1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert o Oplu: Popełniliśmy w Niemczech błędy

Danuta Bregula10 września 2009

Trwają turbulencje wokół sprzedaży Opla. Wbrew dotychczasowym zapowiedziom GM zastanawia się nad pozostawieniem Opla w koncernie. DW rozmawiała na ten temat z ekspertem branży samochodowej Ferdinandem Dudenhoefferem.

Prof. Dr. Ferdinand DUDENHOEFFER, ekspert branży samochodowejZdjęcie: picture-alliance / Sven Simon

DW: Wciąż nowe informacje na temat sytuacji Opla i ponowny zwrot w rozwoju sytuacji. Czy to Pana dziwi, że nie można w tej sprawie podjąć szybszej decyzji?

Ferdinand Dudenhoeffer: W ciągu ostatnich sześciu, ośmiu tygodni można było odczuć, że koncern wydłuża pewne decyzje, jakby wręcz celowo stosuje taktyki i strategie w celu przesunięcia decyzji. Kiedy zdaliśmy sobie z tego sprawę, zrozumieliśmy, że GM ponownie sprawdza wszystkie opcje i chce je tak wykorzystać, by przyniosły one jak największe korzyści dla koncernu. Ale nie możemy za to obwiniać tylko innych, również my w Niemczech popełniliśmy bardzo duży błąd. Zbyt wcześnie zdecydowaliśmy się na współpracę z firmą Magna, wszyscy się opowiedzieli za Magną i w tym momencie nastąpiło coś, czego nie wolno w trakcie negocjacji robić. Mianowicie: ministerstwo gospodarki zaczęło wydłużać negocjacje. Minister gospodarki zu Guttenberg wciąż prezentował nowych interesentów - również po 31 maja, czyli po terminie ogłoszenia upadłości przez GM. Minister sam wtedy powiedział, że ogłoszenie upadłości Opla nie byłoby najgorszym rozwiązaniem, również po 31 maja. Prościej byłoby prowadzić negocjacje w taki sposób, by zakończyły się one sukcesem. Tym bardziej, że jedna strona - a mianowicie koncern General Motors - do 31 maja stał pod dużą presją.

DW: Zapewnienie przeżycia Oplowi kosztowało rząd niemiecki dużo pieniędzy. Podobnie amerykański rząd sporo zainwestował w General Motors. Czy jednak Niemcy nie powinni wziąć przykładu od Amerykanów? Ci twierdzą, że chodzi o decyzje gospodarcze firm i te musi podjąć sama firma.

Kanclerz Angela Merkel w zakładach Opla w RuesselsheimZdjęcie: AP

Dudenhoeffer: Owszem, ale wtedy trzeba było tak postępować od samego początku. Tymczasem my zainwestowaliśmy już 1,5 miliarda euro w gwarancje poręczycielskie - czyli posłużyliśmy się pieniędzmi podatników, które muszą zostać zwrócone. Tym samym zobowiązano się do pomocy dla Opla, również ze świadomością, że zakłady Opla mieszczą się na przemysłowo słabszych terenach. Tak jest w Bochum, w Kaiserslautern i w Eisenach. Zamknięcie tych zakładów prowadziłyby bowiem do ogromnego obciążenia w tych regionach, co możnaby naprawić - jeżeli w ogóle - dopiero po latach, w wyniku stopniowych kroków. To był powód, dla którego w Niemczech słusznie zdecydowano: Chcemy spróbować stworzyć takie warunki, by powstał tymczasowy pomost. Od początku było z tym trudno, ale jak już pomost prawie stał, zdecydowano się jeszcze raz przedłużyć decyzję odnośnie zamknięcia tej "inwestycji". Innymi słowy: rząd słusznie się od początku starał o rozwiązanie, jednak później - w wyniku wydłużania negocjacji - przekazano sprawę do grup roboczych i w ten sposób doszło do niepotrzebnej zwłoki co nie wyszło Oplowi na dobre.

DW: Jednak wielu obserwatorów jest teraz zdania, że sprawa Opla zostanie zamknięta w ciągu trzech tygodni, czyli do otwarcia we Frankfurcie międzynarodowych targów samochodowych IAA. Do tej pory potrzebna jest wiążąca decyzja, bo w przeciwnym wypadku nikt się nie będzie interesował samochodami Opla, lecz tylko samą kłótnią. Czy podziela Pan to zdanie?

Zakłady Magna Steyr w austriackim GrazZdjęcie: AP

Dudenhoeffer: Nie sądzę, by do tej pory doszło do ostatecznego rozstrzygnięcia. Problemem nie jest moim zdaniem IAA. Moim zdaniem o wiele ważniejszy jest 27 września, czyli wybory do Bundestagu. Jeżeli do wyborów nie będzie rozwiązania dla Opla, to musimy wychodzić z założenia, że GM dyktuje teraz warunki. To by oznaczało, że Niemcy bardzo dużo stracą. W takim wypadku niemiecki rząd wydałby półtora miliarda euro na dofinansowanie amerykańskiej firmy i mielibyśmy jak najgorsze perspektywy. Przyszłość GM stoi bowiem pod dużym znakiem zapytania. Teraz koncern mógł uniknąć upadłości, zwalnia pracowników i zamyka fabryki na koszt państwa. Tymczasem w GM nadal jest ten sam zarząd, te same samochody, nie dostrzegam żadnych zmian ani nowych akcentów. Dlatego powstaje pytanie: Dlaczego mniejszy GM, czyli bez Opla, miałby bez koniecznych zmian w strukturze i zarządzie osiągnąć lepsze wyniki, niż większy, który poniósł fiasko? Dla mnie jest jasne, że potrzebujemy rozwiązania dla Opla, również odnośnie niemieckich zakładów, jeszcze przed wyborami. Tym bardziej, że z Magną można zbudować taką konstrukcję firmy, która byłaby przemysłowo zabezpieczona i na dłuższą metę dawała zabezpieczenie dla Opla w Europie i dla niemieckich zakładów.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Henrik Boehme / rom

red. odp. Bartosz Dudek