1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Die Zeit: Tusk obawia się imperialnych zakusów Rosji

Alexandra Jarecka3 kwietnia 2014

Donald Tusk w wywiadzie dla tygodnika "Die Zeit" analizuje politykę UE wobec Rosji oraz rolę Niemiec w obliczu kryzysu krymskiego.

Donald Tusk
Zdjęcie: DW/V. Over

Na pytanie tygodnika „Die Zeit” czy Polska czuje się zagrożona przez Rosję, Donald Tusk odparł, że problem ten ma dwa wymiary. Obecny konflikt jest, jego zdaniem, najpoważniejszym od czasów zimnej wojny. Aneksja Krymu zmieniła sytuację geopolityczną i obawy o wschodnie krańce Unii stały się uzasadnione. Ponadto zdaniem Tuska obecny kryzys definiuje na nowo samą UE, rolę unijnych instytucji oraz wiodących państw, takich jak Niemcy, Francja, Wlk. Brytania. „Ten europejski wymiar jest dla Polski tak samo ważny, jak pytanie dotyczące przyszłych granic Ukrainy. Czy mamy rzeczywiście do czynienia ze europejską wspólnotą czy tylko deklaracjami intencji?”- pyta premier. Jednocześnie traktuje on konflikt na Ukrainie, jako test dla Europy czy poprowadzi ona wspólną politykę zagraniczną, czy uczyni to raczej każdy kraj z osobna. Ta ostatnia wersja odpowiadałaby najbardziej, jego zdaniem, Moskwie, która od lat usiłuje podzielić Europę.

Niemieckie przewodnictwo

Donald Tusk jest jednocześnie przekonany o szczególnej roli Niemiec. „Po raz pierwszy od czasów Helmuta Kohla Niemcy są, jeśli chodzi o integrację europejską, wystawieni na twardą próbę. Chodzi tu o pytanie, jak dalece polityka stanie się ważniejsza od gospodarki. Mam tu na myśli prawdziwe przewodnictwo polityczne, którego Europa potrzebuje dzisiaj bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej i które byłoby równoznaczne z przejęciem odpowiedzialności za całą wspólnotę" – stwierdził Donald Tusk.

Zdaniem polskiego premiera Europa jest tym bezpieczniejsza, im ważniejszy od kontaktów dwustronnych, niemiecko-rosyjskich, jest dla RFN interes wspólnoty. W opinii premiera nie może być mowy o powrocie do klasycznej, narodowej polityki. Fenomen pokoju w Europie wynika z myślenia w kategorii wspólnoty.

Wspólna polityka energetyczna

Na pytanie „Die Zeit” o zbyt dużą wyrozumiałość Niemiec wobec Rosji, polski premier podkreślił, że kanclerz Angela Merkel podjęła wiele starań, by znaleźć rozwiązanie. Jednocześnie przyznał, że niemiecko-rosyjskie powiązania gospodarcze są czymś oczywistym i powinny być kontynuowane. Jednak zmiany, jakie zaszły w ostatnich tygodniach w Europie, wymagają innego postępowania. Donald Tusk podkreślił wagę prowadzenia wspólnej polityki energetycznej w Europie. „Powinniśmy składać wspólnotowe zamówienia na gaz, tworząc w tym celu paneuropejską giełdę gazową. Pozwoliłoby to zastąpić nieprzejrzyste bilateralne umowy z rosyjskim rządem i Gazpromem” - powiedział Tusk.

Jest to, według niego, tak samo możliwe, jak stworzenie przed laty europejskiej unii walutowej. Zdaniem polskiego premiera utworzenie europejskiej unii energetycznej jest niezbędne, bo doprowadziłoby do większej integracji Europy oraz pozwoliłoby się uniezależnić.

W kwestii źródeł energii Tusk opowiada się za energią jądrową, węglem, szczelinowaniem oraz opcją sprowadzania gazu płynnego z USA. Podkreślił jednocześnie, że konieczne jest zachowanie równowagi między polityką klimatyczną a polityką bezpieczeństwa.

Polityka Rosji to nie ekstrawagancka zachcianka

Na pytanie jak ocenia politykę prezydenta Rosji Władimira Putina Donald Tusk odparł: „W wielu analizach usiłuje się wytłumaczyć kryzys ukraiński charakterem, osobowością Putina. Jednak nadawanie polityce osobistego charakteru uważam za naiwne. Putin nie ma ekstrawaganckich zachcianek, lecz prowadzi twardą politykę popieraną w dużej części przez rosyjskie elity oraz społeczeństwo. Putin i moskiewskie elity wierzą w klasyczną politykę silnej ręki. (...) Nikt w Europie nie będzie musiał się obawiać, jeśli pozostaniemy wspólnotą. Zaczniemy się bać, jeśli poszczególne kraje UE zaczną ze sobą rywalizować i zdadzą się, każde z osobna, na politykę silnej ręki a la Putin”.

NATO gwarantem bezpieczeństwa

Na pytanie o rozszerzenie sojuszu NATO na wschód i wynikające z tego obawy Rosji, premier Tusk odpowiedział, że obawy te są niesłuszne, „że NATO było bardzo powściągliwe wobec Ukrainy i Gruzji, które w 2008 r. chciały przystąpić do Sojuszu". Premier skwitował też próby uzasadnienia obecnej rosyjskiej polityki imperialnej rzekomą arogancją NATO: „Jeśli świat akceptuje wydarzenia na Krymie, które mogą powtórzyć się w innych regionach Ukrainy, nic dziwnego, że takie małe państwa, jak Litwa, Łotwa i Estonia, w których żyje duża mniejszość rosyjska, mogą mieć poczucie braku bezpieczeństwa. Nowa rosyjska doktryna pokazuje, że państwa te mogą liczyć się z agresją ze strony Rosji”.

Zdaniem Tuska realne jest też niebezpieczeństwo inwazji rosyjskiej we wschodniej i południowej Ukrainie. Zaprząta go przy tym pytanie: „Jakie z kolejnych poczynań Rosji zostanie zaakceptowane przez resztę świata”.

Zapytany o budowę tarczy antyrakietowej w Polsce Tusk potwierdził, że jest nadal w planie i skomentował: „Lepsza od każdej gwarancji na papierze jest fizyczna obecność NATO w Polsce. Leży to również w interesie Unii, bo właśnie na wschodzie przebiega prawdziwa zewnętrzna granica Sojuszu”.

Szanse Ukrainy

Zapytany o nacjonalizm na Ukrainie, premier podkreślił, że Polska podchodzi do tego problemu ze szczególnym wyczuciem, ponieważ Ukraińcy dokonali wielkiej rzezi Polaków w 1943 i 1944 roku i wydarzeń tych do dziś nie rozliczono. Przy tym rosyjska propaganda rozpowszechnia teorię, że jakoby "w Kijowie rządzą wyszkoleni przez Polskę i finansowani przez Amerykę naziści".

Donald Tusk przedstawia sytuację na Ukrainie, jako dramatyczną i w obliczu bankructwa, korupcji, silnych mafijnych struktur obawia się rozpadu tego państwa.

Jednocześnie nie kwestionuje konieczności reform, wymaganych przez Unię i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Nawiązuje przy tym do lat 90-tych w Polsce. „Startowaliśmy z takim samym PKB jak Ukraina, dzisiaj jest o 300 procent więcej. Z tego, co wiem, instytucje międzynarodowe oraz MFW gotowe są potraktować sytuację na Ukrainie stosunkowo elastycznie. Ale nikt nie zagwarantuje, że się to uda”.

Na pytanie czy pozostaje w tym przypadku optymistą, Donald Tusk stwierdził, że nie jest to łatwe i że wszystko zależy od samej Ukrainy. Następnie wspomniał o ostatniej wizycie u niego w Warszawie Witalija Kliczki. W rozmowie z nim wyznał, że jako premier dużego kraju ma na koncie tylko 10 tys. euro oszczędności. Następnie dodał, że dopóki oszczędności premiera czy prezydenta Ukrainy będą wynosić w pierwszej kadencji miliony czy miliardy euro, dopóty kraj ten nie posunie się o krok do przodu. Zdaniem Tuska największą próbą wytrzymałości dla przywództwa Ukrainy będzie walka z korupcją.

Aleksandra Jarecka

red. odp.: Iwona D. Metzner / du