Die Welt: Zdumiewające, że PiS nie wypadł jeszcze lepiej
22 października 2018Lech Wałęsa, który nie robi tajemnicy ze swoich sympatii politycznych, nie omieszkał pojawić się w lokalu wyborczym w Gdańsku w koszulce z napisem „Konstytucja”, co wywołało niejakie oburzenie wśród zwolenników prawicy – zauważa stołeczny „Die Welt”. Jak pisze dalej niemiecki dziennik, w końcu aż przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński musiał wskazać, że słowo „konstytucja” nie godzi w ciszę wyborczą i „właściwie nie powinno nikogo wzburzać”. „Poza tym i paroma innymi małymi epizodami wybory przebiegły spokojnie” – stwierdza autor powyborczego artykułu Philipp Fritz.
Polacy podjęli decyzję
30 mln uprawnionych do głosowania na radnych 16 sejmików województw, członków rad miast i gmin, wreszcie około 2,5 tys. prezydentów i burmistrzów miast: „Kolosalna procedura, której znaczenia dla przyszłego układu sił politycznych w kraju trudno nie docenić” – zauważa „Die Welt”.
„PiS dominujący od 2015 r. w Sejmie, kontrolujący państwowe media i znaczne części sądownictwa, na komunalnej płaszczyźnie jest tradycyjnie słabszy” – pisze gazeta i przypomina, że w wyborach w 2014 r. większość absolutną zdobył tylko w województwie podkarpackim, ale i w czterech innych stał się największą siłą.
Tym razem, według sondażowych wyników, uzyskał większość głosów w 9 z 16 województw osiągając w skali kraju 32,3 proc. głosów i stając się tym samym najsilniejszą partią. Cztery lata temu PiS zdobył jeszcze tylko 26,9 proc. głosów – przypomina „Die Welt“ i cytuje wczorajsze zwięzłe: „Mamy dobry wieczór. Cieszymy się” szefa partii Jarosława Kaczyńskiego.
Nieprzewidywalna siła – wyborcy małych partii
Jak pisze niemiecka gazeta, „opozycja, w pierwszej linii KO, PO i Nowoczesna, musiała pokazać, że ma w ogóle coś, czym może się przeciwstawić PiS”. W stolicy zwyciężył „z miejsca” Rafał Trzaskowski, podobnie jak „inni, progresywni kandydaci opozycji”, tacy jak Jacek Jaśkowiak w Poznaniu czy Tadeusz Truskolaski w Białymstoku. W innych miastach decyzje zapadną w II turze wyborów samorządowych. „Wyborcy małych partii będą w nich trudną do skalkulowania wielkością” – konstatuje „Die Welt”.
Po dwóch największych partiach nieoczekiwaną siłą okazał się PSL – na trzecim miejscu (16,6 proc. głosów) i „prawicowo populistyczny, częściowo ultraprawicowy” ruch Kukiz' 15 na czwartej pozycji z 6,3 proc. głosów. Niemiecki dziennik podaje też, że frekwencja wyborcza wyniosła 51,3 proc., wobec 47,4 proc. przed czterema laty; „wielu obserwatorów określało lokale wyborcze jako wyjątkowo pełne, w wielu tworzyły się długie kolejki”.
Zdumiewające, że PiS nie wypadł jeszcze lepiej
„Zarówno PiS, jak i opozycja próbują teraz przedstawić wyniki wyborów jako swój sukces. W rzeczy samej zdumiewające, że partia rządząca – niezależnie od tego czy zdobyła więcej głosów, czy nie – nie wypadła jeszcze lepiej. W końcu telewizja publiczna w dużej mierze bezkrytycznie relacjonowała kampanię PiS” – pisze z Warszawy Philipp Fritz. Zauważa też, że przynajmniej w miastach PiS mógł stracić niejeden głos ze względu na upublicznione teraz zamieszanie premiera Morawieckiego w aferę taśmową sprzed lat czy podjętą 19 października decyzję Trybunału Sprawiedliwości UE o przywróceniu do pracy wysłanych na emeryturę sędziów.
Zdaniem „Die Welt” Platforma Obywatelska, nawet jeżeli utrzyma się w większości dużych miast, wyszła z wyborów osłabiona. A że wynik wyborów samorządowych uważany jest za wyznacznik wyborów parlamentarnych, czyli „kto zdobędzie większość w sejmikach, wygra wybory do Sejmu” – zwycięzcą kolejnych wyborów powszechnych byłby PiS.
Niemiecki dziennik wskazuje na jeszcze jeden aspekt – przewaga PiS w większości sejmików jest też ważna z gospodarczego punktu widzenia. Sejmiki mają w województwach pieczę nad dużymi projektami inwestycyjnymi i także nad rozdziałem środków unijnych. Wpływ PO się teraz zmniejszy, a tym samym jego widoczność w kraju. „W obliczu przyszłorocznych wyborów do Sejmu i prezydenckich w 2020 r., mimo triumfu w dużych miastach, nie są to szczególnie korzystne przesłanki”.