1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czekając na Polaków

3 grudnia 2010

1 maja 2011 roku kończy się dla Niemiec okres przejściowy i niemiecki rynek pracy otworzy się dla tańszej siły roboczej zza wschodniej granicy. W przygotowującej się na przyjęcie Polaków Hesji panują mieszane nastroje.

Zdjęcie: picture alliance/dpa

W landzie tym brakuje obecnie 36 tysięcy inżynierów i 20 tysięcy informatyków nie wspominając fachowców z innych pokrewnych branż. W kręgach fachowców gospodarczych krążą nieoficjalne opinie, że ograniczenia w dostępie do rynku przyniosły Niemcom więcej szkód niż korzyści.

Huśtawka nastrojów

Jürgen Ratzinger ( z lewej)dyrektor działu współpracy z zagranicą Izby Przemysłowo-Handlowej oraz Małgorzta WejtkoZdjęcie: DW

Tymczasem na kilka miesięcy przed otwarciem rynku pracy panują mieszane nastroje, inne w gremiach politycznych, jeszcze inne wśród przedsiębiorców. Zdaniem Małgorzaty Wejtko, szefowej Wydziału Promocji, Handlu i Inwestycji przy Konsulacie Generalnym w Kolonii, niemieckie firmy czekają na Polaków: „Już od dwóch lat na różnego typu konferencjach słyszę od przedsiębiorców, że potrzebują polskich pracowników, że są za otwarciem rynku pracy”.

Zupełnie inne nastawienie panuje w niemieckich "pośredniakach", uważa konsul Wejtko. Owszem specjaliści z Polski są mile widziani, ale na pracowników niewykwalifikowanych spogląda się niezbyt przychylnie. „Ci, którzy nie mają zawodu, określonych umiejętności, niech zostaną w domu, niech nie przyjeżdżają do nas i to jest sformułowane bardzo wyraźnie” - mówi Małgorzata Wejtko.

Polscy fachowcy na wagę złota….

Olaf Atja Lemmingson jest optymistąZdjęcie: DW

Nie potwierdza tej opinii Olaf Atja Lemmingson z Agencji Wspierania Gospodarki z Frankfurtu nad Menem : „Być może w gremiach politycznych czy w urzędach panuje sceptycyzm, lecz niemieccy przedsiębiorcy chętnie zatrudniają polskich pracowników, bo słyną oni z solidności, pracowitości, nie patrzą na zegarek i dotrzymują terminów”. Nie ukrywa, że gdyby miał wybierać między polskim i niemieckim rzemieślnikiem, wybrałby tego pierwszego.

Przykład: Hesja

W Hesji działa 4900 polskich średnich i małych przedsiębiorstw specjalizujących się m. in. w usługach budowlanych czy opiekuńczych dla osób starszych i niepełnosprawnych. Władze landowe przyznają się otwarcie do niedostatku specjalistów - szczególnie w sektorze budowy maszyn oraz elektrotechniki. Podkreślają, że otwarcie się rynku 1 maja 2011 pozwoli na normalizację tej sytuacji. Jürgen Ratzinger, dyrektor działu współpracy z zagranicą Izby Przemysłowo-Handlowej we Frankfurcie nad Menem, jest optymistą: „Przedsiębiorcy z naszego regionu z niecierpliwością oczekują tego momentu. Brak jest nie tylko specjalistów, lecz mamy także duże problemy z kształceniem nowych kadr pracowniczych”.

Eksodusu nie będzie

Jürgen Ratzinger obiecuje, że każdy Polak znajdzie w Hesji pracęZdjęcie: DW

Dlatego Jürgen Ratzinger wcale nie obawia się napływu polskiej siły roboczej, wręcz przeciwnie i jednocześnie zapewnia, że "każdy, kto zdecyduje się szukać pracy w Niemczech, będzie przyjęty z otwartymi ramionami i znajdzie tutaj sporo atrakcyjnych możliwości”.

Jednak fachowcy oczekują, że migracja z Polski do Niemiec po maju 2011 nie przyjmie rozmiarów eksodusu, jaki miał miejsce do Anglii kilka lat temu. Tym bardziej, że wielu Polaków żyje od lat w Niemczech prowadząc firmy jednoosobowe. Również wyjątkowo dobra sytuacja gospodarcza w Polsce wcale nie sprzyja masowej emigracji.

Z otwarcia rynku cieszą się polskie firmy

Dla Krzysztofa Kochańskiego otwarcie rynku wiąże się z napływem nowych klientówZdjęcie: DW

Krzysztof Kochański, właściciel firmy doradczej FS Financial Solutions z Darmstadt, prowadzi sprawy finansowe właścicieli jednosobowych firm. Był też niejednokrotnie świadkiem ich porażek i bankructw, bo nie wszyscy, jak twierdzi, potrafią prowadzić samodzielną działalność gospodarczą. Jego zdaniem otwarcie się niemieckiego rynku pozwoli wcześniejszym bankrutom zatrudnić się bez większych trudności w innych firmach: „Część z nich pracowała na czarno i teraz będą mogli legalnie to robić, z pożytkiem dla siebie, z pożytkiem dla państwa niemieckiego, bo będą płacili podatki i z pożytkiem dla mojej firmy, bo będą naszymi klientami".

Witamy!

Kraj związkowy Hesja przygotowuje się na przyjęcie Polaków. Agencja Wspierania Gospodarki planuje bliższą współpracę z agencjami rekrutacyjnymi, by nie dopuścić do wynagrodzeń poniżej stawek minimalnych (np. 8,5 euro w sektorze opieki na osobami starszymi czy 10,50 dla rzemieślników). Zamierza też zadbać o rozpowszechnienie dokładnych informacji na ten temat stawek płacowych. Pomocą mają też służyć Europejskie Służby Zatrudnienia EURES służące bazą ofert pracy, znajdujące się w większych niemieckich miatach.

Na saksy do Niemiec czy nie, jedno jest pewne, bez dobrej znajomości niemieckiego i dobrych kontaktów szanse na otrzymanie dobrze płatnego zajęcia są na zachód od Odry bardzo małe.

Alexandra Jarecka

Red.odp.: Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej