1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ciao Wowi! Berlin ma nowego burmistrza rządzącego

Barbara Coellen11 grudnia 2014

Klaus Wowereit odchodzi z urzędu burmistrza rządzącego Berlina. Przez 13 lat symbolizował nowe oblicze miasta, które, jak twierdził, jest „biedne, ale seksy”. Lecz czas zabawy w Berlinie dobiegł końca.

Wowereit dankt ab Müller übernimmt 11.12.2014 Berlin
Ustępujący Klaus Wowereit (l) i jego następca Michael MüllerZdjęcie: Reuters/F. Bensch

Dla Berlina czas zabawy dobiegł końca. Klaus Wowereit podał się do dymisji; jego następcą został faworyzowany przez niego inny socjaldemokrata Michael Müller.

Dymisja Klausa Wowereita jest punktem zwrotnym o dużym znaczeniu. Socjaldemokrata symbolizował oblicze nowej stolicy zjednoczonych Niemiec, która była dumna z tego, że jest ”biedna, ale seksy”.

Niejeden burmistrz jest kimś więcej niż niż tylko najwyższym urzędnikiem administracji. Niektórzy zrastają się z miejscem i czasem, zapisując nowe karty historii miasta. Rudy Giuliani i Ken Livingstone byli takimi burmistrzami Nowego Jorku i Londynu. Klaus Wowereit odegrał podobną rolę w Berlinie. Jego dymisja 11 grudnia 2014 zamyka erę Berlina, która wzięła początek po politycznym przełomie 1989 roku. To nie pusty frazes. Wowi, jak pieszczotliwie nazywa się w stolicy Wowereita, uosabiał Berlin początku XXI wieku.

Klaus Wowereit żegnał się w czwartek 11 grudnia 2014 z Senatem BerlinaZdjęcie: picture-alliance/dpa/B. von Jutrczenka

Możliwe, że kilka razy siedziałem w metrze obok jego poprzednika Eberharda Diepgena, w ogóle go nie zauważając. Następcy Wowereita Michaela Müllera nigdy bym nie rozpoznał nawet, gdyby mnie przejechał samochodem. Ale Wowiego znał każdy, kto chociaż trochę znał Berlin. Był on nie tylko symboliczną postacią dla jedynej światowej metropolii Niemiec, ale i lokalną osobistością, którą spotkać można było niespodziewanie w różnych sytuacjach na codzień. W moim przypadku było to dość prawdopodobne. Ja rzeczywiście spotkałem Wowiego, i to dwa razy.

Dobrze, że jestem gejem

Po raz pierwszy spotkałem go na Kreuzbergu w gejowskiej knajpie, zaraz po tym, jak w wieku 47 lat, 16 czerwca 2001 został burmistrzem. Siedziałem z przyjaciółmi i gadaliśmy o wszystkim i o niczym, kiedy nagle wszedł do knajpy Klaus Wowereit ze swoim partnerem i z kimś, kto wyglądał na ochroniarza. Usiedli przy sąsiednim stoliku i zamówili coś do picia. Przedziwne było w tej scenie, że była taka normalna. W każdym innym mieście wejście burmistrza ze swoim przyjacielem do gejowskiego baru byłoby żarłem dla tabloidów. W Berlinie jest to dzień powszedni.

Wowereit, rodowity Berlińczyk, symbolizował luźny styl życia stołecznej metropolii, w której absolutnie normalne było to, że ludzie śpią do 5 po południu, pierwsze piwko piją przed południem czy jako hetero chadzają do gejowskiej knajpy, jeśli mają na to ochotę. Wowereit wzbudził lekką sensację, także poza stolicą RFN, kiedy przyznał się w sposób najbardziej luzacki w historii polityki do swojego homoseksualizmu: „Jestem gejem i tak jest dobrze”.

To zapisało się w historii jako jedno ze sławetnych powiedzonek Wowereita; drugie było lapidarnym opisem Berlina: „biedny, ale seksy”. Kiedy niemiecki socjaldemokrata przejął rządy w stolicy, kasy miasta były puste, a zadłużenie wielomiliardowe. Brakowało miejsc pracy, co było konsekwencją zimnej wojny i podziału miasta. Wowereit stawiał sprawę jasno: w Berlinie nie da się szybko zarobić wielkich pieniędzy. Nie ma nawet co się wysilać. Jeśli ktoś chce robić zawrotną karierę, niech jedzie do Nowego Jorku albo Londynu. Berlin jest miejscem do życia i delektowania się nim.

Bardzo często widyiwało się go na party: tu z Giną Lollobrigidą i prezenterką TV Sabine ChristiansenZdjęcie: picture-alliance/dpa

Mistrz zabawy

Wielu przyciągnęło do Berlina właśnie to. Teraz sytuacja ekonomiczna miasta jest o wiele lepsza niż w chwili, kiedy obejmował stery władzy. Co z tego jest jego zasługą, pozostanie sprawą otwartą. Lecz bez dwóch zdań wypromował on Berlin na miasto o przystępnych cenach, otwarte na świat, o wysokej jakości życia.

Innego zdania są krytycy Wowereita, którzy twierdzą, że spędzał za dużo czasu na promowaniu miasta na imprezach towarzyskich z VIP-ami i celebrytami, a za mało dbał o rządy w mieście.

W pamięci Wowi zapisał się przede wszystkim ze zdjęć z takich rozrywkowych imprez, nie ważne, czy związanych z interesem Berlina czy nie. W ostatnich latach szydzono, że hasłem Berlina powinno brzmieć właściwie: „seksy, ale biedny”.

Ale nie można się ciągle tylko bawić. Dlatego, kiedy Wowi ogłosił, że ustępuje, podał za powód zmęczenie. Być może. Z drugiej strony podał się do dymisji w chwili, kiedy stało się jasne, że nowy port lotniczy, którego koszty budowy osiągnęły już astronomiczny pułap i który wciąż jeszcze nie jest gotowy, być może nigdy nie zostanie otwarty. Wowereit był szefem rady nadzorczej tej wielomiliardowej inwestycji. W krótkoterminowej perspektywie najbardziej wyrazistą schedą po nim będzie szyld przy zjeździe z autostrady na południu Berlina z przekreślonym napisem „Berlin-Brandenburg Międzynarodowy Port Lotniczy”.

Kończy się stara era Berlina!

Kilka tygodni temu przejeżdżałem obok tego szyldu, jadąc na pole golfowe. W klubie spotkałem znów Klausa Wowereita, który był w teamie, podążającym za moim i życzył mi, jak to przyjęte wśród golfistów, przyjemnej gry. Jak na 61-latka grał zupełnie przyzwoicie. Zbytnim uproszczeniem jest krytykować burmistrza za to, że w słoneczny wtorek zamiast pracować, gra w golfa, a w południe zjada ze znajomymi lunch. Wowereit jest mi ze swoim luzackim stylem o wiele sympatyczniejszy niż law and order Guilianiego. Trochę mi przykro, że Wowi teraz ustępuje, ale sądzę, że obrał na to właściwy moment. Jego berlińska era dobiega końca. Masy turystów, uciekinierzy przed biedą z ubogich krajów UE, hiperaktywni startuperzy i inwestorzy, łypiący łakomym okiem na nieruchomości sprzedawane poniżej ceny - oni wszyscy zabili ducha Berlina z czasów po upadku muru.

Tego dzieła nie udało mu się dokończyć: lotnisko BER im. Willy´ego BrandtaZdjęcie: picture-alliance/dpa

Ciao Wowi! Powodzenia i dzięki za miłe wspomnienia. Zupełnie mi nie będzie przeszkadzało, jeżeli nowe lotnisko nigdy nie zostanie otwarte, bo wtedy miasta nie zaleją dalsze tłumy turystów. Dla mnie, jako burmistrz, był Pan całkiem w porządku.

Jefferson Chase / Barbara Cöllen

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej