1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Chińska ofensywa inwestycyjna w Niemczech. "Strach"

23 maja 2018

Chiny chcą zostać globalnym gigantem przemysłowym i kupują na wielką skalę udziały w niemieckich firmach, a nawet całe przedsiębiorstwa - wynika z raportu opublikowanego w przeddzień wizyty kanclerz Merkel w Pekinie.

Od 2015 r. rośnie liczba chińskich inwestycji w Niemczech
Od 2015 r. rośnie liczba chińskich inwestycji w Niemczech Zdjęcie: picture alliance/dpa

Producent robotów przemysłowych Kuka, koncern motoryzacyjny Daimler, Deutsche Bank – to tylko kilka przykładów sektorów, w które Chiny niedawno zainwestowały. Wchodzą one coraz głębiej w branże, które tradycyjnie są domeną niemieckiego przemysłu. Chiny mają ambitne cele. Przed trzema laty chińskie przywództwo przedstawiło je w swoim dokumencie strategicznym "Made in China 2025" (MIC 2025). Deklaruje ono w nim, że Chiny staną się do tego czasu wiodącą potęgą przemysłową i światowym liderem technologicznym m.in. w robotyce przemysłowej, konstrukcji e-samochodów czy biotechnologii – ogółem w 10 sektorach. Zwiększanie udziałów w zagranicznych firmach jest częścią strategii Pekinu. Dlatego w Niemczech rosną obawy, że Chiny celowo wykupują kluczowe niemieckie technologie w celu przyspieszenia własnego rozwoju.

Centralnym tematem rozmów kanclerz Angeli Merkel w Chinach (24.-25.-05) będą niemiecko-chińskie relacje gospodarcze i kwestia niemieckich inwestycji w Chinach. Podczas gdy UE udziela zagranicznym inwestorom wolny dostęp do rynku, Chiny wciąż celowo chronią swoje kluczowe gałęzie przemysłu przed zagranicą.

Chińska ekspansja w 10 niemieckich sektorach

Badanie przeprowadzone przez Fundację Bertelsmanna udowadnia, że chińscy inwestorzy rzeczywiście drążą do samego serca niemieckiego przemysłu. Autorzy raportu przyjrzeli się 175 chińskim udziałom w niemieckich przedsiębiorstwach kupionych w latach 2014-2017. Okazało się, że prawie dwie trzecie tych inwestycji zostało dokonanych w dziesięciu kluczowych sektorach, w których Chiny chcą do 2025 r. osiągnąć wiodącą pozycję na arenie międzynarodowej. W takich sektorach jak na przykład e-samochody, systemy energetyczne i biomedycyna niemieckie przedsiębiorstwa mają wyraźną przewagę technologiczną i są atrakcyjne dla inwestorów. 

Kierująca badaniami Cora Jungbluth mówi, że w Niemczech dominuje strach przed sprzedażą technologii i zwraca uwagę na pewną ambiwalencję. Bo przecież bezpośrednie inwestycje zagraniczne to także nowy zastrzyk kapitału w Niemczech i nowe miejsca pracy. Ponadto, jak podkreśla Jungbluth, dotychczas chińscy inwestorzy wykazywali długofalowe zainteresowanie posiadanymi udziałami, a nawet częściowo udzielali gwarancji na lokalizację inwestycji.

„Efekt Honkongu”

Od chwili opublikowania dokumentu strategicznego, w chińskich inwestycjach w Niemczech zyskały na znaczeniu obszary, które wcześniej odgrywały raczej drugorzędną rolę, jak na przykład biomedycyna. Od 2015 r. Chiny zakupiły 18 firm tej branży w Niemczech. 

Większość przedsiębiorstw z chińskimi udziałami znajduje się w trzech krajach związkowych: Badenii-Wirtemberdze (23 Prozent), Nadrenii Północnej-Westfalii (20 Prozent) i w Bawarii (16 Prozent). Są to te regiony, w których znajduje się wielu tzw. Hidden Champions, nieznanych światowych liderów - technologiczna czołówka na rynku światowym.

Biorąc pod uwagę wielkość niemieckiego rynku inwestycyjnego, chińskie udziały w nim są jednak nadal niewielkie - w 2016 r. wynosiły one tylko 0,4% (inwestycje bezpośrednie). Ale ich wolumen szybko rośnie. Deutsche Bank obliczył, że chińskie inwestycje bezpośrednie w Niemczech podwoiły się w latach 2013-2016, czyli zaledwie w ciągu trzech lat. Jednocześnie Niemcy były w 2016 r. głównym miejscem lokowania chińskich inwestycji w Europie w 2016 r. i ich ósmym największym odbiorcą na świecie.

Wartość inwestycji zagranicznych w Niemczech wyniosła ogółem 2,4 miliarda dolarów, co stanowi 1,2 procent wszystkich chińskich inwestycji zagranicznych. Najwięcej Chiny inwestują po sąsiedzku w Azji. Autorzy badania Fundacji Bertelsmanna powątpiewają też w prawdziwość statystyk inwestycyjnych Chin i mówią o tzw. efekcie Honkongu. To znaczy, że chińskie firmy inwestują również poprzez swoje filie w Hongkongu. Wolumen chińskich inwestycji, które planowane są w Niemczech, może być znacznie wyższy niż dane w statystykach.

(dpa,afp/coel)