1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Die Zeit" o gospodarczej polityce PiS. "Zwolnienia"

Opr. Barbara Cöllen18 lutego 2016

W najnowszym wydaniu tygodnik „Die Zeit“ zamieszcza szczegółową analizę polityki ekonomicznej rządu PiS i przytacza krytyczne opinie menedżerów zagranicznych przedsiębiorstw.

Supermarktkette Tesco
Zdjęcie: Getty Images/AFP/C. Court

Autor analizy polityki ekonomicznej rządu PiS i jej negatywnych konsekwencji dla zagranicznych przedsiębiorstw podaje szereg przykładów, np. towarzystwa ubezpieczeniowego Allianz, które w Polsce pojawiło się w 1997 roku i skorzystało na jej rozwoju. A mimo to ostatnio nastroje w polskiej centrali są minorowe, ponieważ do końca marca br ma być zwolnionych 250 do 300 pracowników. „Konkurencja cenowa wpłynęła negatywnie na poziom rentowności” – tłumaczy autor artykułu Andrzej Rybak. Wyjaśnia, że powodem jest to, co szef zarządu polskiego oddziału towarzystwa ubezpieczeniowego Veit Stutz nazwał zmianami w „środowisku regulacyjnym”.

Są to zmiany zaprowadzane przez rząd PiS w obszarze polityki i gospodarki - wyjaśnia autor artykułu i wylicza, że chodzi o "ograniczenie kompetencji Trybunału Konstytucyjnego, przejęcie kontroli nad mediami publicznymi, zaostrzenie nadzoru policyjnego i wymianę pionu kierowniczego wszystkich przedsiębiorstw państwowych".

Te radykalne działania, które w opinii polskiej opozycji są niekonstytucyjne, budzą też „zaniepokojenie w Brukseli”. Zaś nowym, kolejnym powodem niezadowolenia wśród zagranicznych inwestorów w Polsce, takich jak Allianz, jest też nowa ustawa o podatku bankowym, która właśnie weszła w życie. Rybak wyjaśnia, że obecnie podatek wynosi 0,44 od rocznej sumy bilansowej, w Niemczech zaś tylko 0,02 do 0,06 procent. Prawie jednocześnie kilka zagranicznych instytutów finansowych zapowiedziało zwolnienia w Polsce, pisze autor artykułu: francuski BGZ BNP Paribas zamierza zwolnić 1800 pracowników, BPH 1700 - i cytuje szefa zarządu BPH Richarda Gaskina, który tłumaczy, że „na skutek dodatkowych obciążeń finansowych zwolnienia są nieuniknione”.

Negatywne skutki podatku bankowego

Nie ma różnic w opodatkowaniu polskich i niemieckich banków. „Jednakże dotkną one głównie międzynarodowych inwestorów, ponieważ 60 do 70 proc. wszystkich instytutów finansowych i towarzystw ubezpieczeniowych w Polsce jest kontrolowanych przez zagraniczne koncerny finansowe”, takie jak Deutsche Bank, Commerzbank i Allianz - wyjaśnia Rybak. Cytowany przez niego doradca warszawskiej firmy consultingowej mówi, że sam podatek bankowy „nie jest dramatem”. Rząd PiS musi jednak uważać, „aby swoimi następnymi działaniami nie pogrzebał stabilności sektora finansowego”.

„Die Zeit” wyjaśnia, że wpływami z tego podatku w wysokości 4,4 mld złotych premier Beata Szydło chce sfinansować obietnice wyborcze. Lecz „podatek bankowy mógłby kosztować banki i towarzystwa ubezpieczeniowe ok. jedną trzecią dochodów i spowolnić udzielanie kredytów - uważa agencja ratingowa Moody's. Prawdopodobnie znów klienci banków ponownie poniosą koszty”. Już teraz prawie wszystkie banki podwyższyły marże oferowanych kredytów hipotecznych oraz opłaty za karty kredytowe. Autor artykułu informuje, że prezydent Andrzej Duda, „polityczny wychowanek prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego” przygotowuje „kolejne uderzenie” tzw. ustawę frankową.

Groźba zachwiania stabilności budżetowej

Jednak „polityka rządu kieruje się nie tylko przeciwko bankom, lecz także przeciwko zagranicznym sieciom handlowym” - informuje autor artylułu. Podatki płacone będą od obrotów, ponieważ najbardziej dochodowe supermarkety są w Polsce w zagranicznych rękach. Małym polskim przedsiębiorstwom ma to pomóc w konkurowaniu z dużymi sieciami handlowymi. Jednak nie jest jeszcze pewne, czy ustawa ta nie narusza przepisów UE. Na Węgrzech Komisja Europejska uniemożliwiła podobną ustawę wskazując, że powoduje ona zakłócenia konkurencji – przypomina „Die Zeit”.

„Wsparcie dla polskich przedsiębiorstw przewija się jak wątek przewodni w programie gospodarczym rządu”. Tymczasem zagraniczni inwestorzy nie przejmują się zapowiedziami repolonizacji polskiej gospodarki. „Die Zeit” cytuje Hansa-Joerga Otto, szefa zarządu producenta kabli ELCAB w Poznaniu, który opowiada, że 20 lat temu „na porządku dziennym w Polsce były antyniemieckie uprzedzenia”. Obecnie tego już nie ma, pomimo, że niektórzy krytycy Niemiec z PiS nawołują do bojkotu niemieckich produktów.

Niemiecki inwestor, "jeśli się czegoś obawia, to konsekwencji repolonizacji, jaką może być zachwianie stabilności budżetowej”. Kluczowe są dla niego relacje Warszawy i Brukseli, gdyż wiele inwestycji jest finansowanych przez UE. „Jeśli Bruksela wstrzyma przelewy z powodu naruszania zasad demokracji, szkody mogą być ogromne” – podkreśla niemiecki inwestor. Jak szybko może się pogorszyć sytuacja ekonomiczna pokazało obniżenie wiarygodności kredytowej przez agencję ratingową S&P.

Autor artykułu wskazuje na osłabienie złotego i spadki kursów na giełdzie o pięć procent. Wskazuje też na „cień nadziei”. Nawet opozycja przyznaje, że rząd zabiera się jak na razie tylko za to, co może realnie sfinansować i zapewnia, że chce utrzymać deficyt budżetu publicznego poniżej trzech procent. Ponadto, jak twierdzi cytowany w artykule ekspert, Polacy to nie Grecy, a rząd w Polsce, który się zadłuży, będzie ukarany przez wyborców. I z tego polski rząd doskonale zdaje sobie sprawę.

Opr. Barbara Cöllen

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej

Dowiedz się więcej

Pokaż więcej na temat