1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Cipras w Moskwie – cios w próżnię [KOMENTARZ]

Barbara Wesel / tł. Elżbieta Stasik9 kwietnia 2015

Wizytę tę poprzedzała ostra krytyka. Nie tylko UE, ale też Ukraina piętnowała solową akcję Greka w Moskwie. Aleksis Cipras przegrał tę polityczną gierkę, uważa Barbara Wesel.

Griechenland Tsipras Porträt
"Moskiewska wiosenna wycieczka nie przyniosła greckiemu premierowi niczego, poza krótkim, półgodzinnym poczuciem dumy, że jest na Kremlu poważanym gościem"Zdjęcie: Reuters/A. Konstantinidis

W stosunkach z Unią Europejską Aleksis Cipras nie pokazał jak dotąd przede wszystkim jednego – że jest zdolny do nauki. Od przejęcia w styczniu funkcji premiera prezentuje swoim gotówkodawcom ciągle tę samą mieszankę krnąbrności, utraty poczucia rzeczywistości i agresji. Może wizyta u Władimira Putina pomoże mu nareszcie spojrzeć prawdzie w oczy. Bo też Cipras przeliczył się, i to gigantycznie. Poszedł na całość i wyłożył na stół swoje ostatnie polityczne karty – by wrócić do domu z pustymi rękoma.

Szef greckiego rządu był gotów postawić pod znakiem zapytania swoją zgodę na przedłużenie sankcji wobec Moskwy a tym samym podważyć solidarność w UE, by tylko zjednać sobie swego nowego przyjaciela i dobroczyńcę. Chciał pokazać Europejczykom, że ma do dyspozycji jeszcze inne opcje, poza bolesnymi pertraktacjami z Brukselą na temat zobowiązań i reform, które położyłyby kres jego palącym problemom finansowym. Cwanemu lisowi na Kremlu dał się przy tym ośmieszyć i wymanewrować. Kto chce się zadawać z Putinem, nie powinien pozbywać się od razu wszystkich swoich atutów – podczas wizyty Ciprasa w Berlinie dwa tygodnie temu jasno dała mu to do zrozumienia Angela Merkel.

Putin bardziej cwany niż Cipras

Można mieć wrażenie, że Aleksis Cipras z uporem maniaka sam chce doświadczyć wszystkiego, co złe i to w szczegółach. Zgodnie ze starą grecką tradycją potłukł całą porcelanę. Swoją wizytą w Moskwie w najbardziej nieodpowiednim czasie zirytował szefa KE Junckera, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Schulza i wszystkich europejskich partnerów, tylko po to, by nie zyskać od Putina niczego poza ciepłymi słowami i mglistymi obietnicami. Nie wystarczyło nawet na to, by Cipras triumfalnie mógł wrócić do Aten i zakomunikować swoim rolnikom koniec rosyjskiego embarga na import greckich brzoskwiń.

Bo też wiosenne rozrzewnienie w Moskwie, grecko-rosyjski rok kultury i podkreślanie wspólnych, religijnych korzeni nie wystarczą na zapłacenie przez grecki rząd ani blisko pół miliarda euro IWF, ani w przyszłym tygodniu zastraszająco wysokiej ssumy 2,4 mld euro na refinansowanie krótkoterminowych obligacji. Zaloty Grecji do Moskwy, i stawianie pod znakiem zapytania sankcji Władimir Putin sprytnie storpedował: zrozumiałe, że Grecja musiała przyłączyć się do europejskich sankcji, niestety wobec podjętych w rewanżu kroków, nie można robić wyjątku dla jednego kraju UE. Możliwa jest jednak ściślejsza kooperacja w rolnictwie poprzez rosyjsko-greckie spółki – w najlepszym wypadku jest to mało konkretna obietnica jakichś joint venture-kołchozów.

Barbara Wesel, korespondentka DW w BrukseliZdjęcie: DW/B. Riegert

To samo odnosi się do tak podkreślanej, znaczącej roli Aten w przyszłym zaopatrzeniu Europy w rosyjski gaz: budowa gazociągu Turkish Stream i zaangażowanie Grecji są jeszcze daleką przyszłością. Projekt będzie potrzebował lat, do chwili jego realizacji politycznie może się znowu dużo zmienić. Grecy potrzebują jednak konkretnych projektów dla ożywienia ich gospodarki i to nie kiedyś tam za pięć lat, tylko teraz. Potrzebują też przede wszystkim pieniędzy, bardzo dużo pieniędzy i to bardzo szybko.

Premier grecki grał wysoko i przegrał

Aleksis Cipras postawił wszystko na jedną kartę i przegrał. Nawet, jeżeli w pierwszych reakcjach z Brukseli dominująca w ostatnich dniach retoryka świętego oburzenia nieco przycicha: w następnych dwóch tygodniach szef greckiego rządu musi usiąść przy jednym stole właśnie z tymi, których swoją podróżą do Moskwy kolejny raz doprowadził do białej gorączki. W Brukseli i u Angeli Merkel w Berlinie spotkał się z solidarnością i zrozumieniem, a zareagował swoistą młodzieńczą zadziornością. W chwili, gdy zaufanie między Atenami a wierzycielami i dawcami pieniędzy znowu miało zostać odbudowane, Cipras raz jeszcze okazuje się niesolidny i nieobliczalny.

Ale miliardowa pomoc, której Ateny tak gwałtownie potrzebują, musi przyjść od europejskich partnerów. Władimir Putin – zgodnie z oczekiwaniami – wyraźnie dał do zrozumienia, że nie będzie robił żadnych prezentów i nie zamierza brać odpowiedzialności za bankrutującą Grecję. Moskiewska wiosenna wycieczka nie przyniosła greckiemu premierowi niczego, poza krótkim, półgodzinnym poczuciem dumy, że jest na Kremlu poważanym gościem. W swobodnej interpretacji Talleyranda: to gorzej niż błąd, to głupota.

Barbara Wesel / tł. Elżbieta Stasik

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej