1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czechy białą plamą na azylowej mapie Europy

Małgorzata Matzke23 października 2015

Uchodźcy muszą płacić za internowanie i nie wolno im opuszczać schronisk. Czechy stawiają na politykę odstraszania, która zdaje się być skuteczna. Ksenofobiczne nastroje podsyca osobiście prezydent Zeman.

Tschechien Protest gegen Immigration in Prag
Stanowisko Czechów jest jednoznaczneZdjęcie: Getty Images/AFP/M. Cizek

Wkurzeni obywatele na praskim placu Wacława. „Czechy dla Czechów!” - skandują demonstranci. Ludzie ze wszystkich warstw społeczeństwa przychodzą na plac wykrzyczeć swój strach przed postępującą, jak twierdzą, islamizacją ich kraju. Nikt nie chce tu uchodźców z Syrii, Afganistanu i Iraku. Prezydent Milosz Zeman rozumie troski obywateli. Islamscy uchodźcy przyniosą szariat do naszego kraju, to znaczy będzie się kamieniować niewierne żony, złodziejom obcinać ręc, a nasze śliczne dziewczyny będą musiały chodzić w burkach.

Prezydent Zeman: "Nasze śliczne dziewczyny będą musiały chodzić w burkach"Zdjęcie: picture-alliance/AP Photo/P.D. Josek

Jawna islamofobia głowy państwa

Jawna islamofobia głowy państwa jest lustrzanym odbiciem nastrojów w społeczeństwie. Dziewięciu na dziesięciu Czechów uważa islamizm za największe zagrożenie dla swojego kraju. Ponad 80 proc. Czechów boi się zalania kraju obcymi elementami.

Faktem jest, że Czesi nie mają żadnych doświadczeń z ludźmi z innych kręgów kulturowych, podkreśla kurdyjski muzyk Miron Kassem, który przed laty uciekł z Syrii. Przez wiele lat za czasów komunistycznych Czesi żyli w całkowitej izolacji, teraz boją się nowego zagrożenia ich wolnego kraju. Chcą pozostać w swoim własnym gronie i nie życzą sobie żadnych innych kultur ani religii. Uważają, że uchodźcy byliby zbyt dużym ciężarem dla ich małego kraju.

Spotkanie liderów Europy wschodniej i środkowej ws. kryzysu uchodźczego w Pradze. Było wyraźne "nie" wobec rozdziału uchodźcówZdjęcie: Reuters/D. W. Cerny

1500 uchodźców w ciągu dwóch lat

Centrolewicowy rząd Czech blokuje w Brukseli wszystkie próby solidarnego rozdziału uchodźców wewnątrz Unii Europejskiej. W ciągu najbliższych dwóch lat Czechy gotowe są przyjąć tylko 1500 uchodźców. Kto próbuje przedrzeć się przez czeską granicę do Niemiec, ten jest zatrzymywany i tygodniami trzymany w areszcie.

Sytuacja w hermetycznie zamkniętych obozach jest nie do przyjęcia, uważa Martin Rozumek z organizacji pomocowej OPU.

- To, co zobaczyliśmy w obozach, jest straszne: okropne jedzenie, kwatery brudne i przepełnione i nie ma prawie żadnej pomocy lekarskiej. Ludzie są przetrzymywani tygodniami w zamknięciu i muszą za to jeszcze płacić - wylicza.

Strach przed "islamizacją" Czech jest wyraźnyZdjęcie: picture-alliance/dpa/Michal Kamaryt

Uchodźcy muszą płacić przeciętnie 10 euro za dzień pobytu w obozie. Dopiero po sześciu czy ośmiu tygodniach wolno im wyjść na zewnątrz.

Jak twierdzi Marcin Rozumek, rząd świadomie prowadzi tak ostry kurs w polityce azylowej. Ministerstwo spraw wewnętrznych nie chce pomóc ludziom, wręcz przeciwnie jest to jawna polityka odstraszania. Wieść o tym rozniosła się także wśród uchodźców i wolą oni szerokim łukiem omijać Czechy.

Jest to strategia, która zdaniem centrolewicowego rządu ma stać się wzorcem dla całej Europy. Dla lepszej ochrony granic Praga wysłała już żołnierzy i policjantów na Węgry. Podkreśla się, że tylko taki bezwzględny kurs doprowadzi do rozwiązania kryzysu uchodźców.

Prezydent Zeman wyjaśnia: - Mój plan jest prosty: należy wysłać żołnierzy i policję na granicę i to oni powstrzymają ludzi. Po prostu nie będziemy ich wpuszczać - zapowiada.

Stefan Heinlein, Praga / Małgorzata Matzke

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej