1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Düsseldorf. Proces przeciwko domniemanym islamskim zamachowcom

Alexandra Jarecka8 września 2014

Do eksplozji bomby na dworcu w Bonn 10 grudnia 2012 roku na szczęście nie doszło. Nie udał się też zamach na prawicowego polityka z Leverkusen. Tymczasem w poniedziałek (8.09) ruszył proces domniemanych sprawców.

Prozess gegen vier mutmaßliche islamistische Terroristen Düsseldorf 08.09.2014
Proces przeciwko 4 domniemanym islamskim terrorystomZdjęcie: picture-alliance/dpa/Federico Gambarini

Bomba na peronie dworca głównego w Bonn i próba zamachu; oba wydarzenia z grudnia 2012 i marca 2013 roku wywołały w Niemczech falę grozy. Dla Prokuratury Federalnej obydwa te przypadki są ewidentną próbą przeniesienia islamskiego terroryzmu do Niemiec. W poniedziałek (8.09) ruszył proces przed Wyższym Sądem Krajowym w Düsseldorfie. Oskarżeni, to Niemiec Marco G., Albańczyk Enea B., Niemiec tureckiego pochodzenia Koray D. i Niemiec Tayfun S. Strony procesu liczą, że może on potrwać do dwóch lat.

Śmiercionośna torba

27-letni konwertyta Marco G. przeprowadził się w 2011 r. z Oldenburga do Bonn i był bardzo aktywny w środowisku lokalnych salafistów. Byli on oburzeni z powodu prowokacyjnych karykatur Mahometa, którymi posłużyła się podczas landowej kampanii wyborczej w maju 2012 r. prawicowo-ekstremistyczna, antyislamska partia Pro NRW.

W grudniu 2012 Marco G. pozostawił na peronie dworca w Bonn niebieską sportową torbę z bombą rurową, która krótko po tym miała eksplodować. Do eksplozji szczęśliwie nie doszło. Jednak zdaniem prokuratury bomba nie była atrapą, „zamiarem było zabijanie”. Prokuratura zarzuca policji, że podczas rozbrajania bomby przy pomocy strumienia wody wypłukano zapalnik, którego nie udało się potem znaleźć. Tymczasem Marco G. postawiono zarzut próby dokonania zabójstwa. W razie orzeczenia o winie grozi mu dożywocie.

Bońska policja zabezpiecza ślady na dworcu kolejowym 10 grudnia 2012 r.Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Nawoływanie z internetu

Marco G. zamieszany jest, obok 3 pozostałych oskarżonych, również w próbę zamachu na życie Marcusa Beisichta przewodniczącego prawicowej partii Pro-NRW. Po tym, jak muzułmańska organizacja Islamski Ruch Uzbekistanu (IBU) zaczęła nawoływać w filmie wideo w internecie do zabójstwa Marcusa Beisichta, wspólnicy zaczęli śledzić polityka, namierzyli miejsce jego zamieszkania oraz postarali się o broń palną z tłumikiem. Jednak na krótko przed planowanym na niego zamachem zdołano wszystkich czterech ująć.

Długi proces

Zarzuca im się, obok próby zamachu, również założenie radykalno islamskiego ugrupowania, którego celem było dokonywanie dalszych zamachów na członków partii Pro NRW z użyciem broni palnej oraz ładunków wybuchowych. W myśl prawa kara za takie przestępstwo wynosi do 15 lat pozbawienia wolności.

Oskarżeni nie ustosunkowali się dotąd do stawianych im zarzutów. Prawnik Marcus Beisicht, szef Pro NRW chętnie widziałby siebie w procesie w roli oskarżyciela posiłkowego. Jednak Izba karna Sądu Krajowego w Düsseldorfie nie przystała na to. Przewiduje ona w procesie 50 posiedzeń, które potrwają do kwietnia 2015 roku.

(dpa,afp) / Alexandra Jarecka

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej