Czechy białą plamą na azylowej mapie Europy
23 października 2015Wkurzeni obywatele na praskim placu Wacława. „Czechy dla Czechów!” - skandują demonstranci. Ludzie ze wszystkich warstw społeczeństwa przychodzą na plac wykrzyczeć swój strach przed postępującą, jak twierdzą, islamizacją ich kraju. Nikt nie chce tu uchodźców z Syrii, Afganistanu i Iraku. Prezydent Milosz Zeman rozumie troski obywateli. Islamscy uchodźcy przyniosą szariat do naszego kraju, to znaczy będzie się kamieniować niewierne żony, złodziejom obcinać ręc, a nasze śliczne dziewczyny będą musiały chodzić w burkach.
Jawna islamofobia głowy państwa
Jawna islamofobia głowy państwa jest lustrzanym odbiciem nastrojów w społeczeństwie. Dziewięciu na dziesięciu Czechów uważa islamizm za największe zagrożenie dla swojego kraju. Ponad 80 proc. Czechów boi się zalania kraju obcymi elementami.
Faktem jest, że Czesi nie mają żadnych doświadczeń z ludźmi z innych kręgów kulturowych, podkreśla kurdyjski muzyk Miron Kassem, który przed laty uciekł z Syrii. Przez wiele lat za czasów komunistycznych Czesi żyli w całkowitej izolacji, teraz boją się nowego zagrożenia ich wolnego kraju. Chcą pozostać w swoim własnym gronie i nie życzą sobie żadnych innych kultur ani religii. Uważają, że uchodźcy byliby zbyt dużym ciężarem dla ich małego kraju.
1500 uchodźców w ciągu dwóch lat
Centrolewicowy rząd Czech blokuje w Brukseli wszystkie próby solidarnego rozdziału uchodźców wewnątrz Unii Europejskiej. W ciągu najbliższych dwóch lat Czechy gotowe są przyjąć tylko 1500 uchodźców. Kto próbuje przedrzeć się przez czeską granicę do Niemiec, ten jest zatrzymywany i tygodniami trzymany w areszcie.
Sytuacja w hermetycznie zamkniętych obozach jest nie do przyjęcia, uważa Martin Rozumek z organizacji pomocowej OPU.
- To, co zobaczyliśmy w obozach, jest straszne: okropne jedzenie, kwatery brudne i przepełnione i nie ma prawie żadnej pomocy lekarskiej. Ludzie są przetrzymywani tygodniami w zamknięciu i muszą za to jeszcze płacić - wylicza.
Uchodźcy muszą płacić przeciętnie 10 euro za dzień pobytu w obozie. Dopiero po sześciu czy ośmiu tygodniach wolno im wyjść na zewnątrz.
Jak twierdzi Marcin Rozumek, rząd świadomie prowadzi tak ostry kurs w polityce azylowej. Ministerstwo spraw wewnętrznych nie chce pomóc ludziom, wręcz przeciwnie jest to jawna polityka odstraszania. Wieść o tym rozniosła się także wśród uchodźców i wolą oni szerokim łukiem omijać Czechy.
Jest to strategia, która zdaniem centrolewicowego rządu ma stać się wzorcem dla całej Europy. Dla lepszej ochrony granic Praga wysłała już żołnierzy i policjantów na Węgry. Podkreśla się, że tylko taki bezwzględny kurs doprowadzi do rozwiązania kryzysu uchodźców.
Prezydent Zeman wyjaśnia: - Mój plan jest prosty: należy wysłać żołnierzy i policję na granicę i to oni powstrzymają ludzi. Po prostu nie będziemy ich wpuszczać - zapowiada.
Stefan Heinlein, Praga / Małgorzata Matzke