Długa historia Pałacu Broellin i jego nowe oblicze
18 kwietnia 2012W oborze, w której w czasach NRD hodowano 600 bukatów są dziś dwa studia tańca i sala kinowa. W dawnej chlewni - niemiecko-polskie centrum spotkań. W starym magazynie zboża - kuchnia z jadalnią, w byłej gorzelni - kawiarnia. Tylko pałac ciągle jeszcze nie doczekał się generalnego remontu, choć nosi dumną nazwę: Międzynarodowy Ośrodek Poszukiwań Artystycznych.
W cieniu 800 lat historii
Historia Broellin sięga XII wieku, kiedy to władał nim rycerz Bralin. Zabytkowy folwark ma pięć hektarów, na których stoi osiem budynków o łącznej powierzchni użytkowej 12 500 m kw. Kiedy upadała NRD produkcja rolna według dawnego modelu przestała się opłacać. Wyłączano z niej kolejne obiekty LPG i gorączkowo poszukiwano nowego użytkownika. Pomogło położenie: zaledwie 30 km od polskiej granicy, 40 od Szczecina, i 130 od Berlina. Od 1992 roku jest on jest pod opieką Stowarzyszenia: „schloss broellin e.V”, które założyli niezależni producenci i reżyserzy teatralni, scenografowie, teatrolodzy, muzycy i socjolodzy, zaangażowani w poszukiwania nowych dróg w sztuce. Organizują tam warsztaty artystyczne, wernisaże, koncerty i spektakle ze wszystkich dziedzin. Ich wspólnym celem jest poszukiwanie łączników pomiędzy sztuką, wiedzą a życiem społecznym. Od początku wykorzystują położenie w polsko-niemieckim regionie przygranicznym dla wymiany artystycznej między oboma krajami. Od 15 lat blisko współpracują ze szczecińskimi teatrami KANA i PLECIUGA. Co roku czynnie uczestniczą też w festiwalu Małych Form Teatralnych KONTRAPUNKT.
Codzienność też może być sztuką.
Na co dzień pałac Broellin skupia się na wspieraniu aktywności młodzieży i oferowaniu atrakcyjnych form spędzania wolnego czasu i artystycznego rozwoju młodym ludziom z regionu Uecker-Randow. Międzynarodowe spotkania artystów z różnych stron świata pozwalają na odkrywanie obcych kultur i poszerzanie horyzontów. Konfrontację własnych lęków i marzeń ze światopoglądem. Swoim i innych. Uczą wchodzenia w procesy społeczne zachodzące w dynamicznie zmieniającym się świecie.
Jak urodziny to tylko 13 i w piątek.
W przypadku inicjatywy artystycznej trudno dokładnie określić czas jej poczęcia. Dlatego organizatorzy obchodów 20-lecia bardzo świadomie wybrali datę - najgorszą z możliwych: 13 i w dodatku piątek. Taki dzień przypadał w kwietniu. I chociaż jedynym kotem jaki żyje w folwarku jest biała kicia, to dla urodzinowych gości przygotowano kotyliony w formie czarnego kota. Na początku niewiele to pomogło, bo w piątek po południu lało jak z cebra. Dopiero drugiego dnia obchodów 20-lecia ośrodka zza ołowianych chmur wyjrzało słońce. Koncerty, spektakle i wystawy odbywały się w pomieszczeniach zamkniętych, ale atmosfera była jak zwykle wspaniała, otwarta. Przy kuchennych kotłach uwijał się sam prezes stowarzyszenia.
Pasewalk a reszta świata
Dla powiatu Ucker-Randow istnienie takiego ośrodka jak „schloss broellin” to nobilitacja i okno na świat. Dzięki niemu przez te dwadzieścia lat docierali tu artyści teatru butoh z Japonii, Amsterdam Doubt and Passion Theater, Chamaeleon Varietes, COX, DIE AUDIO GRUPPE i setki innych, w tym dziesiątki artystów z Polski. Szczecińskie teatry KANA i PLECIUGA są członkami stowarzyszenia. Tu produkują duże inscenizacje plenerowe i spektakle wymagające ogromnej przestrzeni, jak np. dla festiwalu teatralnego OKNA. Arkadiusz Buszko, Andrzej Tomczak, Bibiana Chimiak, Marcin Dworski, Zygmunt Duczyński, Romana Kaszyc, Dariusz Mikuła, Wojtek Jabłoński, to tylko niektóre z nazwisk Polaków, jakie można odczytać w jubileuszowym folderze informacyjnym ośrodka.
Studnia bez dna
Nikt nie wie ile pieniędzy już przeznaczono na utrzymanie „schloss broellin”. Rząd Meklemburgii - Pomorza Przedniego zainwestował już miliony euro w modernizację pofolwarcznych obiektów, a mimo to budynek zamku ciągle jest w stanie wymagającym generalnego remontu. Nie ma nawet porządnych toalet. Pomimo tego artyści czują się tam znakomicie i kilku stale rezyduje w zamku. Tylko młodzież i goście mają do dyspozycji nowocześnie wyposażone, dwuosobowe pokoje z łazienką. Ale za ten luksus trzeba płacić. Tak samo jak w każdym schronisku młodzieżowym. Dlatego szkolnych wycieczek nie brakuje. Gorzej z mieszkańcami pobliskich miejscowości. Na jubileszowych uroczystościach więcej było gości ze Szczecina niż z pobliskiiego Pasewalku, Schwedt, Loecknitz lub Prenzlau. A może to tylko wina kiepskiej pogody i czarnego kota?
Zbigniew Plesner
red.odp.: Małgorzata Matzke