1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Co czwarte dziecko w Niemczech jest bite

Elżbieta Stasik4 czerwca 2013

Niemieckie prawo zabrania stosowania wobec dzieci przemocy. Badania wykazują, że mimo to dzieci ciągle jeszcze są bite we wszystkich grupach społecznych.

MENSCHEN; KIND; KINDER; GIRL; SCHLAGEN; GEWALT; FAMILIE; WEINEN; WUT; BÖSE; STRAFEN; BESTRAFEN; SCHLAGEN; MISSBRAUCH; WEINEN; GEFÜHLE; EMOTIONEN; GERICHT; POLIZEI; VERBRECHEN; MISSHANDLUNGEN; MISSHANDELN; HAND; PRÜGEL **** BESZTRAFUNG © Herby ( Herbert ) Me #23452818
Zdjęcie: Fotolia/Herby ( Herbert ) Me

Użycie przemocy wobec dzieci jest w Niemczech prawnie zabronione. Zatwierdzona 13 lat temu nowelizacja kodeksu rodzinnego mówiąca o „potępieniu przemocy w wychowaniu” przewiduje za naruszenie przepisów surowe kary. Także w opinii społecznej bicie dzieci od dawna nie jest akceptowane. Wydawałoby się. Rzeczywistość jest bowiem inna. Według najnowszych badań prawie jedna czwarta (22,3 proc.) dzieci w Niemczech w wieku od 6 do 11 lat jest czasami, albo często bita przez dorosłych. Przemoc wobec dzieci częściej obecna jest wprawdzie w tzw. problematycznych rodzinach, ale stosowana we wszystkich grupach społecznych, także w zamożnych domach i przez wykształconych rodziców.

W „uprzywilejowanych” rodzinach bicia doznało 22,7 procent dzieci. W rodzinach problematycznych 17,1 procent dzieci przyznało, że przynajmniej raz dostało takie lanie, że chodziło z siniakami. W uprzywilejowanych rodzinach doświadczenia takie ma 1,4 proc. dzieci.

Także dzieci z "dobrych" domów biją słabszychZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Znacznie mniej różnic wykazały badania w grupie nastolatków w wieku od 12 do 16 lat. 22,1 procent dzieci z problematycznych rodzin przyznaje, że rodzice podnieśli na nie rękę; w rodzinach o lepszej sytuacji materialnej jest to 17,9 procent. Najrzadziej doznają w domu przemocy nastoletnie dzieci z rodzin średnio uposażonych – 12,9 procent.

Bicie tak, ale po cichu

Na potrzeby „raportu o stanie przemocy 2013” zleconego przez stowarzyszenie wspierania rozwoju dziecka Bepanthen, naukowcy Uniwersytetu Bielefeld przeprowadzili osobiste rozmowy z blisko 900 dziećmi i nastolatkami. Ich rodzice wypełniali ankiety. Badacze stwierdzili przy tej okazji, że bardziej zamożni i wykształceni rodzice co prawda też podnoszą na dzieci rękę, ale nie przyznają się do tego. Rzadziej próbują zatuszować „karanie” przez siebie dzieci rodzice niewykształceni.

Pozytywny trend: coraz więcej rodziców, którzy "stracili kontrolę", ma potem wyrzuty sumieniaZdjęcie: picture-alliance/maxppp

Dzieci z problematycznych rodzin częściej też, niż ich rówieśnicy z tzw. „lepszych“ domów doświadczają przemocy werbalnej. Prawie 30 procent podało, że przynajmniej raz dorośli dali im do zrozumienia, że są „głupie” i „nic nie warte”. Tylko o dwa procent mniej dzieci doznało tego w średnio uposażonych domach i 22 procent w rodzinach uprzywilejowanych. Dane te wyrównują się w grupie nastolatków. Tu w dobrze sytuowanych domach nastoletnie dzieci częściej słyszą od rodziców, że „do niczego się nie nadają”.

Badacze tłumaczą to zawyżonymi oczekiwaniami rodziców i wywieraną na dzieci presją. Z kolei w rodzinach o materialnych problemach „utrata kontroli” i bicie dzieci wynika z przeciążenia rodziców problemami codzienności.

Dyskryminacja w szkole

Kierujący badaniem Holger Ziegler za bardzo problematyczne uważa też niesprawiedliwe traktowanie dzieci w szkole. Aż 44,6 procent badanych dzieci z gorzej sytuowanych rodzin jest przekonanych, że nauczyciele jedne dzieci traktują lepiej od innych. Wrażenie takie ma natomiast tylko 22,6 procent dzieci z zamożnych rodzin.

Holger Ziegler rozróżnia kilka grup dzieci: „wzrastające w przyjaznej atmosferze” (55 procent) nie doświadczają przemocy i nie stosują jej same, a jeżeli, to bardzo rzadko, czują się bezpieczne i szczęśliwe. Grupa „ekstremalna” (7 procent) odpowiada stereotypom – bardzo często doświadcza przemocy i stosuje ją sama. Najbardziej zagrożona jest trzecia grupa „cichych ofiar” (22 procent), która często doświadcza przemocy, ale nią nie odpowiada. Chociaż dzieci z tej grupy bardzo się starają, by w szkole nie podpaść i dostosować się do wymagań, często czują się traktowane przez nauczyciel nie fair.

Najtrudniejsze do wytłumaczenia jest dla naukowców zachowanie „pupilków”. Za takich uważa się 16 procent ankietowanych, głównie chłopców. Są to zarówno dzieci, jak i nastolatkowie, pochodzący z „dobrych“ domów. Swój stosunek do rodziców określają jako dobry, cieszą się zdrową dozą wiary we własne siły i mimo to zaskakująco często same używają przemocy wobec innych.

Pod pozornie idylliczną fasadą rodzin tych dzieci kryje się wiele ignorancji i przemocy, uważają pedagodzy i psycholodzy. Z karami rodzice raczej nie muszą się liczyć, bo ani przez sąsiadów, ani przez nauczycieli ich rodziny nie są uważane za „problematyczne”. Pedagog Holger Ziegler domaga się, by zwłaszcza nauczycieli przygotowywać do rozpoznawania i odpowiedniego obchodzenia się z dziećmi narażonymi na przemoc.

(dpa, die Welt) / Elżbieta Stasik

red. odp.: Iwona D. Metzner

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej