1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ciężki los gastarbeiterów w Rosji

Iwona D. Metzner7 lutego 2014

Można by sądzić, że w Soczi, największym placu budowy w Europie, siła robocza przeżywa złote czasy. Oprócz ok. 80 tys. robotników budowlanych, pracują tam dziesiątki tysięcy gastarbeiterów. Nie mają oni łatwego życia.

Bauarbeiten am Olympiastadion "Fisht" in Sotschi Russland ARCHIV 2011
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Mardiros Demerczan ledwo chodzi. Bolą go plecy i głowa. Garściami łyka tabletki. To, co zmieniło jego życie, miało miejsce pół roku temu.

38-letni elektryk z Abchazji pracował w Soczi od wiosny 2013 roku. Dziennie dostawał 1500 rubli; w przeliczeniu ponad 30 euro. Był to dla niego niezły pieniądz. Ale już po dwóch miesiącach stracił zajęcie. Rzekomo pracował zbyt wolno. W dodatku nie wypłacono mu połowy zarobku. Potem zarzucono mu kradzież kabla. Demerczan odparł zarzuty. Dwa tygodnie po zwolnieniu z pracy, kazano mu się stawić pod jakimś pretekstem we wskazanym miejscu. Inni koledzy mieli tam na niego czekać. Podobno było coś do omówienia. I faktycznie czekali na niego byli koledzy, ale również jacyś nieznani mu ludzie.

Po przesłuchaniu przez rosyjską policję Mardiros Demerczan jest niezdolny do pracyZdjęcie: DW/Lars Spannagel

Zapytano ich, kto z zebranych ukradł z placu budowy elektroenergetyczną linię kablową. Gdy Demerczan ponownie zaprzeczył, założono mu kajdanki i przewieziono do komisariatu.

Przesłuchanie i torturowanie zatrzymanego

- Posadzono mnie na krześle. Obecni w pomieszczeniu policjanci powiedzieli, że jeden z nas musi wziąć winę na siebie, po czym założyli rękawice bokserskie.

Po kilku ciosach Demerczan stracił przytomność.

- Potem oblali mnie zimną wodą. Gdy po pewnym czasie odzyskałem przytomność, znów zaczęli mnie bić. Jeden z nich zadawał mi ciosy w plecy, ale już bez użycia rękawic. Znów zemdlałem a gdy oprzytomniałem, policjanci znów zapytali, czy przyznam się wreszcie do winy. Powiedziałem, że nie, bo nie chcę przejmować na siebie obcej winy.

„Wzięto go za gastarbeitera”

Demerczana poddawano torturom przez kilka godzin. Gdy był już u kresu sił, podpisał podsunięty mu kawałek papieru. Przybyłej na miejsce rodzinie z trudem udało się przewieźć go do szpitala. Bliscy Demerczana przypuszczają, że wzięto go za gastarbeitera.

Demerczan po dziś dzień odczuwa skutki pobytu w komisariacie. Jest niezdolny do pracy i musi prawie cały czas leżeć. Teraz ma adwokata i nie chce słyszeć o olimpiadzie w Soczi.

Biuro organizacji Memoriał w Soczi

Siemion Simonow z organizacji Memoriał ma swoje biuro w SocziZdjęcie: DW/Jürn Kruse

Siemion Simonow z rosyjskiej organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka "Memoriał" od czerwca 2012 prowadzi biuro w Soczi, które zajmuje się sprawami gastarbeiterów.

Na początku miał bardzo mało pracy. Może dlatego że prawie nikt nie wiedział o istnieniu tej placówki. Po roku wszystko się zmieniło. W 2013 roku musiał się zajmować przypadkami, dotyczącymi 1500 gastarbeiterów. Chodziło o obniżanie stawek, zatrzymywanie dokumentów tożsamości i inne sprawy.

Kto straci na organizacji olimpiady w Soczi?

01:54

This browser does not support the video element.

Simonow mówi, że „obiecano nam, iż zatrzymani gastarbeiterzy będą traktowani w Soczi zgodnie z prawem, a jest wręcz odwrotnie. Mieliśmy przypadki pobicia.

Rosja potrzebuje gastarbeiterów

Problemy z gastarbeiterami są również wynikiem ksenofobii panującej w Rosji. A przecież również Rosjanie są skazani na imigrantów, ponieważ stoją przed podobnymi wyzwaniami demograficznymi, co Niemcy. - Również w przyszłości ten kraj nie obejdzie się bez gastarbeiterów – uważa Simonow. - Żadnego wielkiego projektu budowlanego w Rosji nie można sobie dziś wyobrazić bez gastarbeiterów.

Przypadek Mardirosa Demerczana jest znany również organizacji Human Right Watch. Jej eksperci uważają jego historię za wiarygodną.

Arne Lichtenberg, DW / Iwona D. Metzner

red. odp.: Elżbieta Stasik