1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Davos: kryzys klasy średniej

Andreas Becker
19 stycznia 2017

Sukcesy populistów pokazują, że w globalizacji coś musi się zmienić, tylko co? – zastanawiają się uczestnicy 47. Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos.

Italien - Bloomberg-Panel auf dem Weltwirtschaftsforum 2017 mit IWF-Chefin Christine Lagarde und  Pier Carlo Padoan
Szefowa MFW Christine Lagarde i włoski minister gospodarki i finansów Pier Carlo PadoanZdjęcie: WEF/C. McCrickard

Patrząc globalnie, liczba ludzi zaliczanych do klasy średniej znacznie wzrosła w ostatnich 40 latach. Przyczyną jest przede wszystkim awans ekonomiczny dużych, szybko rozwijających się krajów, takich jak Chiny, Indie albo Brazylia.

Kiedy jednak weźmiemy pod uwagę tylko kraje wysoko rozwinięte gospodarczo, okazuje się, że trend jest wręcz odwrotny. W USA, gdzie około 60 proc. ludności zaliczało się kiedyś do klasy średniej, dzisiaj jest to już tylko ok. 50 proc., mówi Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW).

Pozbawiona iluzji klasa średnia

– Klasa średnia skurczyła się, ponieważ na górze gromadzi się coraz więcej bogactwa a coraz więcej osób spada w dół – stwierdziła Lagarde w Davos, gdzie trwa 47. szczyt Światowego Forum Ekonomicznego (WEF). Słaby wzrost gospodarczy i rosnąca nierówność są elementami „kryzysu klasy średniej w krajach wysoko rozwiniętych”.

Także w Europie klasie średniej powodzi się coraz gorzej. Nie chodzi przy tym wyłącznie o dochody. – Klasa średnia jest pozbawiona złudzeń co do swojej przyszłości – uważa Pier Carlo Padoan, włoski minister gospodarki i finansów. – Jest rozczarowana, ponieważ jej dzieci mają marne widoki zawodowe. I jest rozczarowana, bo systemy opieki socjalnej oferują jej mniej bezpieczeństwa – dodaje Padoan.

W reakcji wiele osób odwzajemnia się zdecydowanym „nie”, rzuconym w twarz uznanym, tradycyjnym partiom. To „nie”, będące oznaką kryzysu, zdominowało w międzyczasie krajobraz polityczny, uważa włoski minister. – Musimy się zastanowić nad nowym rodzajem przywództwa politycznego i wiarygodnymi, długofalowymi projektami. Bowiem tylko tak można liczyć na zgodę klasy średniej i nie tylko jej, na reformy, które są pilnie potrzebne – wyjaśnia Pier Carlo Padoan.

Europa bez wizji

Europa jednak, inaczej niż zwolennicy Brexitu czy Trumpa, nie ma nawet wyobrażenia, jak mogłoby wyglądać rozwiązanie. – Można być przeciwko nim lub po ich stronie, ale przynajmniej mają oni jakąś wizję. My w Europie jej nie mamy. W każdym razie żadnej wizji, która by niosła równie mocne przesłanie – mówi włoski polityk.

Co pozostaje, to codzienna, mozolna praca nad długą listą reform: podatkowych i w ogóle finansowych, oświatowych itd. Wszystko po to, by stworzyć podstawy przyszłych zmian. – Tyle, że musi to być dostosowane do regionów. I przypuszczalnie potrzebujemy więcej redystrybucji, niż w tej chwili – uważa Lagarde.

Co wyniknie z wizji Trumpa przywrócenia Ameryce jej wielkości, chwilowo stoi jeszcze pod znakiem zapytania. – Nawe nie wiemy, jaką politykę chce on uprawiać, Nie znamy żadnych szczegółów jego planu, jeżeli w ogóle ma on jakiś plan – mówi Lagarde.

Wymagania i rzeczywistość

Larry Summers, ekonomista z Harvardu jest w każdym razie pewien, że klasa średnia nie wyniesie korzyści z polityki Trumpa. – Historia nas uczy: klasyczny populizm zawsze szkodzi tym, którym rzekomo ma pomóc – uważa Summer, były główny ekonomista Banku Światowego i doradca ekonomiczny prezydenta USA Baracka Obamy.

Trump zaszkodzi klasie średniej, uważa ekonomista Larry SummersZdjęcie: AP

Trump zmusił wprawdzie kilka amerykańskich firm, by nie przenosiły produkcji do Meksyku, ratując w ten sposób kilkaset miejsc pracy w USA. Jednocześnie jednak jego ostre wystąpienia przeciwko Meksykowi doprowadziły do tego, że meksykańskie peso straciło względem dolara 15 procent. – Sprawia to, że dla inwestorów Meksyk stał się jeszcze bardziej atrakcyjny i w konsekwencji odpłyną do Meksyku tysiące, jeżeli nie wręcz setki tysięcy miejsc pracy – argumentuje Summer.

Porażka polityki

Zdaniem amerykańskiego ekonomisty, problemem klasy średniej i robotniczej nie są ani globalizacja, ani ucyfrowienie, tylko dziesięciolecia porażki, jaką poniosła polityka i to na całym świecie.

– Międzynarodowa, polityczna społeczność włożyła mnóstwo energii w ochronę patentów i praw międzynarodowych koncernów. Gdyby chociaż tylko jedną dziesiątą tej energii zainwestowała w znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak uniknąć odpływu kapitału do rajów podatkowych i jak zapobiec obchodzeniu przez firmy obowiązujących reguł, byłby to świat, w którym bym chętnie żył – podsumowuje Summer.

W takim świecie łatwiej byłoby przekonać także klasę średnią do korzyści globalizacji, dodaje ekonomista.

 

Andreas Becker / Elżbieta Stasik

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej