1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czechy. Niebezpieczne tory

5 sierpnia 2021

W zderzeniu pociągów na trasie Monachium-Praga życie straciły trzy osoby. To kolejna katastrofa na czeskich torach, na których zdaniem ekspertów brakuje niezbędnych zabezpieczeń technicznych. I nieprędko się tam pojawią.

Tschechische Republik | Zugunglück | Domazlice
Zdjęcie: Miroslav Chaloupka/AP/picture alliance

W środę 4 sierpnia tuż po ósmej rano na jednotorowym odcinku trasy między Domażlicami a Pilznem zderzył się jadący z Monachium do Pragi „Zachodni ekspres” ze zmierzającym w przeciwnym kierunku RegioSharkiem – czeską wersją składu Link II z bydgoskiej PESY. Do katastrofy doszło w pobliżu wsi Milavcze, 20 km od granicy z Bawarią.

Zginęli obaj maszyniści oraz pasażerka pociągu regionalnego, kilkadziesiąt osób odniosło rany, stan pięciu z nich jest poważny. Inspekcja Kolejowa ocenia straty materialne na ponad 100 milionów koron (4 miliony euro). Według Kolei Czeskich (CzD) ruch pociągów na trasie Praga-Monachium będzie wstrzymany prawdopodobnie aż do piątkowego wieczora.

Pośpiech ministra

Nie minęła nawet godzina, gdy czeski minister przemysłu i handlu Karel Havlíczek zakomunikował na Twitterze, że „na mijance Radonice w powiecie domażlickim pociąg Ex-251 przejechał semafor w pozycji stop i zderzył się z składem osobowym”.

Byłego szefa Inspekcji Kolejowej Romana Sziguta zdziwiło, że minister już wie, co było przyczyną zderzenia: – Ja bym poczekał przynajmniej na oświadczenie Inspekcji Kolejowej i byłbym bardzo ostrożny w wydawaniu jakichkolwiek werdyktów – powiedział czeskiemu dziennikowi „Hospodárzské noviny”.

Kolizja pod Domażlicami nie była pierwszą katastrofą w tym roku, w której zginęli ludzie. Jedna osoba zmarła, a jedna została ranna, gdy 4 kwietnia zderzyły się pociągi towarowe spółek Orlen Unipetrol Doprava i CzD Cargo koło miejscowości Svietec, około 20 km na zachód od Uścia nad Łabą.

Fala za falą

– Z wypadkami na czeskich kolejach jest w kółko tak samo – stwierdził Szigut, komentując środową katastrofę. – Stale chodzi o tę samą przyczynę, czyli niedostateczne zabezpieczenie linii kolejowych – wyjaśnił.

– To, co się teraz stało, oczywiście nie jest żadnym przypadkiem – mówił tej samej gazecie niemal dokładnie przed rokiem. Wtedy, 7 lipca 2020 roku, pod Perninkiem koło Karlowych Warów na zachodzie Czech zderzyły się dwa pociągi, zginęły dwie osoby, 24 zostały ranne. A tydzień później, 14 lipca, koło Czeskiego Brodu pod Pragą podmiejski CityElefant najechał na stojący skład pocztowy. Maszynista pociągu osobowego poniósł śmierć, 35 osób odniosło rany.

– Taka sama fala była i w minionym roku na wiosnę, i latem 2015 roku – dodał Szigut w rozmowie z 2020 roku. Powodów jest jego zdaniem więcej, poczynając od braku zabezpieczeń technicznych, poprzez redukcję liczby kontrolerów, aż po luzowanie przepisów, którego celem jest zwiększenie płynności jazdy pociągów.

Służby podczas prac po zderzeniu pociągów niedaleko stacji Domażlice, 4.8.21Zdjęcie: David W Cerny/REUTERS

Największe katastrofy w Czechach

Najtragiczniejszą katastrofą na czeskich torach było zderzenie dwóch pociągów osobowych wieczorem 14 listopada 1960 roku półtora kilometra od stacji Steblová między Hradcem Kralowe a Pardubicami, po którym doszło do pożaru. Rozżarzony węgiel wysypał się z paleniska parowozu, który prowadził jeden skład, i zapalił olej napędowy wyciekający ze spalinowej lokomotywy drugiego pociągu. Zginęło 118 osób, 110 zostało zranionych.

W XXI wieku do największej katastrofy doszło 8 sierpnia 2008 roku, kiedy tuż przed jadącym z Krakowa do Pragi ekspresem EC Comenius runął remontowany most. Do wypadku, w którym życie straciło 8 osób, a 95 zostało rannych, w tym 13 ciężko, wcale by nie doszło, gdyby nie dziesięciominutowe spóźnienie pociągu.

Katastrofa kolejowa w Czechach, 8.8.2008Zdjęcie: AP

Od 2001 roku było w Czechach 18 katastrof kolejowych, w których zginęła więcej niż jedna osoba. Trzy razy ich przyczyną było zderzenie dwóch pociągów. Najczęściej jednak były to kolizje na przejazdach – z reguły z samochodami osobowymi, ale raz z ciężarówką i raz z autobusem. W jednym wypadku zginęli dwaj młodzi ludzie, którzy szli po torach. Łącznie te katastrofy kosztowały życie 60 ludzi.

Gęsta sieć, niestrzeżone przejazdy

W Czechach przypada 119 metrów torów kolejowych na jeden kilometr kwadratowy. W Europie, nie licząc miniaturowych państw-miast, jedynie w Szwajcarii jest gęściej: 137 metrów. W Niemczech ten wskaźnik wynosi 94 metry, w Polsce – 61,5.

9377 kilometrów czeskich torów przecinają 7784 przejazdy drogowe. Na niemal co drugim z nich jedynym ostrzeżeniem jest znak drogowy, krzyż św. Andrzeja. Na pozostałych są jeszcze światła. Szlabany znajdują się jedynie na co piątym przejeździe.

Ten problem dotyczy jednak nie tylko Republiki Czeskiej. – Sytuacja w Czechach nie jest dużo gorsza niż w Niemczech. Także i u nas jest wiele przejazdów bez szlabanów – powiedział w rozmowie z bawarską telewizją BR24 Lukas Ifflaender, wiceprezes niemieckiego stowarzyszenia podróżnych Pro Bahn.

Drogie bezpieczeństwo

Głównym problemem na czeskich torach jest zdaniem niemieckiego eksperta brak zabezpieczeń przed kolizjami pociągów. Chodzi o urządzenia, które automatycznie zatrzymywałyby pociąg przed przeszkodami, czy przynajmniej po przekroczeniu semafora ustawionego w pozycji Stop.

Z grubsza tak właśnie działa kilkupoziomowy European Train Control System (ETCS), czyli Europejski System Sterowania Pociągiem, który ma być stopniowo wprowadzony w całej Unii. Jego celem jest przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa, ale też poprawa płynności ruchu na kolei.

ETCS wymaga jednak ogromnych inwestycji zarówno w infrastrukturę, jak i w pojazdy. Oraz czasu. W Niemczech ma objąć całą sieć dopiero w 2035 roku i kosztować 30 miliardów euro, w Czechach potrwa to jeszcze pięć lat dłużej i pochłonie według ministra Havlíczka 120-140 miliardów koron (4,7 do 5,5 miliardów euro). A Ifflaender mówi nawet o 7,5 miliardach euro.

Jeszcze 20 lat

Obecnie ETCS działa na 569 kilometrach czeskich torów. Najdłuższy objęty nim odcinek to ponad 200-kilometrowa trasa z leżącego około 70 km na wschód od Pragi Kolina do Brzecławia u zbiegu granic z Austrią i Słowacją.

Do 2025 roku ma system zostać zainstalowany na wszystkich liniach czeskiej sieci szkieletowej, czyli objąć brakujące jeszcze odcinki: z Pragi do Kolina oraz z Brna przez Ostrawę do Polski, a także z Pragi przez Dieczín do Niemiec.

Gdyby na trasie z Domażlic do Pilzna ETCS już działał, w środę do katastrofy by nie doszło. Pojawi się tam jednak dopiero w 2029 roku. Przedtem trasa zostanie zmodernizowana, zbudowany zostanie drugi tor, a maksymalna prędkość pociągów wzrośnie z 80 do 200 km/h.