dłuższą metę otwarte granice zewnętrzne i wewnętrzne to stan niedopuszczalny.

Christoph Hasselbach / Katarzyna Domagała

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej