Członkowie NATO aprobują nową strategię sojuszu
19 listopada 2010Koncepcję strategiczną Rasmussena, który funkcję sekretarza generalnego NATO sprawuje od ponad 15 miesięcy, szefowie państw i rządów NATO chcą zatwierdzić na szczycie w Lizbonie, dziś (19.11.) wieczorem. "Dokument do końca uważany za poufny, spełnia wszystkie życzenia rządu federalnego" - podkreśla się w Berlinie. Od czasów zmarłego w 1994 roku Manfreda Wörnera, żaden z sekretarzy generalnych sojuszu nie zdobył w stolicy Niemiec tyle sympatii i aprobaty, co Rasmussen.
Rasmussen nie jest sługą państw członkowskich
Na okres następnych dziesięciu lat Duńczykowi udało się połączyć całkowicie odmienne pozycje 28 państw członkowskich w jedną całość. I tak w kwestii zbrojeń nuklearnych doprowadził do kompromisu między Niemcami a Francją. Sojusz co prawda i w przyszłości zamierza stawiać na odstraszanie atomowe, czego żądał Paryż, niemniej pod naciskiem Berlina po raz pierwszy gotów jest wszcząć debatę rozbrojeniową.
Jednocześnie były szef rządu Danii zdobył pozycję politycznego mózgu NATO. W przeciwieństwie do swych 11 poprzedników na czele Paktu Północnoatlantyckiego, Rasmussen nie uważa się za sługę 28 państw członkowskich, lecz "pierwszego premiera sojuszu". W końcu na szczycie NATO w Strassburgu, w 2009 roku, uznano go za równego wśród równych podczas, gdy jego poprzednicy byli co najwyżej w randze ministrów.
Odważny i pragmatyczny
Syn rolnika z Jutlandii nie ma problemu z promowaniem idei politycznych bez uprzedniego konsultowania ich z poszczególnymi stolicami, czego przykładem może być opowiedzenie się wiosną po raz pierwszy za tarczą antyrakietową NATO z udziałem Rosji. Rasmussen forsuje też decyzje, które u generałów sojuszu niekoniecznie spotykają się z aprobatą jak choćby sprawy wycofania się z Afganistanu do 2014 roku albo bolesnych redukcji struktur dowodzenia.
Również w kwaterze głównej NATO w Brukseli pewny siebie Duńczyk nie może liczyć wyłącznie na sympatię. Niektórzy ambasadorzy przy NATO z nieukrywanym rozdrażnieniem przyjęli do wiadomości, że Rasmussen wyśle na cotygodniowe spotkania Rady NATO swego zastępcę.
Nowoczesny
Sekretarz generalny NATO wykorzystuje jednocześnie swoje kontakty polityczne, żeby bezpośrednio negocjować z poszczególnymi stolicami.
To, że pragnie ukształtować sojusz na miarę XXI wieku, demonstruje też w internecie. Regularnie umieszcza wideoprzesłania na portalu sojuszu oraz wpisy na Twitterze. Liczba jego fanów na Facebooku wynosi prawie 60 tysięcy; więcej niż ma kanclerz Niemiec, Angela Merkel. Fani Rasmussena mogą oglądać widea, na których Duńczyk - uprawiając jogging - przygotowuje się do "najważniejszego szczytu w historii NATO w Lizbonie".
Idzie nowe
To wszystko jest dosyć niezwykłe w sojuszu, w którym dotychczas wszystko było ściśle tajne, a na korytarzach siedziby NATO ostrzegano na tabliczkach, "by poufne rozmowy prowadzić tylko w zabezpieczonych od podsłuchu pomieszczeniach". Styl kierowania sojuszem jest też jakby zerwaniem ze stylem poprzednika, Jaapa De Hoop Scheffera, który podczas oficjalnych wystąpień zawsze trzymał ręce głęboko w kieszeniach.
Troski, jakoby Rasmussen, nazwany przez tygodnik "Die Zeit" "postrachem muzułmanów", mógł w czasie wizyty w krajach arabskich doprowadzić do skandalu, nie potwierdziły się. Nawet członek NATO, Turcja, która z powodu sporu o karykatury Mahometa w duńskich gazetach chciała uniemożliwić wybór Duńczyka na sekretarza generalnego sojuszu, tymczasem opowiada się za Rasmussenem.
AFP / dpa / Iwona Metzner
Red. odp.: Bartosz Dudek