1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MigracjaNiemcy

Co zrobić z afgańskimi pomocnikami w Niemczech? „Jest chaos”

Nina Werkhäuser | Naomi Conrad | Esther Felden
24 października 2021

Po dramatycznej ucieczce ze swego kraju, wielu lokalnych afgańskich współpracowników niemieckich instytucji zaczyna wątpić w sprawność niemieckiej biurokracji. Ich status prawny jest niepewny.

Uchodźcy z Afganistanu
Afgańscy pracownicy lokalni przybywają do ośrodka dla uchodźców w BrandenburgiiZdjęcie: Patrick Pleul/dpa-Zentralbild/dpa/picture alliance

– To było naprawdę katastrofalne – opowiada Abdul o swoim pierwszym przesłuchaniu w niemieckim urzędzie. Ten młody Afgańczyk przez wiele lat pracował w Kabulu dla niemieckiej instytucji, jego niemiecki jest bez zarzutu. Gdy w połowie sierpnia musiał uciekać przed talibami, zakładał, że będzie mile widziany w Niemczech.

Abdul miał nadzieję, że jako tak zwany pomocnik lokalny bez problemów znajdzie schronienie w Republice Federalnej. Zamiast tego zderzył się z brakiem zainteresowania i odrzuceniem. – Zadawałem sobie pytanie, czy naprawdę jestem w RFN? – mówi Abdul, a w jego głosie słychać zwątpienie.

Jedno wydarzenie zdziwiło go szczególnie. Cztery tygodnie po przybyciu do Niemiec na pokładzie samolotu transportowego Bundeswehry musiał zgłosić się do urzędu do spraw cudzoziemców. Było to w Hamburgu, gdzie wtedy mieszkał w schronisku dla uchodźców.

Takim jak on pomocnikom lokalnym rząd Niemiec obiecał, że otrzymają na wstępie prawo pobytu w Niemczech do trzech lat „z pilnych powodów humanitarnych”. Od początku będą mogli pracować i korzystać z pomocy socjalnej. Wszystko to jest zawarte w paragrafie 22 niemieckiej ustawy o pobycie, pracy zarobkowej oraz integracji obcokrajowców.

Dokumenty, których nikt nie chciał oglądać

Abdul był święcie przekonany, że otrzyma zezwolenie na pobyt czasowy w Niemczech. Ostatecznie do chwili przejęcia władzy w Afganistanie przez talibów 15 sierpnia, pracował dla jednej z niemieckich instytucji w Kabulu. Nie chce wymieniać jej nazwy, dopóki jego sprawa nie zostanie ostatecznie zakończona. Ukrywa także swoje prawdziwe nazwisko.

Na wizytę w urzędzie do spraw cudzoziemców zabrał swoją umowę o pracę i inne dokumenty. Ale – jak opowiada w rozmowie z DW ten uprzejmy, młody człowiek – nie zainteresowały one żadnego z urzędników. Zamiast tego, ku jego zaskoczeniu, wezwali go do złożenia wniosku o azyl. Takie postępowanie, dla takich pomocników lokalnych jak on, w ogóle nie było przewidziane. Poza tym przyznaje ono wnioskodawcom znacznie mniej praw niż w jego przypadku.

Postępowanie azylowe może ciągnąć się przez wiele miesięcy, a nawet lat. Do chwili podjęcia decyzji wnioskodawca nie może pracować i nie ma prawa ściągnięcia do Niemiec swojej rodziny. Co więcej, w przypadku Afganek i Afgańczyków w tej chwili w Niemczech w ogóle nie podejmuje się decyzji w sprawie ich wniosków o azyl. Odłożono je na razie na bok, z uwagi na obecną sytuację w ich kraju. Na rozpatrzenie czekają tysiące wniosków.

Most powietrzny z Kabulu: samoloty Bundeswehry wywoziły byłych pracowników lokalnych, takich jak AbdulZdjęcie: Marc Tessensohn/Bundeswehr/dpa/picture alliance

„Nikt mnie nie słuchał”

Gdy Abdul powołał się na swój status lokalnego pomocnika, zaczęto wywierać na niego naciski. Jeden z urzędników powiedział mu, że jeśli będzie nadal domagał się przyznania mu prawa czasowego pobytu w Niemczech z powodów humanitarnych, utraci miejsce w schronisku dla uchodźców.

– Odebranie komuś w takiej sytuacji schronienia, oznacza dla niego prawdziwą katastrofę – krytykuje Abdul.

Opowiada, że rozpaczliwie starał się wyjaśnić swoje położenie, po niemiecku i przy pomocy przyniesionych dokumentów, „ale nikt go nie słuchał”. Wciśnięto mu tylko do ręki dokument, w którym czarno na białym stwierdzono, że nie został uznany za lokalnego pomocnika. Ten dokument Abdul okazał w rozmowie z DW. – Była to dla mnie naprawdę bardzo trudna chwila – podkreśla.

W tej sytuacji Abdul zadzwonił do swojego byłego niemieckiego pracodawcy, który interweniował w jego sprawie w urzędzie do spraw cudzoziemców. – Następnego dnia decyzja została skorygowana – opowiada. Tylko dzięki znajomościom i doskonałej znajomości niemieckiego Abdulowi udało się zapobiec zmuszeniu go do złożenia wniosku o azyl, ale to wszystko nie spłynęło po nim bez śladu. Jego dotychczasowy pozytywny obraz Niemiec doznał uszczerbku.

Rząd Niemiec: 477 pomocników lokalnych

Od chwili przejęcia władzy w Afganistanie przez talibów w połowie sierpnia, do Niemiec przybyło około 5 440 Afganek i Afgańczyków. Tę liczbę podał rząd w Berlinie 18 października. Wśród nich znajduje się 477 pomocników lokalnych z rodzinami. Poza tym Niemcy przyjmują z powodów humanitarnych aktywistów ruchu praw człowieka, obrońców praw kobiet i twórców z różnych dziedzin.

Wiele ministerstw w Niemczech sporządziło własne listy pomocników lokalnych w Afganistanie i osób wymagających ochrony. Spowodowało to sporo kłopotów ze skoordynowaniem koniecznych działań. Na tych listach wciąż umieszcza się kolejne nazwiska. Tysiące pomocników lokalnych nadal czeka w Afganistanie, wraz z członkami rodzin, na wywiezienie ich do Niemiec.

Obok siebie od lat: afgański tłumacz (z przodu po prawej) towarzyszy niemieckiemu żołnierzowiZdjęcie: picture-alliance/dpa

Spór w obrębie rządu

Jeszcze na kilka tygodni przed przejęciem władzy w Afganistanie przez talibów federalne ministerstwa obrony, spraw wewnętrznych, pomocy rozwojowej i spraw zagranicznych nie mogły dojść do porozumienia, komu przysługuje status pomocnika lokalnego. Na początku uznano, że należy się tylko tym, którzy przez ostatnie dwa lata pracowali w Afganistanie dla różnych instytucji niemieckich.

Dopiero od połowy czerwca resorty obrony i spraw wewnętrznych rozszerzyły ten krąg osób na pomocników lokalnych, którzy pracowali dla nich od 2013 roku. Dwa pozostałe resorty początkowo nie zaakceptowały tego rozwiązania, ponieważ chciały zatrzymać swoich pomocników lokalnych w Afganistanie na przyszłość. Rząd Niemiec nie docenił należycie zagrożenia ze strony talibów i zbyt późno przyszedł z pomocą wielu ludziom, którzy mogli paść ofiarą zemsty.

Wszyscy zostaną prześwietleni

Ale także przed tymi, którym udało się dostać do Niemiec, leży jeszcze wiele przeszkód i trudności. Jak wyjaśnia w rozmowie z DW kompetentny w tej sprawie Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF), konieczne jest ponowne sprawdzenie wszystkich przybyłych do Niemiec obywatelek i obywateli Afganistanu, pod kątem słuszności ich statusu pomocników lokalnych. Kto nie zostanie uznany za pomocnika lokalnego, ten musi złożyć w Niemczech wniosek o azyl, aby po upływie 90 dni mógł tam pozostać, zgodnie z obowiązującymi przepisami wizowymi. Pierwszą wizę przybyli do Niemiec Afgańczycy uzyskują na lotnisku albo już ją mają, wystawioną przez niemiecką ambasadę w Pakistanie.

Z wyjaśnień udzielonych przez BAMF wynika, że chodzi tu o wizy wystawiane w sytuacji wyjątkowej, które służą wyłącznie sprawdzeniu statusu tych osób. W przypadku niektórych, z którymi udało się porozmawiać DW, doprowadziło to do nieporozumień. Osoby te uważały, że ich wiza zostanie automatycznie zamieniona na prawo do wieloletniego pobytu w Niemczech, zgodnie z paragrafem 22 ustawy o pobycie, pracy zarobkowej i integracji obcokrajowców. Dopiero później osoby te dowiedziały się, że albo trzeba będzie wyjaśnić ich status pomocników lokalnych, albo będą musiały złożyć wniosek o azyl.

Po przybyciu na lotnisko we Frankfurcie Afgańczycy otrzymywali wizę na 90 dni.Zdjęcie: Kai Pfafenbach/REUTERS

List z BAMF

DW znanych jest wiele przypadków, w których przybyłych do Niemiec Afgańczyków wezwano do złożenia wniosku o azyl, zanim sprawdzono ich status pomocnika lokalnego. Tak było między innymi z Muhammadem, który wraz ze swoją rodziną odleciał na pokładzie samolotu Bundeswehry z Kabulu do Niemiec.

W tej chwili Muhammad, który w rzeczywistości nazywa się inaczej, przebywa w jednym ze schronisk dla uchodźców w północnych Niemczech. Na początku września otrzymał wezwanie z BAMF do złożenia wniosku o azyl. W skierowanym do niego e-mailu znalazło się zdanie: „Podczas Pańskiego krótkiego przesłuchania na lotnisku nie podał Pan żadnych danych o tym, że pracował Pan dla którejś z niemieckich organizacji w Afganistanie”. Dlatego Muhammad nie może przebywać w Niemczech na zasadach przewidzianych dla niemieckich pomocników lokalnych w Afganistanie.

Kto uchodzi za pomocnika lokalnego?

Dla Muhammada był to szok. Twierdzi, że był pomocnikiem lokalnym, bo, jak opowiada, od 2019 do 2021 roku pracował dla Niemieckiego Towarzystwa Współpracy Międzynarodowej (GIZ) i na dowód tego przesłał do DW zaświadczenie, wystawione przez jego menedżera projektów, który stwierdza, że by doradcą w GIZ.

Sprawa ta jednak kryje w sobie pewien ważny szczegół: Muhammad był zatrudniony bezpośrednio w pewnym przedsiębiorstwie afgańskim i dlatego nie jest do końca jasne, czy podpada on pod rządową definicję pomocnika lokalnego. Za takiego uważa się tylko tego, kto od 2013 roku pracował bezpośrednio dla niemieckiego ministerstwa albo niemieckiej instytucji, tymczasem wielu Afgańczyków było zatrudnionych przez afgańskich pośredników i podwykonawców, tak jak Muhammad.

Wszystkie jego dotychczasowe starania, by wyjaśnić tę sprawę, nie dały zadowalającego rezultatu. – W niemieckich urzędach panuje totalny chaos – skarży się Muhammad. Tymczasem czas mija i jego 90-dniowa wiza wkrótce straci ważność. – Czy mam wystąpić o azyl? – pyta Muhammad.

Specjaliści od prawa azylowego ostrzegają: kto wycofa złożony wcześniej wniosek azylowy, bo chce zostać uznanym za pomocnika lokalnego, ten może mieć różne trudności. Peter von Auer z towarzystwa Pro Asyl zwraca uwagę, że z chwilą złożenia przez kogoś wniosku azylowego, jego wiza automatycznie wygasa, a jeśli ktoś taki chce później wycofać swój wniosek azylowy, do tej chwili uznaje się, że przebywał on nielegalnie na terenie Niemiec i może być wezwany do wyjazdu. Trzeba zatem bardzo uważać, żeby nie narazić się na kłopoty.

Byli pracownicy lokalni mogą zabrać do Niemiec swoich współmałżonków i dzieci.Zdjęcie: localpic/imago

BAMF: „Wniosek azylowy jest dobrowolny”

BAMF zaprzecza, że naciskano na pomocników lokalnych, by przedwcześnie i niepotrzebnie złożyli wnioski azylowe. Prawdą natomiast jest wysyłanie przez ten urząd pism z wezwaniem do złożenia wniosku o azyl, ale „tylko po to, żeby zwrócić uwagę odbiorców na ich sytuację prawną”. W piśmie skierowanym do DW na zapytanie w tej sprawie Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców stwierdza, że „jedynie zwracał uwagę na możliwość postępowania azylowego” i podkreśla, że jest to „dobrowolna opcja” dla zainteresowanych.

Dziennikarskie śledztwo podjęte przez DW w tej sprawie ukazuje jednak inny obraz sytuacji. Okazuje się, że afgańscy pracownicy niemieckiej fundacji w Afganistanie, zbliżonej do jednej z niemieckich partii politycznych, zostali pisemnie wezwani przez BAMF do złożenia wniosku o azyl, chociaż spełniali wszystkie kryteria uznania ich za pomocników lokalnych. Z informacji uzyskanych przez DW wynika też, że także innych Afgańczyków nakłaniano do złożenia wniosku o azyl jeszcze przed ostatecznym wyjaśnienia ich statusu pomocników lokalnych.

„Wyrzucimy was na bruk”

Dowodzi także tego film wideo nakręcony 22 września, przedstawiony DW i obecnie krążący po mediach społecznościowych. Przedstawia on urzędniczkę wydziału ds. cudzoziemców w Eisenhuettenstadt w Brandenburgii w rozmowie z Afgańczykami. „Nie zostaliście uznani w stu procentach za pomocników lokalnych i BAMF dopiero to sprawdzi” – wyjaśnia urzędniczka i dodaje: „Jeśli tego nie chcecie, nie otworzę dziś żadnego postępowania azylowego w waszej sprawie i co się wtedy stanie? Mówiąc dosadnie po niemiecku, wyrzucimy was na bruk”.

BAMF kategorycznie zaprzecza takim zarzutom. Nikogo, jak pisze, „nie zmuszano, nie skłaniano i nie zachęcano” do składania wniosku o azyl.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>